Naśladownictwo, podstęp, oszustwa, kuglarskie sztuczki i aktorskie chwyty... Wszystko po to, by nie dać się zabić. Bo w świecie zwierząt przechytrzenie przeciwnika znaczy tyle, co przetrwanie.
Wytrawni zwierzęcy myśliwi uzbrojeni są najczęściej w ostre zęby i pazury, bywają szybcy, bystrzy, obdarzeni bezbłędnym węchem i wzrokiem. A jednak ci świetnie wyposażeni, czujni drapieżcy często chodzą głodni. Dlaczego? Bo natura zadbała o to, by sukces mógł być udziałem nie tylko agresora, ale i ofiary. Zwierzęta żyjące pod presją zagrożenia ze strony polujących na nie drapieżników stały się mistrzami w wyprowadzaniu swych prześladowców w pole. Używają w tym celu najrozmaitszych metod. Gdy idzie o przeżycie – wszystko jest dozwolone.
|
Często nie zdajemy sobie sprawy, że to, co wydaje nam się stworzone do podziwiania, jest tak naprawdę sposobem na przetrwanie. Barwne plamy na skrzydłach motyli, desenie na rybich łuskach i wzory na ślimaczych skorupkach to kamuflaż. |
To nie ja – to krzak!
Jak najlepiej ukryć się przed wrogiem? Jak sprawić, by nas nie zauważył? Są zwierzęta, które sądzą, że dobre efekty przynosi jedynie przyjęcie odpowiedniej postawy. W ten sposób myślą na przykład bąki – ptaki wodne z rodziny czaplowatych, niektóre jaszczurki oraz strusie.
Głodna kuna brnie przez sitowie, pewna sukcesu. Jeszcze niedawno całą okolicę wypełniały głosy godowe bąków. Teraz wokół panuje cisza, ale przecież ptaki powinny gdzieś tutaj być… Drapieżnik zapada się w mule, w gęstwinie trzcinowych łodyg nie ma mowy o pływaniu. Wokół szeleszczące, ostre liście traw, można tak brodzić pół dnia, nie natknąwszy się na żadnego bąka czy choćby bączka! Gdzie podziało się całe to głośne towarzystwo?
Bąki stosują tak doskonały kamuflaż, że drapieżnik może otrzeć się o nie i pójść dalej w przekonaniu, że ptaki zapadły się pod wodę, w grząskie dno trzcinowiska. Sprytny bąk ustawia swoje ciało w pionie i nieruchomieje w szuwarach. Jego dziób sterczy zgodnie z kierunkiem łodyg otaczającego go sitowia. Podłużne pasy, w jakie układają się ciemne i jasne pióra, doskonale maskują wydłużoną sylwetkę. Tylko oczy ptaka cały czas pozostają ruchome, by śledzić ruchy zbliżającego się napastnika. Jednak kiedy ten jest naprawdę blisko, bąk sztywnieje i zamyka oczy, by nie zdradzić swojej obecności nawet błyskiem źrenic. Kiedy je wreszcie otwiera, wróg jest już daleko. Przeszedł mimo, o krok od ofiary, która go przechytrzyła.
reklama
Australijska jaszczurka z gatunku Ocedura lesueurii też potrafi zniknąć. Kiedy wróg jest tuż obok, skręca ciało i podkurcza ogon. Po tej przemianie nawet botanik wziąłby ją za jeden z szyszkowatych owoców krzewu banksji. W każdym razie do momentu, kiedy spróbowałby go zerwać. Jednak na szczęście dla sprytnego gada, drapieżniki nie zrywają owoców.
Podobną metodę unikania niebezpieczeństw stosują strusie, przez długi czas podejrzewane o wyjątkową głupotę. Wydawało się, że ptak, którego niemal dwuipółmetrową sylwetkę widać wyraźnie z daleka, w obliczu niebezpieczeństwa zamiast chować głowę w piasek, powinien raczej brać nogi za pas. Zwłaszcza że te nogi są długie, silne i zdolne do biegu z prędkością blisko 70 km na godzinę, a więc przewyższającą możliwości wielu drapieżników.
Tymczasem strusie zachowują się jak małe dzieci, które podczas zabawy w chowanego zamykają oczy, przekonane, że w ten sposób stają się niewidzialne. Wnikliwe badania zachowań strusi zdjęły z tych ptaków odium głupoty. Chowanie głowy w piasek jest w rzeczywistości jedynie jej pochylaniem. A struś z szyją skierowaną w dół i głową tuż przy podłożu z pewnej odległości nie wygląda wcale jak struś. Dla obserwujących okolicę myśliwych staje się elementem flory – krzewem o typowym dla gorącego klimatu kopulastym kształcie. A stado strusi wygląda po prostu jak zarośla.
W stroju maskującym Niektórzy przedstawiciele fauny mają jeszcze łatwiejsze zadanie, bo natura wyposażyła ich w maskujące stroje. Madagaskarskim gekonom z rodzaju Phyllurus cornutus ofiarowała „kostiumy”, dzięki którym mogą w biały dzień, w pełnym słońcu, wygrzewać się pod nosem drapieżnika, pewne, że ten nie tylko ich nie wypatrzy, ale nawet na nie nie zerknie. Gekon z Madagaskaru jest po prostu „niewidzialny”, a efekt ten osiąga dzięki płatom skóry – łaciatym „falbankom” zwisającym z boków jego ciała, kończyn i ogona.
Te maskujące dodatki sprawiają, że płaska sylwetka gekona zlewa się z pokrytą porostami korą drzew. Żaba rogata, żyjąca pośród zbutwiałych liści w brazylijskich lasach, oprócz „rogów” imitujących zeschnięte krawędzie liści, ma też stonowane „wdzianko” o wzorach idealnie wtapiających się w tło. Pluskwiaki z rodziny zgrabkowatych przypominają ciernie i dlatego nie obawiając się niczego, tkwią sobie spokojnie na zielonej łodydze i posilają się roślinnymi sokami. Z kolei pławikoniki, ryby żyjące w wodach Australii, wyglądem imitują wodorosty.
Przykładem stosowania podwójnej ochrony jest liściec olbrzymi, tropikalny owad – smakowity kąsek dla ptaka lub nadrzewnej jaszczurki. W obliczu zagrożenia liściec nieruchomieje, ale w przeciwieństwie do bąka czy strusia nie musi przyjmować dziwacznej pozycji. Jego spłaszczone ciało, na którym rysują się delikatne żyłki, przypomina liść. Na dodatek owad zmienia barwę, dostosowując ją do koloru podłoża, na którym się właśnie znajduje. Jest nie do wypatrzenia. Mimo to nie polega całkowicie na swoim doskonałym kamuflażu i stosuje dodatkowy fortel, który przyrodnicy nazywają mimikrą.
Liściec niepokojący się o życie gwałtownie pręży ciało, wygina odwłok i przechyla się do przodu. Zdezorientowany napastnik widzi wtedy atakującego skorpiona i wycofuje się, chcąc uniknąć ukąszenia. Chwila dezorientacji wystarczy, by liściec umknął. Korzystając z nieuwagi myśliwego, spada na dno tropikalnego lasu i znika pośród liści.
Jestem obrzydliwy, a do tego truję! Są też na świecie stworzenia, które kamuflują się, udając coś, czego nikt nie chciałby dotknąć. Wiele organizmów w celach ochronnych upodobniło się do odchodów. Najwyraźniej warto wyglądać odstręczająco tylko po to, by móc wydać się wrogom czymś zupełnie niejadalnym. Kilka gatunków żyjących w Australii pająków nocą poluje na motyle, a za dnia siedzi sobie „na widoku”, ponieważ po podkurczeniu odnóży ich tułów przypomina mokrą ptasią kupę, omijaną ze wzgardą, bez cienia podejrzenia o jadalność.
Jedna z ekwadorskich rzekotek, zamiast, jak wiele jej kuzynek, odstraszać wrogów jaskrawym ubarwieniem, przywdziała skromne barwy. Jej niekorzystny estetycznie wygląd jest bezpieczny jak żaden. Siedząc w pełnym słońcu może swym image’em konkurować z wyjątkowo paskudnymi odchodami. W sztuce zniechęcania do siebie lepsza jest tylko ćma żyjąca w Chinach. Jej numerem popisowym jest wcielanie się za dnia w świeże, mokre guano, przyklejone do liścia głogu.
Cuda natury, takie jak opalizujące plamy na skrzydłach motyli, dziwne desenie pokrywające rybią łuskę albo wzory na ślimaczych skorupkach, nie są wcale atrakcjami przeznaczonymi dla ludzkich oczu. Również tęczowe kolory zwierząt, z daleka obwieszczające ich obecność, nie są przejawem nieostrożności. Barwne znaki ostrzegawcze skutkują, bez względu na to, czy przekazywana za ich pośrednictwem informacja „jestem trujący!”, „jestem niejadalna!” jest prawdziwa.
Czerwono-czarne plamy pokrywające ciało południowoafrykańskiego pasikonika nie kłamią. Ten kuzyn naszych skocznych pasikoników, ukrywających się w trawie, nie potrafi umknąć przed szczękami wroga. Siedzi więc w miejscu i swoim ostrzegawczym deseniem krzyczy z daleka, zgodnie z prawdą: „mam wstrętny zapach i wydzielam toksyczną ciecz”.
Niektóre zwierzęta, jak choćby dalekowschodni kumak, nie ufają jednak jednemu sposobowi na uniknięcie pożarcia. Ciało kumaka z wierzchu ma barwy maskujące. Jeśli mimo kamuflażu drapieżnik dopadnie go, na brzuchu ofiary odkryje rozczarowującą niespodziankę: jaskrawy, ognistoczerwony deseń na ciemnym tle. To komunikat o obecności w skórze płaza gruczołów wydzielających truciznę. Każdy drapieżnik rozpozna go intuicyjnie i prędko ucieknie, gdzie pieprz rośnie.
Każdy prócz człowieka, bo tylko człowiek, żyjący z dala od natury, nie potrafi tych sygnałów rozpoznawać. Nie okazuje więc strachu, a zabija, używając narzędzi. I właśnie dlatego większość zwierząt, doskonale potrafiących umknąć drapieżnikom, wobec człowieka pozostaje bezbronna.
Tylko wobec człowieka świat natury pozostaje bezbronny.
Ewa Jackowska
dla zalogowanych użytkowników serwisu.