Strona 3 z 3
Okazję do ćwiczeń z Hanshim mamy rzadko – dwa razy w roku w Warszawie, na letnich obozach w Niemczech. Czasem udaje się wyskoczyć na kilka dni do Austrii czy Grecji – gdzieś, gdzie akurat są treningi z Mistrzem.
Kiedyś w czasie wspólnej kolacji w japońskiej restauracji w Warszawie zaczął się z nami bawić zagadkami. Oczywiście pierwsza moja myśl – to test. Ale kiedy zobaczyłam jego uśmiech, dziecięce rozbawienie, gdy odgadywaliśmy, o co chodziło... W pełni zrozumiałam wtedy to, co często mówił nam na treningach – żeby zachować dziecięcą ciekawość świata i umiejętność cieszenia się z rzeczy prostych. Jak w cytacie, który chętnie powtarza Shihan: „Jeśli będziemy mieć w sobie coś z ciekawego małego Jasia, który pyta, zastanawia się, świadomie wybiera, to warto żyć. A gdy będziemy już dużym Janem, który wszystko wie, to najlepiej położyć się i umrzeć”.
Słowniczek terminów
Karatedo Doshinkan – szkoła Karatedo, w Polsce od 1978 roku, zajęcia w Warszawie, główna siedziba w Wiedniu.
Dojo – miejsce, gdzie się ćwiczy i ludzie wspólnie ćwiczący.
Kata – ustalona sekwencja ruchów obrony i ataku
Hanshi – mistrz i szef szkoły Doshinkan
Shihan – najwyższy tytuł, który można otrzymać. W Polsce są trzy takie osoby, z czego dwie prowadzą treningi.
reklama
Chcę zacząć trenować!
Co mam zrobić? Na trening przyjść można właściwie z ulicy. W teorii ćwiczą osoby od 16. roku życia, ale mogą też ćwiczyć rodzice ze swoimi pociechami. Najlepiej sprawdzić na stronie
doshinkan.pl, gdzie i kiedy są treningi. Warto też skontaktować się z prowadzącym, by upewnić się co do godziny. Bierzemy wygodny, dowolny strój do ćwiczeń (trenuje się boso). Przed oficjalnym początkiem – ceremonią – trzeba zapytać, gdzie stanąć i robić to, co osoby obok i niczym się nie martwić!
CO MI DAŁO KARATEDO Zwolniłam w życiu Już zapomniałam, że można się uczyć, po prostu obserwując „mistrza”. Zaczęłam myśleć, ilu mam mistrzów w karatedo i w życiu. W dojo to wszyscy bardziej doświadczeni, czarne pasy. Po jakimś czasie zrozumiałam, że również początkujący są dla mnie mistrzami. Że od każdej osoby mogę się uczyć. Nasza nauka zwykle wygląda tak: zakuć, zdać, zapomnieć. W karatedo nie da się szybko wkuwać. Nauka zajmuje całe lata. Nie ma egzaminu, nie ma więc terminów. Całe życie jest czasem nauki i powtórzeń. Uczę się cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do perfekcji.
(Ewa, kontroler finansowy, zielony pas, trenuje 3 lata)
Pozbierałam się z doła Kompletnie nie radziłam sobie z rzeczywistością. Cięłam się. Kiedyś przyszłam na trening z ręką zabandażowaną po kolejnym ataku doła. Po zajęciach jeden z prowadzących podszedł do mnie. Spytał o bandaż. Cała się zjeżyłam, ale nie chciałam kłamać. „Też to robiłem” – pokazał blizny na ręku. Nie wiedział, że ocalił mi życie. Był czarnym pasem. Uważałam go za wzór, ideał. Pokazał mi, że można się pozbierać. Zawsze.
(Oliwia, biolog, czarny pas, trenuje 11 lat)
Zaczęłam się doskonalić Karatedo to jedna z najważniejszych rzeczy, jakie mi się przytrafiły w życiu. Miałam wtedy 21 lat. Byłam na przełomie młodzieńczego buntu i tak zwanego „dorosłego życia”. Od tego momentu minęło dziewięć lat. Karatedo stało się nierozerwalną częścią mnie. Nie mogę sobie wyobrazić, jakim człowiekiem bym była, gdyby nie to doświadczenie. Im dłużej ćwiczę, tym więcej odnajduję rzeczy, które chcę doskonalić na sali i w życiu.
(Lucyna, pracuje w Domu Medialnym, czarny pas, trenuje 9 lat)
Nauczyłam się medytować Gdy siadam i medytuję, napotykam ścianę. Dopiero ruch, taki jak w czasie zajęć, pozwala mi pójść dalej. A ludzie, których tam spotkałam, dali mi możliwość pracy nad poprzednimi wcieleniami, zamknięcia pewnych karmicznych spraw. To nie jest miejsce, do którego trafia się przypadkiem.
(Basia, księgowa, czarny pas, trenuje 18 lat) Justyna Rudzka
fot. Krzysztof Caban
dla zalogowanych użytkowników serwisu.