Strona 1 z 2
To już niemal pewne. 1 maja papież Benedykt XVI wyniesie Jana Pawła II na ołtarze. Do rozstrzygnięcia pozostaje jeszcze tylko jedna, za to budząca spore emocje kwestia. Czy dojdzie do rozczłonkowania szczątków świętego na relikwie?
Punktualnie o 8.30 biskup wkroczył do kaplicy. Wewnątrz czekało już na niego trzech świadków, dwóch lekarzy, dwóch murarzy i dwóch stolarzy. Gdy wszyscy złożyli przysięgę na Biblię, że każdy będzie świadczył prawdę, udali się do grobu. Murarze zabrali się ochoczo do pracy, jakby gorliwością chcieli zamaskować zdenerwowanie i niepewność. Ale kamienna płyta, którą usiłowali podważyć, jak na złość nie chciała ustąpić. Mężczyźni męczyli się przez chwilę, wreszcie rozległ się zgrzyt i ponad 100 kilogramów litego kamienia ustąpiło.
Trumnę ostrożnie wyjęto i przeniesiono do niewielkiego pomieszczenia obok. Stolarze ze zdjęciem wieka poradzili sobie w dwie sekundy. Najpierw oczom zgromadzonych ukazał się zmurszały habit, a potem… Potem były szok i konsternacja. Ktoś zatoczył się z wrażenia, biskup pobladł.
Zmarła 31 lat wcześniej Bernadetta Soubirous (1844-1876) wyglądała, jakby przed chwilą usnęła. Jej głowa była delikatnie przechylona na lewo, usta nieco rozchylone. Ręce złożone na piersi, owinięte przerdzewiałym różańcem. Pod skórą widać było cienkie niteczki żył.
Żebro św. Andrzeja
Rytuał recognitis, czyli rozpoznania, poprzedza wyniesienie na ołtarze niemal każdego ze świętych. Wkrótce odbędzie się w podziemiach Bazyliki św. Piotra, a poddane mu zostaną szczątki Jana Pawła II.
– To bardzo ważne badanie – podkreśla historyk religii, profesor Zbigniew Mikołejko. – W trakcie oględzin dokonuje się identyfikacji ciała oraz szuka się wskazówek dotyczących życia i okoliczności śmierci sługi bożego. W trakcie badania mogą wyjść na jaw fakty potwierdzające lub podważające jego świętość – wyjaśnia.
reklama
Kościół przy rozpoznaniu korzysta z pomocy specjalistów – lekarzy, patologów, archeologów, ale w rozpoznaniu uczestniczy też promotor iustitiae (łac. poruszyciel sprawiedliwości), dawniej znany jako adwokat diabła (łac. advocatus diaboli). Jego zadaniem jest wyszukiwanie faktów świadczących na niekorzyść kandydata na świętego. Po raz pierwszy z jego usług skorzystano w XIII wieku, gdy świętym miał zostać ogłoszony zmarły 150 lat wcześniej Stanisław ze Szczepanowa, dziś patron Polski.
Przynajmniej jedno z rozpoznań, które przeprowadzono w naszym kraju po II wojnie światowej, wstrzymało proces kanonizacyjny. Chodzi o kaznodzieję Piotra Skargę (1536-1612). W czasie badania jego szczątków okazało się, że został on pochowany żywcem w stanie śmierci klinicznej lub letargu. Świadczyły o tym uszkodzenia kości palców. Takie obrażenia mógł sobie zadać, oprzytomniawszy w grobie. A umierając, mógł bluźnić – takie przypuszczenie wyrażone przez adwokata diabła jest nie do podważenia.
Ostatnie głośne rozpoznanie przeprowadzono w Polsce w czerwcu ubiegłego roku, tuż przed beatyfikacją księdza Jerzego Popiełuszki, wcześniej – w 1988 roku z okazji 50-lecia kanonizacji Andrzeja Boboli. W obu przypadkach ze szczątków świętych pobierano fragmenty kości, które w wielu kościołach służą dzisiaj jako relikwie. W pierwszym były to drobne kostki dłoni, w drugim całe żebro. Czy przy ekshumacji Jana Pawła II, która na pewno nastąpi przed jego beatyfikacją, zostaną pobrane jego szczątki na relikwie?
Prośby do Watykanu były wysyłane niedługo po pogrzebie papieża Polaka. I wcale nie było ich mało; zgłosiły się między innymi klasztory w Licheniu i na Jasnej Górze (w posiadaniu paulinów jest już zakrwawiony poza zamachu na papieża pas przekazany jako wotum dla Najświętszej Marii Panny w podziękowaniu za uratowanie życia).
W tym samym czasie narodził się pomysł, żeby w katedrze na Wawelu złożyć serce Jana Pawła II. Reakcja była natychmiastowa. – Nie widzę powodu, żeby papieżowi wyrywać serce – skwitował pomysły niektórych duchownych rektor krakowskiego seminarium duchownego, ks. dr hab. Grzegorz Ryś.
Encykliki i krew Wszelkie dyskusje na ten temat zdecydowanie uciął też były osobisty sekretarz i przyjaciel papieża kardynał Stanisław Dziwisz, a właściwie jego rzecznik, bo metropolita krakowski nie zabrał w tej sprawie głosu osobiście.
– Kardynał jest przeciwko dzieleniu doczesnych szczątków papieża – oświadczył ksiądz Robert Nęcek.
Jak dodał, dla kardynała najcenniejszymi relikwiami są papieskie encykliki i przesłanie, jakie się w tym nauczaniu zawiera, a nie papieskie serce na Wawelu. W grudniu 2010 roku gruchnęła wieść: 3 kwietnia 2011 roku Benedykt XVI beatyfikuje Jana Pawła II. „Krakowskie uroczystości z tej okazji odbyłyby się w budowanym w ekspresowym tempie kościele na terenie należącym do dawnej fabryki Solvay, w której pracował Karol Wojtyła” – donosił krakowski „Dziennik Polski”, a jego rewelacje cytowały wszystkie media w Polsce.
W tym czasie sensacja goniła sensację. Oto kardynał Dziwisz ujawnił, że w jego posiadaniu jest szklana ampułka z krwią Ojca Świętego. Skąd, nie wiadomo. W każdym razie to właśnie w nowej świątyni, a nie na Wawelu czy na Jasnej Górze, ma być urządzona kaplica, gdzie zostanie umieszczona. Będzie to najcenniejsza – przynajmniej na razie – pamiątka po papieżu, bo niemal na sto procent wiadomo, że ani Benedykt XVI, ani krakowska kuria nie zgodzą się na dzielenie szczątków Jana Pawła II.
– Jego ciało należy zostawić i nie tykać. Są inne pamiątki, które mogą być relikwiami – przekonuje kardynał Dziwisz.
Sęk w tym, że mocne głosy sprzeciwu Benedykta XVI i metropolity krakowskiego mogą nie wystarczyć.
– Kościół katolicki czci relikwie 2000 lat. Zawsze w tym wypadku decydował oddolny głos Kościoła. Jeśli wierni będą chcieli relikwii, to wcześniej czy później je dostaną – przekonują znawcy Kościoła.
W przypadku Bernadetty Soubirous przeprowadzono trzy rozpoznania. Mimo że jej ciało zachowało się w doskonałym stanie, relikwie jednak pobrano; były to fragmenty wątroby, mięśni i dwa żebra. Mimo to najcenniejszą relikwią jest jej wspaniale zachowane ciało, które do dziś można oglądać w przezroczystym sarkofagu w kaplicy klasztoru Nevers.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.