Strona 2 z 2
Trzy pokolenia wielbłądów
Po kilku latach hodowli hobbystycznej, której kibicowali widzowie zza płotu, Darek postanawia otworzyć ogród zoologiczny. I wreszcie spełnia marzenie z dzieciństwa – sprowadza zebry! Dziś w Borysewie jest największa w Polsce hodowla tych zwierząt. Są zebry bezgrzywe, zebry Chapmana i zebry Grewiego. Obok nich mieszkają wielbłądy. A w zasadzie trzy wielbłądzice. Widząc ludzi, pędzą do ogrodzenia i przyciskają do niego łby. Zdarza się, że na ten widok ludzie uciekają, spodziewając się ataku lub co najmniej oplucia. Ale Fatima, jej córka Zuzia i córka Zuzi chcą się tylko przywitać. Zwłaszcza Zuzia, która została przez ludzi odkarmiona butelką, ma do wszystkich przedstawicieli homo sapiens wielki sentyment.
Obok na dużym wybiegu taplają się w błocie (zrobionym specjalnie dla nich) leśne bawoły afrykańskie. Ogromne, z fantazyjnymi rogami i wspaniałą sierścią.
– To prawda, są piękne – zgadza się ze mną Andrzej Pabich. – Ale też bardzo niebezpieczne. Kiedyś mieliśmy tu powódź. Przyjechali strażacy, żeby pomóc nam przepędzić zwierzęta w bezpieczne miejsca. A bawoły za nic nie chciały iść, rozzłościły się i zaatakowały. Na szczęście nic się nikomu nie stało. Musieliśmy je jednak zostawić. Stały tak na najwyższym miejscu wybiegu przez prawie tydzień, tylko siano im dowoziliśmy.
– Do których zwierząt przywiązuję się szczególnie? – zastanawia się Darek. – To chyba zależy od ich charakteru. Jeśli zwierzak jest podły i tylko kombinuje, jak mnie kopnąć, to trudno, żebym go lubił. Chłopak do dziś wspomina pewnego wyjątkowo wrednego oryksa (antylopa, rogi 120 cm!), do którego nigdy nie można się było odwrócić tyłem! Do niektórych zwierząt opiekunowie nie wchodzą w pojedynkę, tylko zawsze we dwóch. Gdy jeden wykłada pożywienie, drugi bacznie obserwuje. Jeśli widzi, że lokator wybiegu szykuje się do ataku, daje znak do ucieczki.
reklama
Biały tygrys lubi pieszczoty Gdy Darek zrealizował marzenie o zebrach, zapragnął pójść jeszcze dalej – zdobyć zwierzę naprawdę niezwykłe. Tak do Borysewa trafił Aron – biały tygrys. Ten przecudnej urody zwierzak jest jeszcze dzieckiem. Na widok Darka podchodzi do ogrodzenia i trąca jego rękę nosem. Będzie drapanie za uchem! Ale Aronowi to mało – przewraca się na grzbiet i wystawia brzuszek. Udaje malutkiego kotka. Tyle że waży – bagatela – ponad 200 kilogramów. O drapaniu po brzuszku nie ma więc mowy.
Na wspaniałym wybiegu obok Arona mieszka samica. Na razie nie budzi jego zainteresowania, przeciwnie – gigantyczny kocur jest zazdrosny o względy opiekuna. Przepędza swoją towarzyszkę, żeby przypadkiem to jej ktoś nie pogłaskał. Głaskać można tylko jego! – Nigdy nie pozwalam sobie na zbyt wiele pieszczot z Aronem, widziałem przecież jego pazury – mówi Darek.
Aron ma dwa lata, osiągnie dojrzałość za następne dwa. Wtedy, być może, spojrzy na tygrysicę bardziej czule. Na razie interesują go wyłącznie ludzie. Podchodzi blisko do szyby i patrzy wielkimi niebieskimi oczami. Jest nieprawdopodobnie piękny. Darek opowiada o dziecięcej przyjaźni Arona z pieskiem wielkości ratlerka. Wychowali się razem, na wspólnym wybiegu.
Po jakimś czasie do Borysewa przyjechał z wizytą dawny hodowca tygrysa właśnie z tym pieskiem. – Aron od razu ich poznał – mówi Darek. – Dawny hodowca wpuścił pieska na wybieg. Byłem pewny, że już po nim. Aron zaczął biec w stronę przyjaciela, ale maluch nagle nastroszył sierść i trzy razy ostrzegawczo szczeknął. Wtedy Aron zatrzymał się i pozwolił kompanowi z dzieciństwa spokojnie zwiedzić swój wybieg. To było niesamowite.
Pierwszy w Polsce biały lew Kiedy w Borysewie zamieszkał biały tygrys, pasja już gnała Darka dalej. Podczas jednej z podróży zobaczył białego lwa. – Powaliło mnie – streszcza swoje uczucia z tej chwili. – A potem zapytałem hodowcę o cenę i powaliło mnie po raz drugi. Ale marzenie już opanowało jego umysł – zaczął zbierać pieniądze. Tak samo jak w dzieciństwie, gdy odmawiał sobie różnych przyjemności, aby uzbierać na kolejnego ulubieńca. Tylko w innej skali.
Biały lew to zwierzę prawie mityczne. Tubylcy traktują je jako najświętsze z afrykańskich zwierząt, dar od boga-słońca. Europejczycy po raz pierwszy udokumentowali jego istnienie w 1938 roku. Początkowo sądzono, że chodzi po prostu o albinosy. Kiedy białym lwom przyjrzeli się naukowcy, okazało się, że to podgatunek. Na całym świecie żyje dziś około 500 tych szlachetnych zwierząt, większość w ogrodach zoologicznych. Dopiero trzy lata temu w Parku Narodowym Krugera w regionie Timbavati w RPA podjęto udaną próbę przywrócenia ich naturze. Piaszczyste koryta rzek i wypalona trawa tworzą tam środowisko, w którym białe lwy czują się najlepiej. Stamtąd też pochodzą przodkowie Sahima, najnowszego, sensacyjnego mieszkańca Borysewa.
– Od momentu, gdy zobaczyłem białego lwa, myślałem o nim cały czas, szukałem, pytałem – zapala się Darek. Porozumiał się wreszcie z jednym z europejskich hodowców, który spodziewał się przychówku.
Najpierw Darek dostał fotografie przyszłych rodziców, potem nadeszły zdjęcia samego Sahima, jego siostry i brata. Od urodzenia musiało jednak minąć sześć miesięcy, aby lewek był gotowy do transportu.
– Przez te pół roku wyobrażałem sobie, jak on będzie wyglądał – wspomina Darek. Kiedy wreszcie go zobaczył, wpadł w zachwyt. Sahim był jeszcze piękniejszy niż na zdjęciach. Przywiózł go do Borysewa i poddał kwarantannie. Sahim na razie się aklimatyzuje. To bardzo trudne w hodowli zwierzę. Jego dieta to dwa kilogramy mięsa dziennie i surowe jajko na deser. Na początku maja Sahima mogła wreszcie zobaczyć publiczność. Darek jest szczęśliwy – to pierwszy biały lew w Polsce!
– No, teraz to już chyba będzie pan szukał jednorożca – żartują hodowcy z innych ogrodów zoologicznych. – Kto wie? – śmieje się Darek. – Może ktoś znajdzie jakieś komórki i odtworzy jednorożca. Wtedy z pewnością sprowadzę go do Borysewa.
|
|
Źuraw koroniasty. Ptasi narcyz uwielbia pozować do zdjęć. |
Urocze minikozy z Holandii. Dzieci je kochają. |
Anna Olej-Kobus
dla zalogowanych użytkowników serwisu.