Tworzą własną cywilizację. I wciąż pozostają dla nas wielką zagadką. Skąd przybyły? Z innego wymiaru czy z mrocznych czeluści Kosmosu? A może czekają na moment, kiedy będą mogły opanować całą planetę?
Długotrwała pogoda sztormowa nad nowozelandzką Wyspą Północną uniemożliwiała żeglugę. Piętrzące się fale i silne prądy tworzyły tu szczególnie niebezpieczny region. Najgorsza pod tym względem była jednak najeżona ostrymi skałami jedenastokilometrowa cieśnina Franch Pass. Nic więc dziwnego, że kapitan australijskiego szkunera wiozącego maszyny z przerażeniem myślał o czekającej go przeprawie. I właśnie gdy zbliżał się do cieśniny, nagle przy burcie statku pojawił się delfin.
Płynął tuż obok i zachowywał się tak, jakby chciał powiedzieć - płyńcie za mną. Na początku kapitan zignorował go. Ale kiedy wśród napierających zewsząd fal nie zdołał znaleźć wejścia do cieśniny, zaryzykował i popłynął za delfinem. Ssak przez jedenaście kilometrów prowadził statek. Korygował jego kurs przemieszczając się to na jedną, to drugą stronę burty. Od tamtego czasu przez dwadzieścia lat widywano delfina, jak pilotował okręty przez cieśninę.
Jeszcze bardziej spektakularną przygodę przeżył w czerwcu 1966 roku pewien egipski inżynier, którego fala zmyła z pokładu jachtu. Utrzymał się wprawdzie na powierzchni wody dzięki materacowi, który spłynął wraz z nim, ale zginąłby na pełnym morzu, gdyby nie stado delfinów. Przez całą dobę na zmianę popychały materac aż do brzegu!
To poczucie odpowiedzialności za ludzi zagrożonych żywiołem już starożytnych skłaniało do przypuszczeń, że delfiny mają z nami więcej wspólnego, niż inni mieszkańcy naszego globu. Jeden z mitów greckich opowiada o pewnym wyspiarskim narodzie, który na skutek ogromnego kataklizmu musiał się przenieść z lądu do morza. Jego członkowie, w ciągu milionów lat, przekształcili się w... delfiny. Czy właśnie to miałoby być przyczyną zadziwiającej sympatii, jaką obdarzają nas te morskie ssaki? Widocznie mają nadzieję, że któregoś dnia osiągniemy taki stopień inteligencji, że zrozumiemy ich cywilizację. Wyniki najnowszych badań potwierdzają, że mamy do czynienia z doprawdy niezwykłymi stworzeniami.
Był rok 1975. Delfinarium na Florydzie. Jim Mullen - badacz i treser delfinów postanowił wykorzystać inteligencję tych ssaków do oczyszczenia basenu ze śmieci, które wrzucali doń turyści. Za każdy przyniesiony odpadek delfin-znalazca otrzymywał rybę. Po kilku dniach badacz zorientował się, że ssak już pierwszego dnia "eksperymentu" zebrał wszystkie śmieci i złożył pod pomostem. Potem wynosił je pojedynczo na powierzchnię i inkasował zapłatę. Część ryb zjadał sam, a resztą dzielił się ze swoimi braćmi. Parę dni później delfiny znikły! W sobie tylko znany sposób wydostały się z basenu położonego nieopodal oceanu i... Nie, nie uciekły.
reklama
Zamiast pokazywać w basenie wraz z trenerem swoje sztuczki, założyły własne konkurencyjne przedsiębiorstwo rozrywkowe! Kilkaset metrów dalej, naprzeciwko plaży pełnej turystów, prezentowały wyuczone wcześniej ewolucje. Jim Mullen ze zdziwieniem spostrzegł, że pokazy odbywają się w tych samych godzinach, co w basenie. Tyle że były teraz o kilkanaście minut krótsze. Za to honorarium w postaci ryb od rozbawionych turystów znacznie przewyższało to, co dostawały od Mullena.
Po kilkunastu latach obserwacji badacz ogłosił niezwykłą pracę. Postawił w niej tezę, iż delfiny mają inteligencję porównywalną do inteligencji człowieka, ich zachowania społeczne są równie bogate jak nasze, zaś ich język jest o wiele bardziej wyrafinowany. Praca ta udokumentowana została wynikami wielu eksperymentów. Delfiny na przykład potrafiły się posługiwać specjalnie przystosowanymi dla potrzeb badań telefonami. Komunikowały się między sobą na odległość wielu tysięcy kilometrów i zawsze, kiedy jeden z nich mówił, ten po drugiej stronie kabla milczał. Wyszukiwały zagubione w oceanie przedmioty.
Budowały własne społeczności, wreszcie, bez trudu opanowały język znaków pozwalający na porozumienie z ludźmi. Eksperymenty wykazały także, że ich psychika jest bardzo rozbudowana, a emocje równie silne jak u człowieka. I że ssaki te są jedynymi stworzeniami na Ziemi, oprócz ludzi, które są zdolne popełnić samobójstwo! Wiadomo też, że delfiny potrafią przewidzieć skutki swoich działań na kilka lat naprzód i posiadają ogromne zdolności intelektualne.
Praca Mullena doprowadziła zoologów do białej gorączki. Postanowili solidnie wziąć się do badań, by raz na zawsze przekreślić podobne brednie. Rozcięli czaszkę delfina i poddali jego mózg szczegółowej analizie. I wtedy stanęli przed prawdziwymi problemami. Okazało się, że budowa mózgu delfina i człowieka jest absolutnie porównywalna (małp człekokształtnych tylko podobna).
Jego waga wynosi 1700 gramów (człowieka 1400 gramów), natomiast pod względem proporcji wewnętrznych mózgi te są niemal identyczne. Stosunek móżdżku do półkul mózgowych u człowieka wynosi jak 1/6,7, u delfina - 1/6,5. Kora mózgowa tego ssaka zawiera dwukrotnie więcej zwojów i pofałdowań niż człowieka. Badania wykazały również, że w porównywanych mózgach gęstość neuronów jest taka sama, a w szarej substancji mózgu delfina znajduje się prawie dwukrotnie więcej komórek nerwowych niż u człowieka. Do prac włączyli się również paleontolodzy. I udowodnili, że delfiny żyły niegdyś na lądzie! Czyżby więc mit o ludziach (choćby tych z mitycznej Atlantydy) którzy przenieśli się do królestwa mórz i oceanów był prawdziwy?
Profesor First Oveyprill (notabene zagorzały wróg teorii o ludziach zamienionych ewolucyjnie w delfiny), przeprowadził symulację komputerową, by sprawdzić, co stanie się z człowiekiem - a zwłaszcza z jego czaszką i mózgiem - gdy poddany będzie wpływowi prądów wodnych.
Oczywiście na przestrzeni kilku milionów lat. Komputer, biorąc pod uwagę wszelkie prawa aerodynamiki i biologii wykazał, że w warunkach oceanicznych czaszka ludzka przybrałaby dokładny kształt czaszki delfina. Również nasze ciała stawałyby się bardziej opływowe. Nogi stopniowo by się zrastały, tworząc płetwę ogonową. Ręce - płetwy boczne, zaś w twarzy rozrosłaby się część nosowa, spłaszczając i przesuwając nasze czoła do tyłu oraz powodując rozsunięcie oczu na boki.
Symulacje wykazały, iż ze wszystkich ssaków na Ziemi tylko człowiek przyjąłby kształt delfina. Może więc mity nie kłamią? Z pewnością nasza Błękitna Planeta kryje jeszcze wiele tajemnic. I to takich, których istnienia nawet się nie domyślamy. Choć może dla delfinów wszystko jest jasne. Ponoć Atlantyda przerosła w swym rozwoju wszystko, co dotychczas udało się nam stworzyć.
Jerzy Gracz
dla zalogowanych użytkowników serwisu.