Słowa znikąd

Było piękne wrześniowe przedpołudnie. Szliśmy z żoną przez Dolinę Chochołowską drogą pod świerkami, wzdłuż górskiego potoku, gdy nagle wyprzedziło nas pięciu kleryków maszerujących żwawym krokiem.

Słowa znikąd Głośno odmawiali „Zdrowaś Mario”, co w otoczeniu świątynnych drzew, przy odgłosach spienionej wody i wobec wszechobecnego zapachu żywicy nabierało wagi podniosłego, transcendentalnego wyznania. Zdałem sobie wówczas sprawę, że ten związek modlitwy i ogłuszającego szumu to nie przypadek!

Z moich szamańskich doświadczeń wiedziałem już, że odgłos płynącej wody niezmiennie towarzyszy wtajemniczeniom transowym i zawsze jest wskazaniem, że świadomość przeniknęła do innego wymiaru. Byłem przekonany, że modlitwa kleryków, niesiona tym szumem, została wysłuchana. A po chwili uświadomiłem sobie, jak bardzo byłem obojętny na te mistyczne słowa, których tyle słyszałem podczas wędrówek po świecie. Odtąd zacząłem rozważać, czym tak naprawdę są mantry.

Wspomniałem lekceważenie, z jakim myślałem o „klepaniu pacierzy” czy „śpiewaniu kantyczek”. I to niechętne zdziwienie, jakie we mnie budziło monotonne czytanie brewiarza przez hiszpańskich księży i świątynne mruczenie mnichów w Mongolii. Przypomniałem sobie też, jak wielkie rozbawienie wzbudził we mnie widok dorosłych mężczyzn obracających młynki modlitewne w buddyjskich monastyrach. I zdziwienie, z jakim przyglądałem się chorągiewkom z mantrami, które furkotały na himalajskich przełęczach i azjatyckich pustyniach. Od tego czasu, ilekroć jestem w podróży, uciszam wewnętrzny dialog, zatrzymuję gonitwę myśli i powtarzam słowa... Jakie? O tym powiem dalej!

reklama

A więc po kolei! Słowo „mantra” pochodzi z sanskrytu. Jest połączeniem dwóch wyrazów: man, co znaczy „myśleć”, i tra – „chronić”, „uwalniać”. Najstarsze mantry wywodzą się z tradycji hinduistycznej i dotarły do nas przez jogę. Jednak używa się ich także w innych religiach: w buddyzmie, judaizmie, chrześcijaństwie i islamie. Wbrew temu, co kiedyś myślałem, nie polegają one tylko na jałowym „klepaniu” przez wiele minut, a nawet godzin, tego samego słowa czy zdania.

Wpływają zarówno na nasze ciało, jak i duszę, a ich ostatecznym celem jest pomoc w doskonaleniu siebie. I tak jak pozycje jogi okazują się przyjazne dla ciała, bo dotleniają komórki i rozciągają skurczone mięśnie, tak samo mantry są ćwiczeniem mającym moc rozluźniania umysłu, poprawiającym kon­centrację i samopoczucie. Ba, gdy sam zacząłem je praktykować, odkryłem, że recytowane z uwagą, najlepiej w milczeniu, doskonale harmonizują życiową energię i sprowadzają uczucie ukojenia. Są dla umysłu pewnego rodzaju stałym punktem oparcia, przez co pomagają mu utrzymać równowagę i opanowanie.

Z biegiem lat wygląd naszego ciała się zmienia – niestety, przeważnie na niekorzyść. Starzeje się także umysł. Nasz duch jakby nie nadąża za biegiem czasu i napływających wydarzeń. Spowalniają go nawyki, niepokoje, wspomnienia i obawy. W uwolnieniu się od tego, co nas hamuje, pomocną dłoń podają nam właśnie mantry – formułki duchowe powtarzane w ciszy.

Na wielkich uroczystościach, podczas procesji, odświętnie przystrojone słonie defilują z wiernymi do świątyni. Stojące wzdłuż ulic stragany z jedzeniem są dla nich wielką, dręczącą pokusą. Kroczące powoli zwierzę miarowo kołysze trąbą i w tym falistym ruchu stara się pochwycić i szybko pochłonąć kiść bananów. Nieco dalej porywa kokosa i z trzaskiem miażdży go zębami. Żadne krzyki handlarzy ani łajania poganiacza nie są w stanie powstrzymać jego łakomej trąby.

Ale przewidujący poganiacz, jeśli zna swojego słonia, daje mu na drogę małą laskę bambusową. Wtedy zwierzę kroczy dumnie, z podniesioną głową, trzymając trzcinę tak, jak starszy dobosz dzierży swoją pałeczkę. Już go nie interesują banany ani kokosy, ponieważ trąba ma się czym zająć.

Z umysłem bywa podobnie. Przez większość czasu nie ma o co zaczepić się myślami, ale gdy dostarczymy mu mantrę, możemy utrzymać go z dala od wszelkich niefortunnych pomysłów i absurdalnych idei. Hindusi twierdzą, że taka praktyka bywa zbawienna zwłaszcza wtedy, gdy ktoś łatwo się obraża, jest drażliwy, popędliwy, nerwowy, strachliwy lub zatroskany. Dla niego mantra to ratunek. Może ją powtarzać do chwili, aż się uspokoi, a emocje zgasną. Powtarzanie w myślach jakiegoś słowa lub zdania koi umysł i pomaga zapomnieć o negatywnych uczuciach.

Źródło: Wróżka nr 9/2007
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl