Delegacja z zaświatów
Świt nad zamkiem wstał wilgotny. W dole unoszą się mgły. Dobrosława, która wieczorem odmówiła jakichkolwiek wyjaśnień, wreszcie zaczyna mówić. - Kiedy tylko się tu pojawiliśmy, przy bramie czekało na nas sześć duchów: dwie kobiety i czterech mężczyzn. Coś w rodzaju delegacji, która miała zobaczyć, co z nas za jedni. Jedna z tych kobiet, ubrana w różową suknię, pojawiła się jeszcze raz, w podziemiach. To silna postać, przywódczyni. Czułam, że duchów jest więcej, z różnych epok. Ale widziałam dobrze tylko dwa: tę kobietę - to stara dusza, myślę, że z XIII, może XIV wieku i ducha dyrektora. Na razie trudno określić, czego te dusze chcą.
- Po śmierci po każdą duszę przychodzi jej duch opiekuńczy, żeby przeprowadzić ją na drugą stronę - tłumaczy Mirosław Mazur. - Ale nie każda dusza chce iść. Jedne są przywiązane do miejsca i trudno im je opuścić, inne pilnują skarbu, o którym za życia nie zdążyły nikomu powiedzieć, jeszcze inne chcą koniecznie powiadomić świat żywych o jakiejś niewyjaśnionej historii.
- Być może tajemnica związana jest ze studnią, w której na pewno kilka osób straciło życie? - zastanawia się Dobrosława. - Być może w korytarzu wieży więziennej, gdzie odczuwałam ich silną obecność, ktoś został zamurowany? Mam jeszcze jedną hipotezę, związaną z drewnianą płaskorzeźbą, którą "zobaczyłam" wyraźnie w podziemnym korytarzu baszty. Była niewielka, jakieś 50 na 40 centymetrów, biała z wyrzeźbionymi podłużnymi postaciami. Jedna z nich, na pierwszym planie, trzymała coś w rodzaju berła. Z tą płaskorzeźbą związana jest jakaś dziwna historia. Może tragedia?
~Milva83