Strona 1 z 2
Co urody nie zabije, to ją wzmocni... Zgodnie z tą zasadą współczesna kosmetologia uczyniła z groźnej trucizny środek upiększający.
Ile kobieta jest w stanie zrobić, aby pozbyć się zmarszczek? Dużo, a nawet więcej – odpowie niejedna z nas. Wiadomo o tym od wieków, a już na pewno od 2002 roku, kiedy amerykańscy specjaliści od poprawiania urody dostali oficjalną zgodę na usuwanie bruzd między brwiami za pomocą zastrzyków z botoksu. Wkrótce zaczęli wstrzykiwać go także w inne części twarzy, wszędzie tam, gdzie pojawiają się zmarszczki mimiczne.
A dziś? Toksyna botulinowa (botoks to jej uproszczona nazwa) w zastrzykach jest uznanym (i lubianym!) środkiem upiększającym oraz lekiem na całym świecie.
Niespodziewanie jad kiełbasiany (inne, swojskie określenie botoksu) stał się naszym sprzymierzeńcem, a przecież to jedna z najbardziej śmiercionośnych trucizn, jakie występują w naturze. Jeden gram tej toksyny może zabić 20 mln ludzi! Zatrucie jadem kiełbasianym znalazło się na natowskiej liście chorób związanych z użyciem broni biologicznej. Nieraz wykorzystywano go w niecnych celach politycznych, a przynajmniej próbowano.
Do historii przeszła akcja CIA, rozpoczęta w 1959 roku, której celem było uśmiercenie przywódcy Kuby – Fidela Castro. Trzeba przyznać, że agentom nie brakowało fantazji. Najpierw próbowali rozpuścić toksynę jadu kiełbasianego w zupie dyktatora. A kiedy plan nie wypalił, podrzucili mu jego ulubione cygara Cohiba nasączone tą samą trucizną. Wystarczyłoby, żeby Castro wziął do ust jedno z nich. Substancja natychmiast spowodowałaby skurcz mięśni, zacząłby wymiotować, dusić się i po chwili zmarłby z powodu zatrzymania akcji serca!
reklama
Jadowite lekarstwo W XIX wieku toksyna paraliżowała wszystkich. Ze strachu. Wiadomo, nie znano wtedy chłodziarek i zamrażarek, więc zatruć się jadem z zepsutego mięsa było równie łatwo jak złapać katar na przedwiośniu. Jednak niektórych lekarzy z zacięciem naukowym nie zniechęciło to do eksperymentów z podstępnymi pałeczkami Clostridium botulinum. Szybko odkryto, że wytwarzany przez nie jad może być lekarstwem. Ponieważ łagodzi skurcze mięśni, zaczęto nim leczyć niektóre problemy zdrowotne, np. tiki nerwowe czy przykurcze.
Okuliści do dziś stosują go w przypadkach zeza i niekontrolowanego mrugania powiek. Botoksem łagodzi się również nadpotliwość, migrenowe bóle głowy. Ale najbardziej popularne i... najbardziej dochodowe jest kosmetyczne zastosowanie jadu – do usuwania postarzających bruzd i zmarszczek oraz zapobiegania tworzeniu się nowych. Mimo że botoks jest trucizną, podawany w zastrzyku nie powinien nam zaszkodzić. Dawka preparatu musi być precyzyjnie dobrana do indywidualnych potrzeb – w przypadku zabiegów kosmetycznych jest ona wielokrotnie mniejsza niż w leczeniu nadpotliwości czy migreny. Dawka śmiertelna dla osoby ważącej 70 kg wynosi około 3 tys. jednostek, a lekarz medycyny estetycznej używa ich zaledwie około 30.
Jak działa botoks? Najprościej mówiąc, paraliżuje mięśnie (miejscowo!). Gdy przestają się kurczyć, to nie marszczy się także skóra, która je przykrywa. Znika np. „groźna” zmarcha między brwiami czy zdradzające nasz wiek kurze łapki. Wyglądamy ładniej i młodziej. Ale nie od razu. Toksyna zaczyna działać po 2-3 dniach od wstrzyknięcia. Ostateczne efekty zabiegu można zauważyć mniej więcej po tygodniu. Tyle czasu potrzeba, by botulina podziałała na włókna nerwowe i poraziła mięśnie. Skóra też wygładza się stopniowo. Efekty zabiegu utrzymują się od 3 do 5 miesięcy, w zależności od dawki i indywidualnych skłonności organizmu.
Niestety, botoks ma też słabe punkty. Po pierwsze jest kosztowny (od 800 do 1000 zł za zabieg), a żeby utrzymać młody wygląd, trzeba go powtarzać co kilka miesięcy. Po drugie nie da się podczas jednej wizyty wygładzić całej twarzy. „Prasowanie” wszystkich zmarszczek naraz nie jest wskazane, bo w rezultacie buzia zamieni się w sztywną maskę i nie będziemy w stanie wyrazić nią żadnych emocji. Jak łatwo się domyślić, nie wolno też przedawkować toksyny.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.