Nerwowy dzień w pracy albo wciągający horror w telewizji i… z paznokci zostają strzępki. Ale kto by się tym przejmował! Do czasu…
Ten popularny nawyk, choć kojarzony z okresem dzieciństwa, dotyczy też dorosłych i wcale nie jest taki niewinny. – Może przyczyniać się do zakażeń skóry, problemów z łożyskiem paznokci, a nawet zwiększyć ryzyko przeziębienia, bo zarazki łatwo przedostają się z palców do ust – ostrzega Lawrence E. Gibson, dermatolog z kliniki Mayo. Ale to nie wszystko! Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne planuje oficjalnie uznać obgryzanie paznokci za zaburzenie psychiczne.
Specjaliści sugerują bowiem, że prawdziwą przyczyną problemu są nasze natrętne myśli i lęki, z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Właśnie po to, by przerwać natłok myśli i rozładować napięcie, wkładamy palce do ust i gryziemy paznokcie, czasem aż do krwi.
Jak z tym skończyć?
Eksperci twierdzą, że tak jak większość zaburzeń psychicznych i to można leczyć za pomocą psychoterapii. Jeśli jednak niespieszno ci na skórzaną kozetkę, a twój portfel nie pęka w szwach od nadmiaru kasy, wypróbuj prostsze metody.
Jeśli będziesz je regularnie przycinać, tak by nie wystawał nawet milimetr, obgryzanie nie będzie możliwe i po kilku tygodniach abstynencji odruch całkiem zniknie.
Po wizycie u manikiurzystki nie mamy serca psuć efektu „wow!” i wyrzucać pieniędzy w błoto. Błędem jest natomiast zakładanie tipsów, bo gdy się zapomnisz – ucierpią zęby, nie mówiąc już o płytce paznokcia, którą rozpuszczalniki do akrylu niszczą tak samo jak kilka lat obgryzania.
Zacznij regularnie ćwiczyć (bieganie, sporty walki, pływanie) albo codziennie przez 15 minut wal pięścią w poduszkę. Masz w pobliżu tory kolejowe? Wyjdź na wieczorny spacer, a gdy usłyszysz nadjeżdżający pociąg – postaraj się go przekrzyczeć. Wyobraź sobie, jak razem z dźwiękiem wyrzucasz z siebie wszystkie negatywne myśli i złe emocje.
Marzena Płocka
fot. shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.