Strona 1 z 2
Objeść się i żałować, czy żałować, że nie spróbowałaś tylu smakowitości? Nigdy więcej takich dylematów przy stole! Nic nie wyjdzie ci bokiem ani nie pójdzie w biodra, jeśli skorzystasz z naszych porad!
Na niebie rozbłysła pierwsza gwiazdka. Zasiadasz z rodziną do wigilijnego stołu. Same rarytasy, na które czekałaś cały rok: karp w złotej panierce, chrupiące pierogi, śledzie pod śmietankową pierzynką. Choć stół ugina się pod ciężarem smakołyków, ty obiecujesz sobie, że tym razem się nie ugniesz i zjesz tylko tyle, ile naprawdę potrzebujesz. O żadnych dodatkowych kilogramach po świętach nie ma mowy!
Wigilijne pierogi z kapustą i grzybami wyglądają niewinnie. Nakładasz sobie trzy sztuki… Pycha! Co by tu jeszcze… Nic! Na tym właściwie powinnaś skończyć! Zjadłaś dokładnie tyle, ile twój organizm potrzebuje na kolację, czyli jakieś 240 kalorii. Jeśli chciałabyś je spalić na spacerze, musiałabyś przejść za jednym razem aż 4,4 km! (dane na podstawie wyliczeń Centrum Medycznego LIM). Jeśli dbasz o linię, prawdopodobnie mina ci teraz zrzedła. A to, niestety, jeszcze nie koniec…
Grzech obżarstwa
Wigilia to dopiero początek. Potem mamy przecież dwa kolejne dni biesiadowania. I trudno się dziwić, jeśli na talerzu wyląduje po porcji schabu ze śliwkami (440 kcal), bigosu (180 kcal) czy pasztetu (145 kcal). A na deserowym talerzyku – kawał domowego keksu (190 kcal). Grzechem byłoby nie spróbować tych pyszności. Ale z drugiej strony – jedząc to wszystko, popełniasz dwa grzechy, i to ciężkie (jak ciężkie, zobaczysz na wadze po świętach). Po pierwsze zjadasz za dużo kalorii (aby spalić tylko te z wymienionych potraw, musiałabyś przemaszerować 17,7 km!). Po drugie pochłaniasz jedną porcję po drugiej i na dodatek tłuste potrawy mieszasz ze słodkimi. To najprostsza droga do zgagi, bólu brzucha, wzdęć. Co w takim razie zrobić, by spędzić święta zgodnie z tradycją, a zarazem tak, jak to wyrażamy w życzeniach: w zdrowiu, spokoju i doskonałym humorze?
reklama
Odchudź świąteczne menuNa pewno warto zastanowić się nad tym jeszcze przed Bożym Narodzeniem, już na etapie zakupów. Wtedy tak naprawdę decydujesz, czy do sałatki jarzynowej dodasz majonez, czy dużo chudszy jogurt naturalny, czy na stoliku przed telewizorem postawisz owoce i dzbanek świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy, czy może bombki z czekolady i słodkie napoje gazowane (całą listę mądrych świątecznych „decyzji”
znajdziesz tu). Zastanów się też nad ilością rzeczy, które wrzucasz do sklepowego wózka – przypomnij sobie, ile jedzenia zostało po świętach w ubiegłym roku. Przemyślane zakupy nie dokonają wprawdzie cudownego przemienienia tłustej i ciężkiej kuchni (bo takie są nasze tradycyjne świąteczne potrawy) w lekką i dietetyczną, ale tym sposobem zredukujesz listę dań do rozsądnej ilości i choć trochę obniżysz ich kaloryczność.
Nie za dużo narazPodstawowa zasada zdrowego odżywiania – jeść często i regularnie, ale małymi porcjami – obowiązuje także w święta! Niezależnie od tego, jak bardzo dopisuje ci apetyt, twój układ pokarmowy jest w stanie strawić tylko określoną ilość jedzenia w danym czasie. Jeśli zjesz za dużo, zmusisz go do pracy na pełnych obrotach. Najpierw poczujesz się senna i otępiała. To normalna reakcja, zważywszy, że krew, która miała odżywiać mózg i mięśnie, zostanie przetransportowana do żołądka, aby wziąć udział w akcji „trawienie”.
Niestety, w przeciwieństwie do ciebie, twój układ pokarmowy potrafi odmówić pierogom, kutii i rybie po grecku razem wziętym. Co wtedy? Zalegające w jelitach niestrawione resztki jedzenia zaczynają fermentować. W żołądku czujesz ciężar albo nawet ból. Produkowane w nadmiarze gazy zamienią twój brzuch w balon. Dokuczliwe wiatry, zgaga lub zaparcia mogą popsuć najwspanialszą świąteczną atmosferę. Jeśli szybko zastosujesz sprawdzone domowe sposoby na niestrawność (
znajdziesz je tu), jest szansa, że tego unikniesz.
Strategia na WigilięZ punktu widzenia dietetyki to jeden z najtrudniejszych dni w roku. Kłopot polega na tym, że największy posiłek je się w porze kolacji, czyli wtedy, gdy wszystkie procesy trawienne w organizmie ulegają spowolnieniu. W dodatku zgodnie z naszą tradycją do stołu siada się z pustym żołądkiem. Jeśli możesz odstąpić od tej zasady, masz ułatwione zadanie. Aby pobudzić układ trawienny do pracy, zacznij dzień od śniadania. Kanapka z plasterkiem sera żółtego i pomidorem lub miseczka płatków owsianych z dodatkiem świeżych owoców i jogurtu całkowicie wystarczą. Chodzi o to, by posiłek był pożywny i nie zawierał wiele cukru.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.