Rdest na ostro i łagodnie

Kiedy mówimy „rdest”, mamy na myśli kilkanaście gatunków roślin. Są one jadalne, trochę podobne do szczawiu, ale pozbawione kwaśnego smaku.

Rdest na ostro i łagodnieZaletą rdestów jest to, że ich liście długo zachowują miękkość, więc (po pokrojeniu) mogą być wykorzystywane do zup i innych potraw nie tylko wiosną, ale i w lecie, kiedy większość warzyw liściowych jest już twarda.

Pod względem smaku najbardziej wyróżnia się rdest ostrogorzki (Polygonum hydropiper). Jest to roślina piekąca w język niczym chili. W dawnej Europie przyprawiano nią potrawy. U nas mamy o tym tylko jedną wzmiankę z okolic Siedlec. Powszechnie rdestu – w różnych odmianach – używano w kuchni japońskiej (znany tam jako tade).

Rdest ostrogorzki traci swój smak przy gotowaniu, a jego pikantność przechodzi do roztworu. W potrawie zmienia też kolor – z zielonego na żółtawy. Można z niego robić „szpinak”, wpierw gotując go, a potem odlewając wodę. Jeśli chcemy mieć zupę na ostro, wrzucamy do niej garść posiekanych liści.

Inne gatunki rdestu mają łagodny smak – kilka z nich jest bardzo podobnych z wyglądu do rdestu ostrogorzkiego. Najbardziej pospolite to rdest szczawiolistny (kolankowy) (Polygonum lapathifolium), ptasi (P. aviculare) i plamisty (P. persicaria). Jeśli zbieramy rdesty, najlepiej spróbować odrobinkę na surowo i sprawdzić, czy mamy do czynienia z wersją łagodną czy piekącą.

reklama

Tym, który odróżnia się od innych, jest rdest wężownik (Polygonum bistorta). Ta długowieczna bylina wytwarza ogromne twarde kłącze, zwinięte jak wąż. Jego liście, kłącze i nasiona są jadalne. Nasiona są podobne do kaszy gryczanej (z którą jest spokrewniony) – gotuje się go tak samo, tylko dłużej. Zbierano je w XIX wieku na wsiach kresowych – np. w okolicach Wołkowyska, Prużany, Słonima i Nowogródka. Nazywano go tam ober, oborocień. Pisał o tym m.in. etnograf Michał Federowski w swoim słynnym dziele „Lud Białoruski na Ziemi Litewskiej” (tom I). Miały szczególne znaczenie w ratowaniu ludności w czasie głodu w roku 1855, kiedy robiono z nich podpłomyki.

Liście wężownika jadane były przez wiele ludów Eurazji i arktycznej Ameryki. W Anglii gotowano je powszechnie na wiosnę, szczególnie na Wielkanoc lub w okresie Wielkiego Postu (u nas wypuszcza je zwykle później). Robiono z nich herb pudding (dosłownie: ziołowy deser), zwany też czasem dock pudding, Easter ledger lub Easter herb.

Kłącze wężownika jest gorzkie z powodu dużej zawartości tanin. Można je jeść podobnie jak żołędzie, gotując w kawałkach przez kilka godzin z popiołem z drzew liściastych. Jest cennym surowcem zielarskim – ma korzystne działanie przy biegunkach i innych schorzeniach przewodu pokarmowego. Zapobiega wewnętrznym krwawieniom i nadmiernemu wydzielaniu śluzu w jelitach, a zewnętrznie stosuje się go przy różnego rodzaju ranach i owrzodzeniach. W gojeniu ran pomagają też liście wężownika.

Rdest ostrogorzki jest również ceniony w zielarstwie. Ekstrakty z jego wierzchołków wzmocniają naczynia krwionośne, wspomagają leczenie schorzeń układu moczowego. Rdest ptasi z kolei używany jest jako lek moczopędny i zapobiegający kamicy nerkowej.

PIKANTNA ZUPA Z RDESTU
• 200 g liści i łodyg rdestu ostrogorzkiego • 2 l bulionu • sól do smaku
Liście trochę posiekać. Zalać 2 l wrzącej wody i gotować przez 5 minut (skracając lub wydłużając gotowanie, możemy regulować pikantność tej zupy). Odlać wodę. Zalać liście bulionem, gotować jeszcze 10 minut, dosolić. Podawać  
z makaronem.


Łukasz Łuczaj
doktor hab. botaniki, profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Prowadzi eksperymenty nad odżywianiem się dzikimi roślinami.
Autor książki „Dzikie rośliny jadalne Polski. Przewodnik survivalowy”.
Na antenie Kuchni TV+ prowadzi program „Dziki obiad Łukasza Łuczaja”,
www.luczaj.com

Źródło: Wróżka nr 6/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl