Strona 1 z 2
Z wakacyjnych wypraw, oprócz opalenizny i miłych drobiazgów, warto przywieźć ładunek dobrej energii. Radzimy, gdzie jej szukać i jak z niej korzystać.
Stoisz na dziedzińcu Wawelu. I czujesz, że to miejsce jest niezwykłe. Przeczucie cię nie myli: jesteś blisko jednego z najsilniejszych czakramów ziemi – skupisk energii, nazywanych tak w nawiązaniu do centrów energetycznych, wyróżnianych przez indyjską medycynę w ciele człowieka. Radiesteci uważają, że w Ziemi występuje skomplikowana sieć energetyczna, a jej linie nazywają geomantycznymi. Miejsca, w których się one krzyżują, silnie promieniują energią korzystną dla człowieka. Na Wawelu jest aż siedem takich linii.
Wiele innych głównych węzłów tej sieci to kolebki starożytnych cywilizacji – egipskiej, inkaskiej czy Wysp Wielkanocnych. Można założyć, że każde dawne miejsce kultu znajdowało się w miejscu mocy. Jeszcze średniowieczne kościoły budowano w zgodzie z siecią energii. Zwykle pod głównym ołtarzem krzyżowały się linie geomantyczne.
Węzły energetyczne różnią się od siebie przede wszystkim siłą i barwą energii. Ale historia, która stała się ich udziałem, też wywarła na nie wpływ. Ziemia pamięta wydarzenia, które odbiły się silnym echem uczuć. Mogły one nadać miejscu określony klimat. Dlatego nie każde miejsce mocy będzie ci służyć. Zwłaszcza że ich charakter jest często powiązany z religiami, których obrzędy tu odprawiano, lub strażnikami tych miejsc. Niegdyś uważano, że źródeł mocy strzegą smoki. Stąd zapewne wziął się łakomy mieszkaniec podwawelskiej jamy.
reklama
NAJPIERW OCZYSZCZENIECo za dużo, to niezdrowo. Ta zasada dotyczy też energii – i to nawet takiej, która nam odpowiada. Dlatego w każdym miejscu mocy, w którym się znajdziemy, należy powtarzać afirmację: „pobieram tyle energii, ile jest mi potrzebne”. To ochroni nas przed nadmiernym promieniowaniem (miejsca), na które możemy nie być przygotowani.
Najlepsze efekty uzyskamy medytując. Najpierw jednak warto się oczyścić. Symbolicznie umyjmy lub strzepnijmy dłonie, pozbywając się złych emocji. Zróbmy kilka głębokich oddechów. Wyobrażajmy sobie, że z każdym wydechem opuszcza nas negatywna energia, a puste miejsce po niej zapełnia się światłem, które wdychamy. Ważne, by oczyścić się w miejscu neutralnym.
Najprościej określić je z pomocą wahadełka. Wystarczy spytać: „czy mogę się tu oczyścić?”. Ruch prawoskrętny oznacza „tak”. Kto nie posługuje się wahadełkiem, powinien oczyścić się kilkaset metrów od miejsca mocy. Wybierając się na górę Ślężę, lepiej to zrobić przed rozpoczęciem podejścia. Dlaczego tak daleko? Często miejsca mocy są otoczone fosą negatywnego promieniowania. Miało ono zniechęcać nieproszonych gości. Taki układ złej i dobrej energii wyszukiwali polscy Tatarzy, by wznieść swoje meczety.
MEDYTACJA PRZY ŹRÓDEŁKUKiedy już znajdziemy się przy źródełku mocy, intuicyjnie wybierzmy najlepszy punkt dla siebie. Czasem samo centrum może być niedostępne (jak na przykład na Wawelu) lub odczuwane jako zbyt silne. Jeśli są ku temu warunki, warto przybrać klasyczne pozycje medytacyjne – kwiat lotosu, półlotos (tylko jedna stopa leży na udzie drugiej nogi), siad skrzyżny. Gdy nie można usiąść, stańmy w lekkim rozkroku, rozłóżmy na boki ręce z otwartymi dłońmi, skierowanymi w stronę miejsca mocy. Jeśli chcemy się położyć, wybierzmy pozycję martwego ciała z jogi – czyli na plecach, z nogami w lekkim rozkroku, dłońmi trochę odsuniętymi od ciała, zwróconymi ku niebu. Możemy też oprzeć się o ścianę, przytulić do głazu czy drzewa.
Najlepiej wejść w medytację odpowiednim oddechem. Wolno wciągamy powietrze przez nos, jednocześnie rozluźniając i wypinając brzuch. Wydychamy je nosem lub ustami, wciągając brzuch. Warto po każdym wdechu i wydechu wstrzymać na chwilę oddech. W medytacji pomoże nucenie mantry Om. Niewykluczone, że będziemy widzieć różne obrazy. Geomanta Leszek Matela podkreśla, że miejsca mocy mają swoje medytacyjne przesłania – często symboliczne – które mogą, ale nie muszą się ukazać. Szczegółowe opisy tych znaków można znaleźć w jego książkach. Nie należy się jednak nastawiać na zobaczenie czegoś konkretnego. Źródło może dawać tylko energię albo specjalne przesłanie, zakodowane w sposób zrozumiały tylko dla osoby, dla której jest przeznaczone.
Niektórzy czują się lepiej, medytując w ruchu – używając form z tai chi albo innych sztuk walki. Inni z radością przyjmą jakąś asanę. Ktoś może odczuwać potrzebę tańca. Niestety, jeśli jesteśmy w katedrze, nie wszystkie sposoby czerpania mocy będą dozwolone. W zamian dostajemy jednak szansę, by przeniknęła nas energia zaklęta w muzyce dzwonów lub organów. Te instrumenty wraz z dźwiękiem bardzo dobrze przekazują wibracje źródła.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.