Wino trzeba pić, ale się nim nie upijać. Kieliszek lub dwa w miłym towarzystwie z pewnością wyjdzie nam na zdrowie. Pokrzepi ciało i ukoi duszę.
Modne jest ostatnio deliberowanie o winie. Sączenie płynu z obracanego w dłoniach kieliszka, oglądanie go pod światło, wąchanie korka. A potem wymądrzanie się, czy rocznik jest zacny, a rejon zbioru godny...
Sporo w tym egzaltacji i snobizmu. Zamiast więc, bawić się w wyrafinowanych znawców tego trunku, lepiej kierować się zdrowym rozsądkiem.
Za dobre wino uznajmy to, które nam smakuje. A jednocześnie nie rujnuje domowego budżetu. I takie stawiajmy na stole. Jeden kieliszek (góra dwa!) karmazynowego trunku może zdziałać cuda. Największym milczkom w rodzinie rozwiąże języki, nudziarzom wyostrzy dowcip, w pesymistów wleje nadzieję. A co najważniejsze – każdemu z biesiadników wyjdzie na zdrowie!
Zachowaj umiar i korzystaj z zalet
Wino to sfermentowany sok z winogron. Jakkolwiek spojrzeć: alkohol. A wiadomo, że nadmiar procentów jest szkodliwy dla zdrowia! Przede wszystkim niszczy wątrobę, przyspiesza rozwój osteoporozy (utrudnia przyswajanie magnezu i wapnia), może wywoływać migreny. Miał rację Hipokrates, mówiąc, że „wino jest rzeczą cudownie przeznaczoną dla człowieka, jeżeli zdrowy lub chory będzie je przyjmował w stosownej porze i umiarkowanie".
Patrząc na sfermentowany sok okiem chemika, można dostać zawrotu głowy od ilości substancji odżywczych, jakie się w nim znajdują. Są tam m.in. kwasy organiczne, aldehydy, estry, garbniki. Mnóstwo witamin (A, B, C, H, PP) i składników mineralnych: potas, fosfor, wapń, magnez, sód, żelazo, cynk, miedź i selen.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.