Chcesz mieć powodzenie w pracy i miłości? Sięgnij po nunchi, koreańską filozofię życia. Naucz się patrzeć na świat bez uprzedzeń, kompleksów i stereotypów. Bo są jak zasłona dymna. Nic zza niej nie jest takie jak naprawdę.
Będziesz stale cierpiał, jeśli będziesz reagował emocjami na to, co ludzie do ciebie mówią. Prawdziwa siła pochodzi z obserwowania wszystkiego z boku, ze spokojem i logiką. Jeśli słowa mogą cię kontrolować, to znaczy, że wszyscy mogą cię kontrolować – mawiał Bruce Lee, legendarny mistrz kung fu. Jego słowa dobrze oddają ideę nunchi.
Koreańczycy nazywają filozofię nunchi „przewagą słabszych”. Jej zasady brzmią bardzo prosto – gorzej z ich opanowaniem. Chodzi o to, żeby, podejmując ważną decyzję, idąc na pierwszą randkę czy przystępując do rozmowy o pracę, nauczyć się oddzielać swoje emocje od faktów. Najpierw być obserwatorem zdarzenia, a potem jego świadomym uczestnikiem. Odkładając na bok emocje. Bo one wnoszą lęki i uprzedzenia do tego, co obserwujemy. I zacierają to, co ważne. Niestety, nie jest to wcale łatwe. Nasze umysły pełne są uprzedzeń, niechęci, ale też schematów. Gdy przyjrzymy się im dokładnie, zobaczymy, że one więcej mówią o nas samych – jak podchodzimy do życia, kim jesteśmy – niż o sytuacji, w której się znaleźliśmy. Na przykład, dzwonisz do przyjaciółki, a ona nie odbiera. Trzeci raz z rzędu. Co myślisz? „Unika mnie. Ignoruje. Ma gdzieś moje problemy”. Tymczasem jej nieuprzejme – według ciebie – zachowanie może wynikać z czegoś innego. Przyjaciółka nie odbiera bo: a) dziecko wyciszyło jej telefon, b) jedzie tramwajem i nie chce rozmawiać, c) załatwia urzędową sprawę, d) ma zebranie, e) jest w jednej z wielu życiowych sytuacji, kiedy nie możemy rozmawiać przez telefon. Dlatego ważne, żeby w każdą nową (zwłaszcza istotną dla nas) sytuację wkraczać bez uprzedzeń. Albo: ludzie w nowej pracy wcale nie są do ciebie wrogo nastawieni. Ich rezerwa wynika z tego, że są skrępowani, gdy poznają kogoś nowego. Albo: facet, z którym umówiłaś się na randkę, jest równie nieśmiały jak ty i tylko gra pewnego siebie. Albo: szef nie zatrzymał na tobie spojrzenia, bo wczoraj wyszłaś przed czasem, ale zauważył, że masz nową fryzurę (albo zrobił to bezwiednie). Zamiast więc bać się, peszyć lub czuć do kogoś niechęć, wciel się najpierw w rolę chłodnego obserwatora. A przede wszystkim daj sobie kilka sekund na oczyszczenie umysłu ze swoich uprzedzeń.
Zastanów się najpierw, jaki rodzaj emocji wpływa na ciebie, twój nastrój, stosunek do innych. Dopiero kiedy uświadomisz sobie, jak stan twojej psychiki może zniekształcać postrzeganie rzeczywistości, spojrzysz na nią bez uprzedzeń i ocenisz realnie. Na przykład, surowy głos szefa w jego mniemaniu ułatwia mu kierowanie innymi i nie jest przeznaczony wyłącznie dla ciebie. Uśmiech faceta w tramwaju – może nie jest nachalną próbą podrywu, lecz przejawem grzeczności? Kiedy już uda ci się oddzielić własne emocje od tego, co widzą twoje oczy, zwróć uwagę na szczegóły. One zwykle nam umykają. Bądź chłodny jak detektyw. Ktoś na urodzinowym poczęstunku w twojej firmie bierze kolejny kawał ciasta; co to o nim mówi? Jest zbyt pewny siebie, a może to tylko poczciwy łakomczuch? A pierwsza randka? Facet wciąż opowiada o sobie, stroszy piórka. Jest nadętym narcyzem? Zakompleksionym dupkiem? A może po prostu bardzo mu się podobasz i chce wywrzeć na tobie jak najlepsze wrażenie?
Zdziwisz się, jak bardzo zyska na tym twoja skuteczność i kontakty z innymi, kiedy staniesz się bardziej nunchi. Koreańczycy mawiają, że emocje, które wypływają z twoich uprzedzeń, kompleksów i stereotypów, są jak zasłona dymna. Nic zza niej nie jest takie jak naprawdę. Zaciemnia tylko świat, w którym jesteś. Bądź więc nunchi, a odkryjesz, że zachowania innych już cię nie ranią, nie drażnią, czy niepokoją. Łatwiej skoncentrujesz się na celach, a nie na nic niewnoszących utarczkach i lękach. Zaczniesz obserwować ludzi z życzliwą ciekawością i na spokojnie wyciągać z tego wnioski. Słuchać nie tylko tych, którzy mówią to, co chcesz usłyszeć, ale i tych, którzy są krytyczni. Bo kiedy ich słowa oddzielisz od emocji, które je w tobie wywołują, nauczysz się wyciągać z nich budujące wnioski. A potem jasno wyrażać swoje oczekiwania. Nunchi to nic innego, jak umiejętność kontrolowania, rozumienia i sterowania własnymi emocjami. Tak żeby nie zniekształcały świata, w którym żyjesz, i ludzi, którzy z tobą go dzielą.
To nie tylko zdolność powiedzenia „nie”, ale też postawienia siebie na równi z innymi. Nie pomyl więc asertywności z agresją! Wyznaczanie granic i wyrażanie własnej opinii nie musi być wcale formą obrony lub ataku. Jasne, musisz odrzucić rolę ofermy, która zgadza się na wszystko, lecz to nie znaczy, że masz zajadle walczyć. Naucz się jasno wyrażać swoją opinię, mówić o uczuciach, odmawiać bez poczucia winy, ale także słuchać i analizować słowa innych. Musisz zrozumieć, że: • drugi człowiek nie przestanie cię lubić tylko dlatego, że masz inne zdanie; • nie rozzłościsz go, odmawiając mu (a jeśli tak, to problem ma on, a nie ty); • mówiąc o swoich potrzebach, nie jesteś samolubem – przecież rozmawiasz także o uczuciach i potrzebach innych i w miarę możliwości starasz się je zaspokajać.
To podstawa nunchi. Nie oznacza jednak, żeby w każdej sytuacji tłumić gniew albo nie pozwalać sobie na smutek czy zmęczenie. Chodzi tylko o to, żeby negatywne emocje nie kierowały tobą. I żeby nie wnosić ich do określonej sytuacji. Ktoś zrobił ci świństwo? Masz prawo się wkurzyć. Ale uwaga, dopiero kiedy uzyskasz pewność, że to właśnie ten ktoś i że działał z premedytacją. Mała różnica, a może zaważyć na całości waszych relacji!
niepokój, strach, gdy najczęściej martwimy się o przyszłość. Choroba, strata pracy, rozwód – to typowy zestaw lęków. Tymczasem wykazano, że 80 proc. z nich nigdy się nie spełnia. Zamiast więc pozwalać, by cię ograniczały, wyjdź im naprzeciw! Zwiększ swoje zawodowe kompetencje, zrób badania lekarskie, porozmawiaj z partnerem. Potraktuj strach jako ostrzeżenie i przygotuj się na nadejście tego, czego się boisz. Przygotuj plan B na wypadek ciężkich czasów. Od razu poczujesz się lepiej!
złość pojawia się zwykle, kiedy czujesz atak z czyjejś strony. Ktoś nie spełnił twoich oczekiwań lub prośby, zachował się niezgodnie z twoimi standardami. Zanim wpadniesz w złość, zastanów się, czy mógł znać twoje oczekiwania. A jeśli nawet, to może nie miał szans postąpić inaczej? Dopuść też, że standardy, których się trzymasz kurczowo, są niesłuszne. Czy zawsze masz rację? A może warto wziąć pod uwagę zdanie innych?
frustracja bierze się zwykle stąd, że choć cel jest w zasięgu wzroku, nie masz szans do niego dotrzeć. Pomimo że poświęcasz na to mnóstwo energii. Co wtedy? Pomyśl nad zmianą strategii. To Albert Einstein powiedział, że w dążeniu do celu głupotą jest popełnianie wciąż tych samych błędów, w nadziei, że w końcu się uda. Nie wiesz, jak inaczej podejść do problemu? Poradź się innych, sięgnij po nowe umiejętności.
Kartkę papieru podziel na dwie kolumny. W jednej zapisz swoje zalety, w drugiej słabe strony. Każdą zaletę oceń w skali od 1 do 10, w zależności, jak jest dla ciebie ważna. Zastanów się, dlaczego niektóre oceniasz wyżej, a inne nisko. Może tak naprawdę którejś z nich nadajesz zbyt dużą rangę, a innych nie doceniasz? Pomyśl, co trzeba by zrobić, żeby zalety ocenione najgorzej zyskały u ciebie na znaczeniu. A teraz skoncentruj się na wadach. Czy którąś da się poprawić? Czy masz na nie wpływ? Jeśli tak, napisz, co zrobić, by wzmocnić tę słabą stronę. A jeśli nic się nie da? Jesteś np. niska i masz ciemną karnację, a chciałabyś przypominać złotowłosą Barbie? Trudno! Sama świadomość, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu, sprawia, że mniej się nimi martwimy! Zawsze jednak możesz się zastanowić, jak spróbować przekuć wadę na zaletę. Dla przykładu – najlepsze dżokejki muszą być drobne, a ciemna karnacja chroni przed chorobami skóry.
Poczucie własnej wartości pozwala uwierzyć w swój sukces, a w konsekwencji spełniać marzenia. W połączeniu z filozofią nunchi staje się narzędziem do budowania życzliwych, partnerskich relacji z otoczeniem, w przeświadczeniu, że osiągnięcie celów i szczęście w życiu prywatnym są możliwe. Niska samoocena stanowi natomiast kotwicę niepozwalającą wypłynąć na szerokie wody. Ludzie, którzy nie wierzą w siebie, z reguły mają słabą wiedzę na swój temat. Zapytani, co u nich słychać, odpowiedzą: „Mąż dostał awans, syn dostał 6 z matematyki, sąsiad ciągle mnie wkurza”. O swoich potrzebach nie mają pojęcia! Dlatego pierwszym krokiem na drodze do wzmocnienia poczucia własnej wartości jest poznanie swoich zalet i wad oraz adekwatna ich ocena. Za tym idzie wyzwolenie się spod dyktatury negatywnych emocji i wzmocnienie asertywności. Co więcej?
● daj sobie prawo do błędów. Surowo oceniasz się za każde potknięcie? Niesłusznie! Porażki uczą przecież, jak w przyszłości zostać zwycięzcą. Wyciągaj więc z błędów naukę na przyszłość, ale… nie rozpamiętuj ich. Było, minęło, teraz liczy się to, co jeszcze przed tobą.
● dostrzegaj zwycięstwa. Wszyscy mamy skłonność do umniejszania i bagatelizowania własnych sukcesów. Ktoś nas pochwalił? Od razu zastrzegamy, że to głównie zasługa szczęśliwego zbiegu okoliczności. Daj sobie więc prawo do świętowania (a także dostrzegania) nawet drobnych zwycięstw. W tym celu pomyśl każdego wieczora, co w ciągu dnia ci się udało. Odnotuj każdy sukces. Pochwal się za niego i pozwól nim nacieszyć.
● nie porównuj się z innymi. Zawsze znajdziesz piękniejszych, mądrzejszych, bardziej przebojowych od ciebie. I co z tego? Co da ci wbijanie sobie do głowy, że jesteś od nich gorsza? A zresztą… czy rzeczywiście? Przecież z pewnością istnieją dziedziny, w których to ty nad nimi górujesz! Porównywanie się z innymi nie ma więc większego sensu. Wszyscy różnimy się między sobą, i to właśnie jest piękne!
teksT: Krzysztof Kwiatkowski
fot.: shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.