Jedni hartują się lodowatą wodą, inni łykają witaminy. A może tej zimy spróbować czegoś innego? Na przykład, zgodnie ze starą tradycją, gotować rosół?
Trzy tysiące lat temu Chińczycy zauważyli, że potrawy działają w różny sposób. Rozgrzewają lub chłodzą, przyspieszają lub spowalniają przemianę materii, leczą albo szkodzą. Praktyczni mieszkańcy Państwa Środka wpadli na pomysł, żeby potraktować jedzenie jak lek. Wymyślić jadłospisy, które dadzą im odporność w walce z chorobami, energię i długowieczność. Podzielili składniki jedzenia według ich smaku na pięć głównych grup – zgodnie z cyklem Pięciu Żywiołów (lub Przemian), ściśle powiązanym z pięcioma porami roku.
Wiosna reprezentuje żywioł drzewa i smak kwaśny, lato – ognia (gorzki), późne lato – ziemi (słodki), jesień – metalu (ostry), a zima – wody (słony). W zależności od pory roku nasze menu powinno się zmienić, dając to, czego akurat potrzebujemy. Późną jesienią i zimą marzniemy, stajemy się podatni na choroby. Trzeba więc wlać do organizmu koktajl energetyczny, który rozgrzeje, odpędzi wirusy i wzmocni odporność!
Nasze jesienne gotowanie powinno być podporządkowane kilku prostym zasadom. Przemiany ognia i ziemi minęły, świat ostygł. Trzeba się rozgrzać! Wspierający się starą tradycją mistrzowie Kuchni Pięciu Przemian radzą jadać trzy ciepłe posiłki dziennie (nawet na śniadanie zalecają zupę warzywną), ograniczyć surowe owoce i warzywa (lepsze będą kiszone lub marynowane), wpuścić do jadłospisu różne kasze (zwłaszcza jaglaną i kukurydzianą), ziarna, płatki owsiane.
Te naturalne produkty i źródła „dobrych” węglowodanów powinny stanowić aż połowę naszego jedzenia. W drugiej połowie powinny się natomiast znaleźć kolejno: gotowane warzywa i rośliny strączkowe, mięso, kiszonki, produkty mleczne, orzechy, nasiona. I tu dochodzimy do sedna. Potrawą najbardziej polecaną, służącą pobudzeniu sił witalnych i odporności, jest rosół. Oczywiście, przyrządzony zgodnie z zasadami Kuchni Pięciu Przemian!
O wartości rosołu nie decyduje jednak wyłącznie to, co wkładamy do garnka. Bardziej istotny jest czas i sposób przyrządzenia. A kluczowa – kolejność dodawania składników, zgodna z cyklem żywiołów. Na garnek rosołu dla rodziny dajmy przynajmniej pół łyżeczki ziela angielskiego, kminku, kolendry, cząbru, hyzopu, nie żałujmy tymianku i rozmarynu. Można dodać kilka goździków i kardamon. Przyprawy kupujmy w całości i rozdrabniajmy dopiero przed użyciem, najlepiej w moździerzu. Poszukajmy w sklepie prawdziwej wiejskiej kury, która biegała po podwórku. Można wrzucić kość wołową albo cielęcą (koniecznie ze szpikiem) czy kawałek gęsiny. Te składniki wzmacniają dodatkowo żołądek i śledzionę. Do rosołu dajemy tylko świeże warzywa (marchew, pietruszka, seler oraz liście pora, natka pietruszki), mrożonki są wykluczone. Można wsypać garstkę wymoczonej przez noc fasoli (wodę z moczenia wylewamy).
Składniki rosołu dodajemy do garnka grupami przypisanymi do każdej kolejnej przemiany, zaczynając od żywiołu drzewa, poprzez ogień, ziemię, metal, wodę. Pomiędzy każdą przemianą robimy kilkuminutową przerwę, mieszając zupę drewnianą łyżką. Jeśli kolejność nam się pomyli, powtarzamy ostatnią poprawną przemianę i gotujemy dalej. Najlepiej zakończyć na przemianie wody, którą dodatkowo wzmocnimy. Polega to na tym, że najpierw robimy „krok do tyłu”. Dosypujemy natkę pietruszki jak do przemiany drzewa, a po kilku minutach dodajemy coś z przemiany wody: nieco soli, wodorostów lub zimnej wody.
Po dwóch godzinach gotowania oddzielamy mięso, a kostki i chrząstki gotujemy jeszcze przynajmniej 3 godziny. Myślicie, że to długo? Wcale nie! Niektóre chińskie zupy gotuje się 28 dni. Tak powstanie rosół o potężnej mocy – należy go pić po 3-4 filiżanki dziennie.
Przemiana drzewa: kura, gęś, natka pietruszki.
Przemiana ognia: gorąca woda, kurkuma, koper, tymianek, liść laurowy, majeranek, goździki, kardamon, hyzop, jałowiec.
Przemiana ziemi: mięso wołowe i cielęce, seler, marchewka, korzeń pietruszki.
Przemiana metalu: pieprz, ziele angielskie, oregano, chili, kmin rzymski, goździki, kminek, liść laurowy, cząber, estragon, kolendra, imbir świeży i suszony, cebula, por.
Przemiana wody: woda, sól, wodorosty, fasola.
By zimno, wilgoć i wiatr nie wniknęły do organizmu, wszystkie pokarmy powinny być gotowane, ciepłe i zrównoważone. Zimą jogurt albo biały ser z pomidorem na śniadanie to zbrodnia. Nie pijemy zimnej wody tylko herbaty ziołowe (głównie na bazie lipy, bzu czarnego, macierzanki), najlepiej z sokiem z malin. Zamiast jeść surowe owoce, warto wypić ciepły kompot, surówek jadamy niewiele i tylko jako dodatek. Wino, miód pitny, piwo – najlepiej grzane i z przyprawami. Warto sięgnąć po zioła, które mają charakter odżywczy i wzmacniający, takie jak ziele i korzeń traganka (Huang Qi) albo korzeń rdestu wielkokwiatowego (He Shou Wu). Można je traktować jako przyprawy do zupy (obydwa należą do przemiany ziemi).
Chińska medycyna zaleca:
• picie gorącej wody (zamiast kawy i herbaty),
• sięganie po ciepłe kompoty owocowe,
• dodawanie świeżego imbiru do napojów i potraw.
Chińska medycyna odradza:
• gotowania w kuchenkach mikrofalowych i na płytach indukcyjnych,
• jedzenia owoców, warzyw i mrożonek egzotycznych (lepiej sięgać po świeże i rosnące lokalnie),
• picia mocnych drinków z lodem.
Tekst: Anna Zamęcka
Fot. Shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.