Herbata dla ducha


Własną teorię ma himalaista Krzysztof Wielicki. Jego zdaniem to efekt silnego stresu psychicznego, jakiego doświadczają ludzie w sytuacjach kryzysowych. Szczególnie w alpinizmie, którego ideą jest zespół dwóch partnerów związanych liną. Idea partnerstwa jest zakorzeniona w tym sporcie od początków jego istnienia. Jest więc naturalne, że człowiek wspinający się sam w bardzo silnym stresie, podświadomie szuka partnera, jego rady, pomocy.

Walcz o życie

Znane są relacje polarników, samotnych żeglarzy, rozbitków, nurków czy pilotów, którzy w krytycznej sytuacji spotkali partnera, opiekuna czy anioła. Bardzo często przywoływany jest przypadek Ernesta Shackletona, słynnego badacza Antarktydy. Podczas wielkiej wyprawy transantarktycznej, którą dowodził w latach 1914-1916, musiał wyruszyć po pomoc dla unieruchomionej w lodzie załogi statku. W 36-godzinnym marszu przez lodową pustynię zarówno on, jak i jego dwóch towarzyszy miało nieustające wrażenie, że idzie z nimi czwarta osoba.

John Geiger, badacz z uniwersytetu w Toronto, przez pięć lat zbierał podobne relacje bezpośrednio od osób żyjących i ze źródeł historycznych. W 2009 r. wydał książkę „The Third Man Factor" (ukazała się w polskim tłumaczeniu pod tytułem „Ten trzeci"), w której przytacza dziesiątki przypadków spotkań z niewidzialnym towarzyszem. A czasem nawet widzialnym.

Peter Hillary, syn pierwszego zdobywcy Mount Everestu, Edmunda Hillarego, sam himalaista i polarnik, twierdzi na przykład, że podczas wyprawy na biegun południowy, którą odbył w 1998 roku, przez wiele dni towarzyszyła mu jego zmarła 23 lata wcześniej matka. Nie tylko ją widział, ale też prowadził z nią długie rozmowy.

reklama


John Geiger przywołuje też przypadki pomocnych towarzyszy spotykanych w powietrzu i pod wodą. Charlesowi Lindenberghowi w czasie samotnego i długiego przelotu przez Atlantyk pomagał drugi pilot. Z kolei pewna kobieta podczas nurkowania w jaskini była o krok od śmierci, ponieważ kończył się jej tlen w butli. Ocalała, bo pojawił się przy niej ktoś, zmuszając do podjęcia walki o życie. Ona sama mówi, że rozpoznała ducha swego zmarłego męża.

Do tego rodzaju przeżyć podczas ekstremalnie trudnych warunków terenowych i pogodowych John Geiger dodał kilka całkiem współczesnych. Opowiadali je ludzie, którzy uratowali się z wieżowców World Trade Center po tym, gdy wbiły się w nie samoloty terrorystów. Jego rozmówcy twierdzili, że podczas ucieczki z płonącego budynku ktoś im pomagał, przeprowadzał przez stojącą w płomieniach klatkę schodową i wskazywał drogę przez rumowisko. Niektórzy uważali, że był to duch bliskiej zmarłej osoby, inni – że Anioł Stróż. Wszyscy jednak byli zgodni co do tego, że ów niewidzialny towarzysz uratował im życie.

Anioł stróż w kosmosie

W filmie „Grawitacja" samotna astronautka po śmierci partnera, który wypięty z liny odleciał w przestrzeń kosmiczną, szykuje się na śmierć w uszkodzonej stacji orbitalnej. Nagle zaginiony towarzysz – bardziej od niej doświadczony kierownik misji – stuka w szybę iluminatora i po chwili ładuje się na siedzenie obok, wyrywając ją z letargu. Jak zwykle tryskający humorem i energią, zdradza jej sposób na uruchomienie zepsutego pojazdu i powrót na Ziemię.

Scena jest tak realistyczna, że zarówno astronautka, jak i my przed ekranem dajemy się przekonać, że jego doświadczenie w kosmosie istotnie pozwoliło mu wydobyć się z opresji i wrócić na stację. Dopiero gdy dziewczyna odzyskuje wolę walki o życie i uruchamia pokładową aparaturę, kamera pokazuje nam, że miejsce obok niej tak naprawdę jest puste...

Ewa Dereń
fot. shutterstock

Źródło: Wróżka nr 9/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl