Na chłody, mróz i śnieg warto się uzbroić w naturalne kosmetyki. A wtedy od komplementów na temat twojej urody zrobi się gorrrąco!
Trudno się dziwić opinii, że zimą wszystko, co fajne, idzie spać. Także uroda. Kiedy temperatura spada poniżej zera, spowalnia nasz metabolizm, co prowadzi do niedotlenienia tkanek i komórek. Skóra staje się szara i ziemista. Mroźny wiatr i kaloryfery wysuszają naskórek i usta. Chłód odczuwamy tak dotkliwie, bo skóra zawiera kilkakrotnie więcej receptorów zimna niż receptorów ciepła!
Ale zima może być inna! Relaksująca. W końcu dla naszych babek to był czas odpoczynku i regeneracji sił. I zmysłowa! Od czego są słynne zimowe wieczory? Od długiego przytulania się przy kominku lub kaloryferze! Albo w sypialni. Cynamon, goździki, wanilia – wszystkie rozgrzewające przyprawy to klasyczne afrodyzjaki. Czas dodać je do kosmetyków i rozpalić w sobie ogień namiętności.
To proste! Wymasuj ciało pachnącym balsamem, by stało się satynowo gładkie. Nałóż na twarz wygładzającą maseczkę, podreperuj stopy natłuszczającym olejkiem. I koniecznie zadbaj o usta. Nie na darmo przecież w grudniu wieszamy pod sufitem jemiołę…
Czego potrzebuje twoja skóra?
Jaką masz cerę? Suchą? To największy zmarzluch. Ponieważ niskie temperatury osłabiają działanie gruczołów łojowych, niezwykle cienka warstewka ochronna, którą tworzy ten typ cery, przestaje jej wystarczać. Ale, hola! Niech nie cieszą się przedwcześnie posiadaczki cery tłustej. Ich gruczoły łojowe najczęściej reagują na mroźne warunki zwiększeniem produkcji naturalnego lubrykanta (sebum). Pod tą tłustą warstewka kryją się zaś wypryski i… odwodniony naskórek. A cera wrażliwa? Cierpi. Po kilku zimnych dniach staje się wysuszona, skłonna do zaczerwienień, swędzenia, pieczenia, a nawet alergicznych wysypek. Z kolei naczynkowa, maltretowana zmianami temperatury – w końcu w zimie wchodzimy kilka razy dziennie z zimna do nagrzanych pomieszczeń – potrafi nałapać nowych pajączków. Nawet cera normalna – rzadkość nad rzadkościami – o tej porze roku traci zdrowy kolor i szarzeje.
reklama
Co wybrać – krem czy olejek? Solidne nawilżanie oraz ochronę przed zimnem może załatwić jeden kosmetyk. Od nas zależy, czy będzie to krem z drogerii, czy naturalny olejek. Ten ostatni warto wypróbować właśnie zimą – zostawia na twarzy wyczuwalną tłustą warstewkę, która zabezpiecza naskórek przed szybką utratą wody. Takiej bariery nie pokona nawet najostrzejszy mróz i wiatr. A odżywcze kwasy tłuszczowe zregenerują wysuszoną lub zmęczoną skórę.
Jaki olejek wybrać? To zależy, jaką masz cerę.
Najbogatszy i najbardziej uniwersalny jest olejek arganowy, zwany złotem Maroka. Choć Berberyjki produkują go od tysięcy lat, u nas dopiero niedawno okrzyknięto go kosmetycznym hitem! Jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe omega-6 i omega-9, które regenerują tkanki, zawiera dużą dawkę witaminy E, zwanej witaminą młodości. Ma też działanie przeciwzapalne i łagodzące. Dlatego warto nałożyć go i przed wyjściem na mróz, i po powrocie, kiedy nie zadbało się o ochronę i skóra jest spierzchnięta.
Podobną karierę robi też
złoto Europy, czyli olejek z pestek malin. Jest doskonały do cery naczynkowej – łagodzi rumień. Jego działanie jest tak silne, że trzeba go rozcieńczać w olejku migdałowym w proporcji 1:5. Ale jeśli wolisz inne olejki (arganowy i malinowy są drogie – ok. 30 zł za 50 ml), sprawdź, jaki będzie pasował do twojej cery (ściągawka w artykule
"Kurs zimowej pielęgnacji").
Jak stosować olejek? Najlepiej na lekko wilgotną buzię, wtedy zatrzyma dodatkową porcję wody w naskórku. Jeśli przesadzisz z ilością, przyłóż do skóry chusteczkę higieniczną – niech wchłonie nadmiar tłuszczu. Na tak przygotowaną cerę nałóż podkład albo puder – taka dodatkowa warstewka otuli twarz niczym kołderka i zapobiegnie przemarzaniu naskórka.
Nawilżanie to nie tylko kosmetyki! By skóra nie cierpiała zimą, warto także nawilżać ją od środka. Jak?
Wypijaj od 1,5 do 2 l płynów dziennie, ale zadbaj też o to, żeby w codziennej diecie nie zabrakło nienasyconych kwasów tłuszczowych – to one zatrzymują wilgoć w skórze właściwej.
Jedz zatem
morskie ryby, polewaj sałatki oliwą – lub jeszcze lepiej –
olejem lnianym.
Zastanów się też, czy w twoim domu nie jest za sucho. Jeśli wilgotność spada poniżej 50 proc. (mierniki dostępne w sklepach), warto rozwiesić na kaloryferach pojemniki z wodą albo kupić elektryczny nawilżacz powietrza. Najpopularniejsze są dwa typy: parowe i ultradźwiękowe. Pierwsze są skuteczne, ale para może poparzyć, no i zużywają sporo prądu. Drugie z kolei – dzięki ultradźwiękom, które rozbijają cząsteczki wody – tworzą chłodną mgiełkę. Są, niestety, droższe. Decydując się na nawilżacz, trzeba pamiętać, żeby nie przegrzewać pomieszczeń. Bo
temperatura powyżej 20°C plus duża wilgotność powietrza to idealne warunki do rozwoju grzybów i wirusów!
Świąteczny makijaż bez wpadek Nie chcesz, by starannie przygotowany makijaż spłynął zaraz po tym, jak prosto z mrozu wejdziesz do nagrzanego, pełnego ludzi pokoju? Płynny podkład zastąp kosmetykiem w kompakcie. Albo – jeszcze lepiej – pudrem mineralnym. Na rynku są już dostępne te składające się w niemal 100 procentach ze zmielonych minerałów. Są trwałe, świetnie upiększają, ale i leczą. Zawarte w nich glinki i mikroelementy zmniejszają podrażnienia, zapobiegają powstawaniu pryszczy. Najczęściej są to tlenek cynku i dwutlenek tytanu oraz mika i kolorowe pigmenty pochodzenia naturalnego – tlenki żelaza, chromu, manganu.
Jak nakładać puder mineralny? Najlepiej pędzlem! Zanurz go w kosmetyku, a następnie rozprowadzaj kolistym ruchem. Prawdziwie naturalnych pudrów (np. firm Everyday Minerals, Lily Lo, Rhea), bez dodatków konserwantów i chemii, szukaj w sklepach z produktami organicznymi i internecie.
Marta Radwańska
fot. shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.