Dziewczyny NIE płacą

Polki, nawet jeśli mają dobrą pracę i zabezpieczenie finansowe, nie są mniejszymi materialistkami niż koleżanki z innych krajów. Z badań przeprowadzonych przez zespół psychologów pod kierownictwem profesora psychologii Bogdana Wojciszke wynika, że kobiety trzykrotnie częściej niż mężczyźni zwracają uwagę na zasoby finansowe partnera. Czyli najlepiej, żeby kandydat na męża miał piękne mieszkanie, świetną pracę i obiecujące perspektywy na przyszłość. Cóż, ten sam mężczyzna jest nieporównanie bardziej pociągający dla płci pięknej, gdy ma na sobie markowy garnitur i jeździ mercedesem, niż ten ubrany w strój sprzedawcy w MediaMarkcie i jeżdżący tramwajami.

Psycholodzy ewolucyjni wyjaśniają to tym, że współczesne kobiety tak naprawdę wciąż oceniają mężczyzn podobnie jak ich babki i praprababki. Czyli na poziomie nieświadomym ciągle najbardziej atrakcyjny jest ten, który ma wyższy status niż kobieta, bo to dla niej dowód, że zapewni byt jej i dzieciom. A skoro we współczesnym świecie coraz więcej kobiet radzi sobie finansowo lepiej od kolegów, to trudno o partnera, który spełni oczekiwania.

Jak z wybrnąć z tego zaklętego kręgu? Nie polecam rzucania pracy i pogrążania się w biedzie dlatego, że wtedy łatwiej o mężczyznę, który ma jakąkolwiek pracę i środki do życia. Biorąc pod uwagę, że idealni do związku mężczyźni są najczęściej zajęci, trzeba zwrócić uwagę na wolnych z potencjałem. Tych, którzy mają szansę zdobyć pozycję i pieniądze w przyszłości.

Jak pisze Bogdan Wojciszke w „Psychologii miłości”, dobrze rokuje ktoś ambitny i pracowity. Mężczyzna jeszcze biedny, ale ambitny ma dużą szansę stać się zamożnym. Dlatego warto zainwestować w niego i w związek z nim.  Bo jest duża szansa, że za kilka lat będzie miał taką pozycję i pieniądze, dzięki którym stanie się facetem z żartu o mężczyznach i miejscach parkingowych. Tym facetem, którego inne kobiety będą mogły tylko pozazdrościć.

reklama

Szczęśliwe żony pracują

W tradycyjnym małżeństwie on pracuje i zarabia, a ona zajmuje się domem i dziećmi. Czy rzeczywiście to dobry model na życie razem? Niejedna z nas uważa, że gdyby nie musiała chodzić do pracy, zyskałby na tym i związek i życie rodzinne. Czy na pewno?

– Mylimy się, myśląc, że wtedy czułybyśmy się szczęśliwsze w związku – twierdzi brytyjska socjolożka Shona Hamilton. Wyniki jej badań pokazują, że to właśnie praca zawodowa kobiety zmniejsza groźbę rozpadu małżeństwa. I to aż o 50 procent! Dlaczego? Po pierwsze, podwójne dochody dają poczucie bezpieczeństwa i pozwalają parze na realizowanie różnych planów. A to poprawia samopoczucie i zmniejsza skłonność do kłótni o finanse.

Po drugie, praca wymaga ciągłego uczenia się i pobudza intelektualnie. Nic więc dziwnego, że kobieta po powrocie z biura ma do powiedzenia więcej rzeczy niż ta, która siedzi w domu. Po trzecie, sukcesy zawodowe dają jej pewność siebie, która sprawia, że staje się dla partnera nie tylko interesującą rozmówczynią, ale osobą, której zdanie on szanuje. Po czwarte, nie czuje się uzależniona od partnera, więc łatwiej jej rozmawiać z nim o tym, co jej nie pasuje w związku. Dzięki temu zwiększa szansę na rozwiązanie domowych konfliktów. Dlatego nawet jeśli czasami mamy dość wstawania rano do pracy, pamiętajmy, że praca zwiększa szanse na trwały i udany związek!

No i kto ma płacić: on czy ona?...Zaręczyny są ważne

Coraz częściej zaręczyny uważa się za staromodny zwyczaj, a mieszkanie ze sobą bez ślubu za oznakę nowoczesności. Nie ulegaj takiemu myśleniu i upieraj się, żeby partner przynajmniej dał ci zaręczynowy pierścionek.

– W jego łazience masz swoją szczoteczkę do zębów i kosmetyki. W szafie bieliznę i kilka bluzek. Coraz częściej mówicie o tym, że powinnaś na dobre wprowadzić się do jego mieszkania. Zanim to jednak zrobisz, upieraj się przy zaręczynach – radzą Galena Kline Rodhes, Scott M. Stanley i Howard J. Markman, psycholodzy z University of Denver. Przebadali prawie 200 par, które mieszkały ze sobą przed ślubem. Okazało się, że kobiety niezależnie od tego, czy wprowadziły się do wspólnego mieszkania po zaręczynach czy bez, były tak samo oddane partnerowi.

Natomiast mężczyźni, którzy przed wspólnym zamieszkaniem nie wręczyli ukochanej zaręczynowego pierścionka, byli mniej zaangażowani w związek i nawet w późniejsze małżeństwo niż ci, którzy zaręczyli się przed zamieszkaniem razem. W przeciwieństwie do zaręczonych panów nawet po ślubie rzadziej mówili: „my”, mniej cenili związek, byli bardziej skoncentrowani na sobie i mniej chętni do poświęceń dla partnerki.

Dlaczego gest zaręczyn ma taki dobroczynny wpływ na mężczyznę? Bo skłania go do podjęcia jasnej decyzji co do wspólnej przyszłości. Jeśli wsunie ci na palec nawet niebieski plastykowy pierścionek, to dla niego będzie sygnał, że jest poważnie zaangażowany. Dowód na prawdziwość i stałość jego uczuć. Nawet jeśli zaręczyny nie poprowadzą was szybko do ołtarza, będą okazją, żeby rozmawiać na temat wspólnych planów, oczekiwań, tego, co dla was ważne w życiu. A rozmawianie o wspólnej przyszłości buduje bliskość i zaangażowanie.


Anna Balawender

Źródło: Wróżka nr 9/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka