– Ewangeliści nic nie wspominają o małżeństwie Jezusa nie dlatego, że chcą coś ukryć, ale dlatego, że nie był on żonaty – grzmiał dzień później ks. Juan Chapa, biblista z Uniwersytetu w Nawarze w Hiszpanii. Zaś rzecznik prasowy Watykanu, ks. Federico Lombardi, po prostu podważył prawdziwość sensacyjnego dokumentu. – Zresztą – powiedział – nawet gdyby to był autentyk, Kościół nie zmieniłby swojego stanowiska.
Watykan utwierdza w nim nie tylko wielowiekowa tradycja, ale też ostatnie wydarzenia w Kościele anglikańskim. Od 2009 roku odeszło od niego i wróciło do wiary rzymskiej kilkudziesięciu tamtejszych duchownych i tysiące wiernych. Przyczyna? Zezwolenie na święcenia biskupie kobiet u anglikanów. Sprawa jest na tyle drażliwa, że Elżbieta II, głowa Kościoła anglikańskiego, zapowiedziała, że podczas planowanej na marzec wizyty w Rzymie nie zamierza spotkać się z papieżem. Do tej pory ilekroć była w Wiecznym Mieście, zawsze znajdowała czas na herbatkę w Pałacu św. Piotra...
Klęska czarnego pijaru
Kilka lat temu Kościół musiał nieźle się nagimnastykować, żeby ośmieszyć Dana Browna i jego wersję starofrancuskiej legendy, według której królewskiej dynastii Merowingów dali początek potomkowie Marii Magdaleny i Chrystusa. Próby zdyskredytowania autora i ośmieszenia książki przez kościelnych speców od czarnego PR-u odnosiły skutek odwrotny od zamierzonego. Nie pomagały niepodważalne dowody na to, że w powieści „Kod Da Vinci” Brown pomieszał fakty, że jego książka to plagiat ani nawet to, że sam autor jest – drżyjcie, niebiosa! – biseksualistą. Watykański kryminał przeczytało 80 mln ludzi na całym świecie, z których ponad połowa deklarowała, że jest katolikami.
– W Tybrze upłynęło sporo wody, zanim w Watykanie zrozumieli, że najlepsze efekty przynosi cierpliwe tłumaczenie owieczkom, iż „Kod Da Vinci” to tylko wymysł autora – mówi włoski watykanista, Luigi Draghi. Po sensacyjnym znalezisku Karen L. King sprawa się jednak skomplikowała. To, co miało być bzdurą wyssaną z palca, teraz stało się naukowym faktem, nad którym głowią się największe autorytety historyczne i biblijne na świecie. Tego nie da się zbyć zwykłym stwierdzeniem, że Ewangelia Żony Jezusa to falsyfikat.
– Słów „moja żona” nie można brać dosłownie – twierdzi biblista ks. Juan Chapa. – Bo mają znaczenie przenośne. Niestety, nie ujawnia, jakie, a na poparcie swojej tezy przytacza fragmenty z ewangelii gnostyckich. Roi się w nich od sformułowań sugerujących zażyłość Jezusa i Marii Magdaleny.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.