Woda, Ogień, Ziemia, Powietrze, a nad nimi Duch, czyli przyczyna naszego istnienia. Jesteśmy sumą czterech żywiołów, które idą przez życie pod przewodnictwem duszy. Dogadajmy się z nimi, a wszystko stanie się łatwiejsze.
Dopóki nie zainteresowałam się pierwotną alchemią, nie rozumiałam, dlaczego tak mi trudno doprowadzać rzeczy do końca – mówi Ewa, copywriterka w agencji reklamowej. – Teraz już wiem, że moim dominującym żywiołem jest Powietrze. Tacy ludzie rozmyślają, marzą, tworzą wizje, mają świetne pomysły, ale trudno im je wprowadzić w życie, sprowadzić do materii – tłumaczy. – Kiedy po raz pierwszy trafiłam na wykłady Wiedźmy Anji z Akademii Ducha, wreszcie to pojęłam. Ale najlepsza wiadomość była taka, że to da się zmienić! Trzeba tylko wiedzieć jak.
Alchemia, prastara wiedza o człowieku, o ziemskich i kosmicznych prawach, udowadnia, że każdy z nas jest zjednoczeniem czterech żywiołów. Jeśli są one w równowadze, do celu prowadzi je Światło, czyli Duch. A co jest celem? Każda dusza, zanim ubierze się w materię ciała, coś postanawia, przychodzi tu z określonym zadaniem. Gdy żywioły, z których się przecież składamy, współpracują ze sobą, nasze życie jest świadome i harmonijne. Zwykle jednak tak się nie dzieje, bo jeden z nich dominuje nad pozostałymi. A to sprawia, że nie rozumiemy samych siebie i innych.
„Jak ona mogła coś takiego powiedzieć?” – wzburzone myślimy o koleżance, która „bezczelnie” wytknęła nam, że źle opiekujemy się dzieckiem. „Czemu on jest taki przyziemny i wszystko sprowadza do biznesu?” – denerwujemy się na mało romantycznego partnera. „Jak można tak cały czas bujać w obłokach” – mamy za złe siostrze, która cały czas ma tylko dobre plany, ale nic nie robi, by wprowadzić je w życie. Gdybyśmy wiedzieli, że narwana koleżanka to Ogień, partner – Ziemia, a siostra – Powietrze, spojrzelibyśmy na nich z większym dystansem. I zrozumieniem. Jednak zacznijmy od siebie. Jak rozpoznać, który żywioł przejął nad nami kontrolę i zdominował pozostałe?
– Czujemy to instynktownie – wyjaśnia Anja, znawczyni wielu systemów magicznych i duchowa inspiratorka. – Zaobserwujmy, czy jesteśmy lunarne, czy solarne? Kiedy wzrasta nasza energia: gdy mamy kontakt z księżycem czy raczej ze słońcem? Czy lubimy szybko przekuwać myśli w czyn, zmiany, akcję? – pyta Anja. – To na pewno nie będziemy Ziemią, tylko Ogniem. Z kolei, kiedy sami siebie określamy „myślicielem”, a nasze życie toczy się w głowie – dominującym żywiołem będzie Powietrze. Gdy jesteśmy nadmiernie emocjonalni i empatyczni, czujemy, co przeżywają inne osoby – jesteśmy Wodą.
Woda w alchemii to emocje i ciało
To także czas, bo wiedza alchemiczna sprowadza każdy żywioł do określonego wymiaru. Woda płynie i czas płynie. Dzięki wodzie w nas możemy wpływać na innych ludzi i okoliczności. Ale i one wpływają na nas! Woda nieustannie krąży w ziemskim obiegu, a zatem pamięta wszystko, cokolwiek się tu wydarzyło. Dzięki temu możemy współpracować z tym żywiołem, kiedy chcemy przypomnieć sobie ważne dla nas zdarzenia z tego życia lub innych inkarnacji. Ale możemy także „porządkować” naszą Wodę, czyli nasze emocje, z którymi nie radzimy sobie na co dzień, dzięki prostemu ćwiczeniu.
W sytuacji, gdy jesteśmy wzburzeni, przywołajmy obraz wody, jaką w danym momencie jesteśmy. Sztorm na ocenie, wodospad, brudna kałuża – cokolwiek zobaczymy, nie powinno to nas stresować. Połóżmy na powierzchni tej wody kwiat lotosu, który symbolizuje spokój i harmonię. Kiedy woda w naszej w wizji uspokoi się – opadną także i nasze emocje. To niezwykle ważne, żeby je uchwycić i „rozbroić” na tym poziomie. Jeśli tego nie zrobimy, gdy nie damy im ujścia, po jakimś czasie,” zagęszczą się w ciele, sprowadzając chorobę. Ten proces doskonale tłumaczy Totalna Biologia, która mówi, że każda choroba jest nierozwiązanym konfliktem psychicznym. A zatem praca z emocjami już w chwili, kiedy się pojawiają, to najlepsza profilaktyka zdrowotna. Ponadto, kiedy zrozumiemy Wodę w sobie, jasne stanie się dla nas wszystko, co nam się przydarza.
Ogień w alchemii to procesy, przemiany, temperament, charakter
To on daje iskrę, zaczyna transformację, a w szerszym znaczeniu – zaszczepia ideę. Można powiedzieć, że razem z Wodą są przewodnikami życiowych zdarzeń. W ludzkim organizmie, żywioł ognia to metabolizm, ogień trawienny. No i wszelki ruch, sport, taniec, seks. Odnajdujemy go w sobie najpóźniej. – Często po raz pierwszy w czasie dojrzewania – tłumaczy Anja. – Ogień to niepohamowane dążenie, brak granic. Osoby, u których dominuje, to pasjonaci, ideolodzy, płomienni mówcy.To oni inspirują tłumy, zagrzewają do działania, dają iskrę do przemian.
Ale każdy z żywiołów posiada zarówno swój blask, jak i cień. Blask Ognia to tworzenie czegoś dobrego dla ludzkości, poświęcenie, stawanie na czele zmian. Natomiast jego cień rodzi tyranów, fanatyków, osoby psychopatyczne.Gdy brakuje nam chęci do działania, pasji, starajmy się pobudzić w sobie Ogień. Najłatwiej przez taniec z intencją. Kierujmy każdą energię, jaką wytworzymy, na określony cel. To może być spacer, zmywanie naczyń, sesja jogi i każda czynność, dzięki której wytwarzamy energię kinetyczną. W ten sposób umożliwiamy przepływ tego żywiołu przez nasz życie.
– Kiedy w czasach inkwizycji kobietom groziła śmierć za posiadanie czegokolwiek, co wiązało się z magią, choćby tygielka, pęczków ziół, świec, księgi z tajemnymi zapiskami, wiedźmy, zwłaszcza celtyckie, zakopywały swój domowy ołtarz w ulubionym lesie – opowiada Anja. – W taki sposób, że świeca srebrna, symbolizująca Księżyc, była po lewej, a złota, solarna, po prawej. Tańcząc nad ołtarzem, tworzyły ogień, czyli przemieniały to, do czego dążyły, w ten sposób wieńczyły każdy rytuał.
Bez ognia nie uda się bowiem doprowadzić żadnego pomysłu do materii, ten proces jest niezbędny, by zaistniało coś, o czym marzymy, co zrodziło się przez emocje. Ale Ogień może też „spalać od środka”.Traci się wtedy zdolność inspirowania innych, a raczej zraża się ich do siebie, narasta też chęć do wycofania się z życia.
Żywioł Ziemi to alchemiczna odpowiedź na urzeczywistnienie, wytworzenie, sprowadzenie do formy materialnej.
Człowiek Ziemia wie, jak to zrobić. Pieniądze i rzeczy przychodzą mu łatwo, on potrafi bez trudu każdy pomysł urzeczywistnić. Tu jednak łatwo wejść w cień – a wtedy już nie my rządzimy materią, ale ona nami. Po drugiej stronie są ci, którzy zupełnie odkleili się od rzeczywistości i uważają, że można żyć wyłącznie energią. W naszej ziemskiej trzeciej gęstości materia jest niezbędna do przetrwania. Warto więc się z nią „poukładać”. Jak to zrobić? Na przykład jak najczęściej się uziemiać, chodzić boso, stosować wizualizacje, w których „zapuszczamy korzenie”. Anja dzieli się wieloma rytuałami, które ułatwią nam sprowadzenie do materii tego, czego potrzebujemy: pracy, mieszkania, samochodu. Oto jeden z nich.
Stwórz domowy ołtarz, na którym umieść elementy wszystkich żywiołów. Połóż na nim zdjęcie z czymś, czego potrzebujesz (np. samochód), a następnie nasyp na niego ziemię. Zapal w tej intencji brązową świecę (może być także biała lub z pszczelego wosku), aby wzmocnić rytuał – zatańcz lub wytwórz energię w inny sposób, jednak pamiętaj, by ją w myślach kierować na to, czego potrzebujesz.
Żywioł Powietrza to myślenie, natchnienie, intelekt.
Każdy, u którego dominuje, skupia się na tym, co mentalne. Najtrudniej jednak zamienić mu myśli w czyn, a szkoda, bo zwykle są genialne! Obecnie ludzie Powietrza mają szczególnie trudne zadanie: cała przestrzeń wokół nas jest jedną wielką informacją. Czasem trudno odróżnić, która myśl jest nasza, a która pochodzi od kontroli umysłu. Aby tworzyć w sobie mocny system mentalny, warto pracować z tym, co pojawia się w głowie. Zapisywać myśli szczególnie uporczywe, a później analizować je, zadając sobie pytanie: dlaczego? Mniej więcej przy siódmym „dlaczego”, dochodzimy do prawdy, do naszej istoty. I wówczas wiemy, czy to nasza, czy cudza myśl. Zadbanie o Powietrze w nas to zadbanie o swoje zdrowie psychiczne. Pogódźmy wszystkie żywioły w sobie, a nie zabraknie nam energii i pasji, zdrowych emocji, natchnienia. Dodatkową nagrodą będzie rosnące konto.
tekst: Natalia Ross
dla zalogowanych użytkowników serwisu.