Wielki Sanhedryn


Zamordowano około 5 tysięcy księży, 25 tysięcy zmuszono do emigracji. Wyglądało to, jakby sytuacja uległa odwróceniu i z kraju nie wypędzano już Żydów, lecz najgorliwszych chrześcijan. Czyżby koszmarne przepowiednie, którymi straszono od lat jednak zaczęły się ziszczać?

Dopóki lała się krew, nikt nie miał głowy do stawiania takich pytań. Zwłaszcza, że udział Żydów w krwawych wydarzeniach był żaden. Przerażeni pochowali się i siedzieli jak myszy pod miotłą. Gdy jednak siewcy terroru powyrzynali się nawzajem i przywrócono względny porządek, zaczęto zastanawiać się, dlaczego rewolucja, która na początku głosiła szlachetne hasła, przekształciła się w orgię śmierci i zniszczenia. Wtedy pojawiły się teorie, których echa odzywają się do dziś.

Nie ulegało wątpliwości, że rewolucja miała charakter antychrześcijański. Ale kto go jej nadał? Odpowiedzi udzielił ksiądz Augustine de Barruel w złożonym z pięciu tomów dziele historycznym. Dowodził w nim, że plan zniszczenia Kościoła i chrześcijaństwa opracowali masoni, a rewolucja jedynie wprowadziła go w życie. Najbardziej jednak skorzystali na tym Żydzi. Uzyskali takie same prawa jak Francuzi i wzbogacili się na wojnach, które wówczas wybuchły. Zgodnie ze swą podstępną naturą, ukryli się za kulisami i stamtąd wszystkim sterowali.

Połączeni wspólnym wrogiem

Francuski ksiądz poskładał w na pozór logiczną całość większość krążących dotąd opowieści o mrocznych siłach, które dążą do zapanowania nad światem. Według niego dwie potęgi pałają żądzą odwetu. Jedna to templariusze, których spadkobiercami byli iluminaci, różokrzyżowcy i masoni. Druga – Żydzi. Łączy je wspólny wróg – Kościół i chrześcijańskie państwo, więc jeszcze przed wybuchem rewolucji zawarły tajny sojusz.

Dzięki pomocy masonów, Żydzi przenikają do najważniejszych instytucji państwowych i kościelnych. Ponad 800 kardynałów i biskupów to Żydzi, których przodkowie przeszli na chrześcijaństwo tylko pozornie. W zamian za wsparcie w karierach politycznych i duchownych, Żydzi ułatwiają masonom dostęp do świata finansów i wielkiego biznesu. W efekcie powstało potężne, choć niewidzialne imperium. Kieruje nim Rada Najwyższa, w której skład wchodzi 21 wielkich mistrzów lóż masońskich, z których co najmniej dziewięciu musi być Żydami.

reklama


Teorię wielkiego spisku nieświadomie wzmocnił cesarz Napoleon Bonaparte, choć sam uważał ją za bzdurę. Chciał uporządkować państwo po rewolucji i konsultował się m.in. z przedstawicielami różnych wyznań. Po katolikach i protestantach przyszła kolej na Żydów. Chciał okazać im szczególny szacunek, bo na prowadzenie ciągłych wojen potrzebował nowych kredytów. Dlatego zorganizowane w Paryżu spotkanie nazwał Wielkim Sanhedrynem. W starożytnym Izraelu taką nazwę nosił najwyższy żydowski organ władzy religijnej i sądowej.

Na konferencji paryskiej niczego nie załatwiono, ale w świat poszła jej nazwa. Natychmiast zaczęto udowadniać, że Wielki Sanhedryn od osiemnastu wieków potajemnie rządzi rozproszonymi po świecie Żydami. Co sto lat zbierają się przywódcy 12 plemion Izraela, żeby opowiedzieć, co już osiągnęli w walce o przejmowanie władzy nad światem i opracować plan działania na następne stulecie.

Na ostatnie spotkanie, zorganizowane na żydowskim cmentarzu w Pradze, udało się jednak przeniknąć niemieckiemu uczonemu i żydowskiemu przechrzcie. Ukryci w ciemnościach podsłuchali, jak przywódca plemienia Levy'ego zapowiada, że za sto lat jego następca będzie mógł przekazać radosną wiadomość o ostatecznym zwycięstwie. Już bowiem udało się wywołać kilka rewolucji, obalić kilku królów, wprowadzić swoich ludzi do wielu rządów i przejąć kontrolę nad gazetami. Teraz trzeba jeszcze tylko pogłębić zamęt i manipulując społeczeństwami otumanionymi tak zwaną demokracją, podmyć do reszty fundamenty chrześcijańskiego świata.

Te rewelacje ukazały się w wydanej w 1868 roku książce "Biarritz". Nie napisali jej jednak osobnicy, którzy podsłuchali spiskujących na cmentarzu Żydów, lecz dziennikarz Hermann Goedsche. Nie ukrywał, że stworzył po prostu sensacyjną powieść. Przetłumaczono ją na kilkanaście języków.

Mordercze fałszerstwo

W takiej atmosferze do akcji wkroczyli agenci tajnej policji carskiej Rosji i spreparowali "Protokoły Mędrców Syjonu". To już nie miała być fikcja, lecz wierny zapis wystąpień delegatów na żydowskim Kongresie w Bazylei. Musiało upłynąć wiele lat, zanim historycy udowodnili, że "Protokoły..." były fałszerstwem. Świat być może w ogóle by nie usłyszał o tej rosyjskiej fałszywce, gdyby nie wybuch I wojny światowej, upadek monarchii w Niemczech, Rosji i Austrii, a przede wszystkim rewolucja komunistyczna w Rosji.

Wydarzenia te najwyraźniej potwierdzały, że makabryczny plan Mędrców Syjonu jest krok po kroku realizowany. Bo komuniści, wśród których byli także Żydzi, niszczyli kościoły i cerkwie, mordowali duchownych. Zapowiadali, że zlikwidują państwa i utworzą jedną wielką "międzynarodówkę". Odbierali ludziom majątki i pozbawiali wszelkiej prywatnej własności, by całkowicie uzależnić ich od władzy, czyli od siebie.

Angielski dziennikarz Howell Gwynne napisał dwa zdania, które cytowano w całej Europie: „Nie wiem, czy »Protokoły...« są autentyczne, czy nie. To bez znaczenia, bo naprawdę liczy się to, że bolszewicy wypełniają dziś niemal co do joty zwarty w nich program". Do najbardziej gorliwych czytelników „Protokołów..." należeli niemieccy naziści. Hitler, gdy przejął władzę, kazał je drukować w milionach egzemplarzy, a wiarę w żydowski spisek, którego celem jest przejęcie władzy nad światem uczynił jednym z fundamentów III Rzeszy. Ale czy gdyby Żydzi rzeczywiście byli taką potęgą, to pozwoliliby przejąć władzę w Niemczech człowiekowi, który zapowiadał, że ich wszystkich wymorduje?
 
Kazimierz Pytko
fot. shutterstock 

Źródło: Wróżka, nr 6/2015
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka