Strona 2 z 2
Z kolei lalki podróżniczki zabierano ze sobą w podróż. W czasach, kiedy nie było zdjęć, miała przypominać o domu rodzinnym. A ponieważ z reguły to mężczyźni wyruszali w drogę, ich żony robiły lalki z małym woreczkiem przy pasie. Wkładano do niego odrobinę ziemi z pola, co również miało symboliczne znaczenie: pamiętaj o rodzinie, wracaj szczęśliwie.
Dwie lalki na jednym ramieniu, przytulone do siebie, nazywano nierozłączkami lub jednorączkami. Ten symbol bliskości i wsparcia wręczano przeważnie nowożeńcom. Dziś robi się je także dla przyjaciół, rodzeństwa. Karmicielki z obfitym biustem, miały przynosić dostatek i bogactwo. Rodzicielki z kilkorgiem maluchów przytroczonych do pasa, symbolizowały gospodynię i matkę, która radzi sobie z życiem i całą gromadką potomstwa.
Z okazji 7 grudnia robiono też lalkę Jekatierinę. W tym czasie nasilały się mrozy, zaczynał padać śnieg. Kiedyś był to symboliczny dzień otwarcia drogi dla sań. Organizowano więc różne imprezy, wręczano prezenty. I wróżono: im dalej ujechała lalka, którą puszczono z górki, tym lepszych zbiorów należało się spodziewać w przyszłym roku.
Żadnych rysów twarzy!
Żadna lalka nie ma twarzy. Oczu, nosa, charakterystycznych rysów. Tylko głowę nakrytą chustką. – Nie może mieć – kręci głową Aneta. – Gdyby miała, zajęłaby się własnym życiem, a ona ma wspierać tego, do kogo należy, jemu pomagać i pracować w jego intencji.
reklama
Zrobienie własnej lalki ma także działanie terapeutyczne. Chwila, w której wyłączamy myślenie, pracujemy tylko rękami i dajemy się ponieść wewnętrznej radości tworzenia, odstresowuje i zbliża do naszego prawdziwego „ja". Jeśli mamy kłopot ze zrobieniem określonej laleczki, to może świadczyć o czymś więcej niż tylko braku zdolności manualnych.
– Zastanawiam się, czemu nie wychodzą mi karmicielki – zamyśla się Aneta. – Może powinnam w sobie coś przepracować? A może jeszcze nie przyszedł na to czas? Z czasem, w sposób naturalny pojawia się otwartość na nowe obszary w życiu, ale warto wiedzieć, z czym mamy wewnętrzny problem. Lalki o tym wyraźnie mówią, tylko trzeba umieć to usłyszeć.
Biegnij z wilkamiDla Anety wszystko ma znaczenie przy tworzeniu laleczki. Nawet kiedy przygotowuje warkocz, zaczyna od nawijania nici na książkę, jej wybór nie jest przypadkowy. Robi to instynktownie. Staje wtedy przed półką z książkami i mówi: „No to teraz wybieraj!".
– Wybierały „Potęgę mitu", „Biegnącą z wilkami" czy „40 zasad miłości". Zdarzały się filozofki, artystki, a także miłośniczki słodkich wypieków – uśmiecha się. – A ja ich słucham. I plotę tam, gdzie mi każą.
Lalki Anety wyglądają trochę inaczej niż te sprzed lat. Przede wszystkim są szczuplejsze. Ubrane tradycyjnie, ale z nowoczesnym akcentem. Wszystko się przecież zmienia, nawet motanki muszą to zrozumieć! Na szczęście jedno zostaje bez zmian. Ich magiczna siła. Kto spróbował, ten wie.
Sonia Ross fot. archiwum prywatne, shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.