Od tego czasu ludzie i koty żyją ze sobą w ścisłej symbiozie, choć nadal zachowują pewien dystans. A tak swoją drogą okazało się, że koty bytujące przy człowieku żyły znacznie dłużej niż te od niego stroniące. Co więcej, żywiły się przede wszystkim prosem, a nie gryzoniami, jak można by przypuszczać. Zdaniem uczonych koty szybko stały się ulubieńcami domu i były karmione przysmakami, a za takie uchodziło to, co zjadali ludzie. Chyba że podjadały zboże, które ludzie nieopatrznie zostawili na wierzchu.
Tak czy inaczej koty nawiązywały z ludźmi nić porozumienia, ale mimo tak długiej wspólnej koegzystencji zachowują się jak zwierzęta żyjące na wolności. Gdy są chore lub obolałe, szukają miejsc, gdzie mogłyby się skryć. Nie chcą okazywać słabości. Nieco inaczej zachowują się koci staruszkowie. Jeśli nic ich nie boli, ich reakcje są niemal takie same jak za młodu, tyle że w spowolnionym tempie.
Zwierzęta te, podobnie jak ludzie, również odczuwają upływ czasu. Coraz mniej wydajne stają się ich nerki, płuca i serce. Spada metabolizm, a ruchy nie są już tak zwinne i sprężyste jak dawniej. Z tego powodu zwierzęta zaczynają tyć, a nadmiar kilogramów dodatkowo osłabia ich serce i płuca oraz mięśnie i stawy. Specjaliści zalecają więc, żeby starzejącego się kota przestawić na specjalną dietę, która zawiera mniej kalorii, białka i tłuszczu.
I oczywiście precyzyjnie odmierzać porcje. Wraz z upływem lat kotom pogarsza się wzrok i słuch. Nie powinno zatem dziwić, że posłuszny dotychczas zwierzak nagle zaczął ignorować polecenia właściciela. Spada także ich odporność. Dlatego warto porozmawiać z weterynarzem o dodatkowych szczepieniach ochronnych. Za tę troskę i szczególną opiekę koty potrafią się odwdzięczyć mruczeniem pełnym zadowolenia.
Wyrazem kociej wdzięczności nie jest z pewnością mysz, którą przynosi właścicielowi. Kot wcale nie robi tego, żeby podziękować człowiekowi za opiekę. Zdaniem dr Johna Bradshawa z brytyjskiego Bristol University, który od 30 lat prowadzi badania nad tymi zwierzętami, martwy gryzoń w kuchni czy jadalni to rodzaj łowieckiej strategii.
Kot doskonale zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że inne zwierzęta mogą poczuć zapach upolowanej myszy i próbować odebrać mu łup. Dlatego jak najszybciej łapie zdobycz i ucieka z nią w bezpieczne miejsce. A dla domowego kota nie ma lepszego schronienia niż właśnie dom, w którym mieszka z człowiekiem.
Człowiek, kot i koniec
W 2007 roku czasopismo medyczne „The New England Journal of Medicine" zamieściło artykuł, którego autorzy pokazali, jak silna więź łączy koty i człowieka. A przynajmniej
jednego z nich – kota Oscara, który żył w domu spokojnej starości w amerykańskim stanie Rhode Island. Na dwie lub cztery godziny przed śmiercią któregoś z mieszkańców wślizgiwał się do jego pokoju, wskakiwał mu do łóżka, zwijał się w kłębek i mruczał. Jakby chciał mu dotrzymać towarzystwa w ostatnich chwilach jego życia.
O przypadku nie mogło być mowy, bo Oscar pożegnał się z 25 pensjonariuszami. Naukowcy, którzy zainteresowali się tym zachowaniem kota, przypuszczali, że ciało umierającego musi wydzielać jakieś lotne związki, które zwierzak obdarzony świetnym węchem wyczuwa. Ale nie potrafili wyjaśnić, dlaczego Oscar siedział przy chorym do końca. Może chciał mu dodać otuchy w tych trudnych chwilach, zdając sobie sprawę, że pracownicy domu opieki nie mają na to czasu?
Dorota Reinisch
ilustracja: Louis Wain, fot.: SHUTTERSTOCK
dla zalogowanych użytkowników serwisu.