Wystarczy uciskać lub rozciągać powięzie, aby zlikwidować bóle stawów, mięśni oraz niektórych narządów wewnętrznych.
Jeszcze 30 lat temu medycyna nie zwracała na nie większej uwagi. Ale od początku XXI wieku powięzie robią zawrotną karierę, zwłaszcza w fizjoterapii i rehabilitacji. Są to błony zbudowane z włókien kolagenowych, przebiegające wewnątrz organizmu człowieka. Oplatają i przenikają mięśnie, stawy oraz wszystkie jego narządy, stanowiąc ich osłonę. Żeby sobie wyobrazić ich wygląd, wystarczy przyjrzeć się białym błonkom, które usuwamy z mięsa kurczaka czy cielęciny, gdy szykujemy z niego jakąś potrawę.
Sieć powięzi zbudowana jest z włókien kolagenowych i utrzymuje w całości strukturę ciała. Każdy mięsień, wszystkie narządy, nerwy i naczynia krwionośne są nią otoczone, stanowiąc ich osłonę. Jest wszędzie tam, gdzie występuje jakakolwiek tkanka miękka. Powięzie są elastyczne i silnie unerwione. Każda w nich zmiana, jak sztywność, napięcie czy odkształcenie, będzie się objawiać bólem. A ponieważ nie ma w naszym organizmie komórek, które nie są nimi objęte, łatwo zrozumieć, jak bardzo ich kondycja przekłada się na stan całego ciała.
Do końca XX wieku uważano, że są jedynie błonami stabilizującymi nasze organy wewnętrzne. Dopiero w 2006 roku dr Robert Schleip, niemiecki fizjoterapeuta, odkrył, że są czymś więcej niż tylko „sznurkami” utrzymującymi mięśnie i narządy na swoim miejscu. W literaturze medycznej nie znalazł o powięziach zbyt wiele informacji, więc postanowił sam zgłębić ich tajemnicę. Stwierdził, że błony te są kurczliwe i bardzo mocno unerwione – mają więcej włókien nerwowych niż skóra, a nawet oczy! Z tego powodu dziś zalicza się je do grupy narządów zmysłu.
Odkrycie Schleipa zapoczątkowało coś w rodzaju powięziowej rewolucji. Efekty jego badań dały fizjoterapeutom możliwość opracowania metod, które – przywracając prawidłową pracę powięzi – zapewniają właściwe funkcjonowanie danej części organizmu. Niektóre błony są bardzo długie, tworzą łańcuchy biegnące przez całe ciało pomiędzy kośćmi, stawami oraz mięśniami. Nawet ich lokalne napięcie czy zniekształcenie może wywoływać ból w odległym rejonie ciała. Dlatego tak często rozmaite bóle leczone są nieskutecznie.
Bez wiedzy o powięziach trudno byłoby przecież skojarzyć np. bóle w barku z ich zaburzeniem w łydce. Dr Robert Schleip uważa, że terapeuci dzięki wiedzy o ich funkcjonowaniu stoją przed rewolucją, jeśli chodzi o zrozumienie przyczyn bólu i leczenie zaburzeń w narządzie ruchu. I że ta metoda stoi dopiero na początku swoich możliwości.
Piotr Rzetecki jest jednym z pierwszych w Polsce fizjoterapeutów stosujących terapię powięziową. – Dzięki niej można zapanować nad wieloma bolesnymi schorzeniami, jak rwa kulszowa i barkowa, bóle barków i stawów, zaburzenia czucia, mrowienia i drętwienia palców rąk i nóg – tłumaczy. – Dobry stan powięzi decyduje o tym, czy jest nam w ciele wygodnie, czy nie – obrazowo opisuje Izabela Kamińska, terapeutka metody Bowena, która częściowo opiera się na pracy z powięziami. Ich siatkę oplatającą nasze ciało porównuje do ubrania – może być ono elastyczne i pozwalać na swobodne poruszanie się, a także sztywne, napięte i uwierające jak rycerska zbroja.
Na uciskaniu, rozciąganiu lub masażu powięzi. – Ucisk zazwyczaj jest bolesny – wyjaśnia Piotr Rzepecki. – Zesztywniałą powięź trzeba poluzować i przywrócić jej elastyczność, co wymaga jej rozmasowania. Ból mija jednak natychmiast po zabiegu.
Najczęściej zgłaszają się do terapeuty osoby, które cierpią na bóle kostno-mięśniowe. Najszybsze efekty widać u tych po urazach mechanicznych, naciągnięciu ścięgien, zwichnięciu, przeciążeniu czy nadwerężeniu mięśni. – Powięź rządzi się własnymi prawami, dlatego terapia może zmniejszyć ból nawet u pacjentów z chorobami przewlekłymi, np. ze zwyrodnieniem stawów – wyjaśnia Piotr Rzepecki.
– Samego zniekształcenia stawu nie usuniemy, ale dzięki przywróceniu elastyczności i prawidłowej pracy otaczającej go powięzi możemy zlikwidować ból i poprawić ruchomość stawu. Terapia jest również pomocna przy zwyrodnieniach kręgosłupa. Jeżeli powięź będzie pracować prawidłowo, nawet mocno zniekształcony nie będzie bolał. I odwrotnie – niewielka zmiana w kręgach może dawać silne dolegliwości, jeżeli odpowiedzialna za ten odcinek powięź będzie zniekształcona. Terapia sprawdza się również w leczeniu złamań. Może skrócić o połowę czas zrastania się kości.
Stan naszych powięzi zależy w dużej mierze od nas samych. Każdy może starać się utrzymać ich strukturę w dobrej formie. Izabela Kamińska:
– Powięź zbudowana jest głównie z włókien kolagenowych. Kolagen zaś przyciąga cząsteczki wody. Dzięki temu powięź uzyskuje płynność niezbędną do swobodnego ruchu i ślizgania się, np. pomiędzy poszczególnymi grupami mięśni. Im lepsze jest jej nawodnienie, tym większa jej płynność.
Trzeba więc regularnie pić wodę. Według terapeutki, żeby pobudzić płynność w tkankach, niezwykle ważny jest także ruch. Najlepiej delikatne rozciąganie, dlatego sprawdzą się tu joga czy pilates. Za to niewskazane są bardzo forsowne ćwiczenia na siłowni czy podnoszenie dużych ciężarów. Rozciąganie powięzi można bowiem przyrównać do rozciągania metalowego pręta – jeśli chcielibyśmy go wygiąć zbyt mocno lub zbyt szybko, stanie się kruchy. Jeżeli postąpimy podobnie z rozciąganiem mięśni, doprowadzimy do powstania w nich stanu zapalnego.
Tekst: Ewa Dereń
fot. Pixabay
dla zalogowanych użytkowników serwisu.