Pod znakiem róży i krzyża



Tajemnica starej wieży


Sto pięć lat temu Amerykanin Spencer Lewis po podróży do Egiptu zatrzymał się we Francji i z niewiadomych dla siebie powodów pojechał do Tuluzy. Tam, również podświadomie, wybrał się do starej wieży. Gdy przekroczył jej próg, drzwi same się za nim zatrzasnęły. Nie mając odwrotu, zaczął się wspinać po krętych schodach. Dotarł do komnaty pełnej książek. – Zostałeś wybrany – usłyszał głos – i sprowadzony przez nas. Zza regału wynurzył się starzec o białych włosach, ubrany w powłóczystą białą szatę pokrytą magicznymi znakami. Rozłożył przed nim pożółkłe dokumenty dotyczące różokrzyżowców, kazał czytać i poznać historię zakonu. Następnie wręczył mu list i bez słowa odszedł.

Kilka dni później Lewis otrzymał wiadomość, że czeka na niego powóz. Miał wsiąść do niego z tajemniczym listem. Po zmroku dotarł do potężnego zamku, jak się okazało, siedziby różokrzyżowców, a jego samego zaproszono na obrady kapituły. Potem zaprowadzono go do podziemnej groty, gdzie w blasku świec złożył przysięgę i został mianowany przedstawicielem zakonu w Ameryce.

Od razu po powrocie do kraju przystąpił do wypełniania misji. W 1909 roku założył zakon o łacińskiej nazwie Antiquus Mysticusque Ordo Rosae Crucis, czyli Starożytny Mistyczny Zakon Różanego Krzyża. Dziś AMORC, jak od łacińskiego skrótu potocznie się go nazywa, działa w kilkudziesięciu krajach, także w Polsce, i jest najpotężniejszą organizacją różokrzyżową na świecie. Według Spencera Lewisa zakon powstał w Egipcie, a należeli do niego m.in. Mojżesz, Salomon, Jezus i uczeni tej miary, co Kartezjusz, Izaak Newton, Benjamin Franklin.

Wpisywanie w szeregi różokrzyżowców biblijnych proroków i samego Jezusa mocno trąci herezją. Chociaż zakon nie występuje otwarcie przeciw chrześcijaństwu, Kościół widzi w nim wroga. Współcześni różokrzyżowcy wierzą w Boga, uznają go za wielkiego architekta, który stworzył świat i rządzące nim prawa. Ale zamiast się modlić, wolą medytować i odkrywać te prawa.

reklama


Słuchaj i milcz

Działalność AMORC okrywa dość szczelna tajemnica. Nie wiadomo więc, kto należy do zakonu i jakie pełni w nim funkcje. Być może są to osoby mające wpływ na losy świata, być może jedynie niewiele znaczący miłośnicy tajemnic. Według podobnych zasad działają inne organizacje różokrzyżowców – amerykańskie The Rosicrucian Fellowship (Wspólnota Różanego Krzyża) ze świątynią i główną siedzibą pod Los Angeles, holendersko-francuskie Lectorium Rosicrucianum (Szkoła Różokrzyża), którego główna kwatera ma się znajdować w grotach zajmowanych niegdyś przez katarów i włoski Kabalistyczny Zakon Różanego Krzyża.

Nie wiadomo, czy te i inne bractwa współpracują ze sobą. Wspólnego kierownictwa na pewno nie mają. Ale łączy je wspólny cel – poszukiwanie wiedzy, dzięki której człowiek zapanuje nad duchem i materią, odkryje sposoby przekazywania myśli na odległość i tajemnicę wiecznej młodości. Wielcy mistrzowie już to ponoć potrafią i po śmierci jako wyższe istoty duchowe odradzają się w wybitnych postaciach, takich jak Christian Rosenkreuz, jego uczniowie i następcy.

Wspólne dla wszystkich organizacji różokrzyżowców są też symbole. Czerwona róża kojarzy się z krwią, męczeństwem oraz gorącą miłością nie tylko do ludzi, lecz także do prawdy, której bractwo poszukuje od wieków. Krzyż, czyli dwie przecinające się linie, wyznacza cztery kierunki: góra, dół, lewo, prawo i łączy je ze sobą, tworząc symboliczną jedność, która obejmuje cały kosmos, od nieba po Ziemię. Dla chrześcijan krzyż to symbol odkupienia, co przejęli różokrzyżowcy, nadając jednak znakowi nieco inne znaczenie – odrodzenia ludzkości dzięki poznaniu prawdziwej wiedzy.

W starożytności wierzono, że wonne kwiaty róży osłabiają skutki działania alkoholu i chronią przed ujawnianiem po pijanemu tajemnic. Róża stała się więc też symbolem dyskrecji, a wyrażenie „pod różą" (sub rosa) oznaczało nakaz milczenia. Echem dawnych wierzeń są róże wyrzeźbione na wielu konfesjonałach jako znak dochowania tajemnicy spowiedzi.

Połączenie róży i krzyża to zatem zobowiązanie do nieujawniania informacji o zakonie i dostępnej tylko dla jego członków wiedzy o prawach rządzących światem widzialnym i niewidzialnym. Zobowiązanie przestrzegane tak gorliwie, że do dziś nie wiadomo nawet, czy różokrzyżowcy to niebezpieczna potęga, czy niegroźne stowarzyszenie miłośników ezoteryki.

Kazimierz Pytko
fot. be&w, forum, shutterstock, wikimedia commons, wikipedia

Źródło: Wróżka nr 9/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka