Anna była zaniepokojona, zgubiła ważne dokumenty. Jakaś siła próbowała powstrzymać sprzedaż kamienicy... Nie chciała, aby jej brat i córka zostali oszukani!
Było już późno. Tego dnia wyjątkowo dłużej zostałam w biurze. Musiałam wykonać kilka ważnych telefonów, potem zaczęłam robić porządek na biurku. Aż nagle – dzwonek domofonu. Zdenerwowany kobiecy głos proszący, bym znalazła choć dziesięć minut.
– Byłam u pani pięć lat temu z koleżanką – zaczęła od drzwi.
– Dziś przybiegłam, bo zgubiłam ważne dokumenty i tylko pani może mnie uratować. Mam na imię Anna, pewnie mnie pani nie pamięta…
Jak przez mgłę przypomniałam sobie jej twarz.
– Jestem prawnikiem, czekają mnie duże problemy, jeżeli ich nie znajdę – ciągnęła. – Coś takiego nigdy mi się nie przydarzyło. Jeszcze dwa dni temu leżały na moim biurku. Jutro rano podpisujemy akt kupna-sprzedaży nieruchomości, a papierów nie ma. Co robić? Gdzie ich szukać?
– Proszę się nie martwić, dokumenty nie są prawdziwym problemem – odpowiedziałam. – Ten dom jest bardzo duży – bardziej stwierdziłam, niż spytałam.
– Tak, to jest kamienica – odpowiedziała Anna.
– Dokumenty się znajdą. Ale jakaś siła próbuje powstrzymać sprzedaż. Osoba, która chce się pozbyć posiadłości, popełnia duży błąd. Jest pod wpływem kogoś nieżyczliwego. A kim jest Barbara? – spytałam, czując, że to ktoś ważny.
Anna, zdziwiona, zaczęła się zastanawiać.
– Właścicielem kamienicy jest starszy pan, Leszek. Mieszka w Krakowie. Dopiero jutro, przy podpisywaniu aktu, mam go poznać osobiście. W jego imieniu zawsze rozmawiał siostrzeniec, pan Krzysztof. O żadnej Barbarze nie słyszałam...
– Firma, która chce nabyć kamienicę, jest uczciwa, z jej strony nie czuję żadnego podstępu – przerwałam. – Natomiast siostrzeniec starszego pana ma nieczyste zamiary. Popadł w długi i sprzedając dom, próbuje rozwiązać problemy finansowe. Widzę Barbarę, która stoi pomiędzy starszym panem a jego siostrzeńcem i nie chce dopuścić do transakcji. Właściciel kamienicy jest schorowanym człowiekiem i pod presją siostrzeńca, który mu wmawia, że robią interes życia.
– Zszokowała mnie pani – wykrzyknęła Anna. – Myślałam, że pomoże mi pani znaleźć dokumenty, a tu taka historia! Nie wiem, co mam zrobić.
– Proszę wymyślić cokolwiek, by zmienić datę podpisania umowy. Mężczyzna w pani biurze znajdzie papiery, są w innym pokoju, w segregatorze. Obok jest coś zielonego...
– Wszystkie segregatory mamy w zielonym kolorze – rzuciła Anna. – Biegnę sprawdzić.
Wróciła po kilku tygodniach.
– Dokumenty się znalazły – zawołała radośnie. – Zrobiłam też, jak pani kazała. Przełożyłam akt notarialny o trzy dni.
Ale do podpisania znowu nie doszło, ponieważ dzień przed wyznaczonym terminem pan Leszek, właściciel nieruchomości, złamał nogę i nie był w stanie dojechać do Warszawy. Jak się okazało, jest bardzo upartym człowiekiem. Mimo nalegań siostrzeńca nie dał mu upoważnienia do sprzedaży. Chciał osobiście zobaczyć i poznać ludzi, którzy kupują kamienicę, która kiedyś była własnością jego rodziców. Zaintrygowana pojechałam do Krakowa z potencjalnymi kupcami. Na spotkaniu doszło do awantury.
Okazało się, że Krzysztof ma jeszcze siostrę Alicję, która mieszka w Kanadzie. Po rozmowie telefonicznej z wujkiem wsiadła do samolotu i przyleciała do Polski, żeby ratować majątek. Alicja z Krzysztofem od roku żyli w konflikcie. Ona, jako starsza siostra, wielokrotnie mu pomagała. Chodziło o firmę i długi Krzysztofa. Gdyby nie złamana noga wujka, nigdy by się nie dowiedziała o planowanej sprzedaży. Wujek o długach siostrzeńca też nie wiedział, bo ten mu wmawiał, że interesy idą dobrze. A Barbara to nieżyjąca matka Alicji i Krzysztofa, siostra pana Leszka.
– Przypuszczam, że to ona nie chciała, aby jej brat i córka zostali oszukani przez Krzysztofa – opowiadała Anna.
– A kiedy myślę, że przesunięcie podpisania aktu o kilka dni uratowało tych dwoje przed utratą majątku, czuję satysfakcję. Poza tym muszę przyznać, że śliczny ten Kraków. Mają tam dobrą kawę – powiedziała, posyłając mi na pożegnanie promienny uśmiech.
Kiedy Anna wyszła, też poczułam satysfakcję. I dużą ulgę. Wiedziałam, że i Barbara się uspokoiła. Znaki, które wysyłała z tamtej strony, uchroniły syna przed dokonaniem oszustwa. A rodzinę przed utratą majątku.
Aida Kosojan-Przybysz
poetka, piosenkarka i jasnowidz w czwartym pokoleniu, dar odziedziczyła po prababce.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.