Pod prąd bez prądu

Kiedy dopada cię bezradność, nie masz już na coś siły, to... poszukaj dobrych stron.

 

Pod prąd i bez prądu

 

Rozmaite przerwy mnie wkurzają, ale najbardziej nie lubiłam przerwy w dostawie prądu. A ponieważ mieszkam pod wielkim miastem, a tam zerwane kable i powalone słupy zdarzają się często, to coś musiałam z tym zrobić, żeby nie zwariować. Ostatnie braki energii elektrycznej trwały średnio po dwie doby, i tak też było po ostatniej wichurze. Wróciłam do domu. W ogrodzie zobaczyłam powalone stare lipy.

Nie było prądu i dłuuuuuugo nie włączali. Nie było sieci komórkowej ani internetu, bo drzewo wyrwało łącze, kiedy się udawało na ostatni spoczynek. Skoro nie było prądu – to nie było też wody, bo pompy w naszym domu są na prąd. Zrobiło się zimno, bo ogrzewanie siadło. Kiedy zaszło słońce, nie było też światła, oczywiście. Tak oto wróciliśmy do świata bez komórek, za to w budującej intymność ciemności.

Gdyby wkurzenie mojego męża na bezprądowy całokształt podłączyć do generatora – może bym chociaż zagotowała wodę na herbatę. W tej sytuacji wypiliśmy wino. Albo dwa. A ja miałam czas, żeby rozmyślać nad zaletami tej sytuacji. Bo kiedy nie masz na coś siły, to poszukaj dobrych tego stron. Zawsze przypomina mi się wtedy rada mojej przyjaciółki, która – po tym, jak nakryła swojego małżonka na zdradzie, a konkretnie zastała go w ich wspólnej sypialni, kiedy nakrywał swoim ciałem nieznaną jej panią – szukała pozytywów tego dramatu.

– Wiesz – mówiła mi, kiedy już odzyskała głos. – Nie muszę już po nim sprzątać. Siatki z zakupami są lżejsze. W lodówce nie ma butelek z piwem, więc mam wreszcie miejsce na kozie mleko. W nocy jest cicho, bo nikt nie chrapie. I najważniejsze: nie słyszę już histerycznego głosu komentatora sportowego w mojej osobistej telewizji. Nigdy więcej meczów piłkarskich oglądanych wtedy, kiedy lecą moje filmy! Coś jednak zyskałam na tym rozstaniu…

 

reklama

W świetle świec

 

I ja także, siedząc ciemną nocą przy romantycznym blasku świecy, zawinięta w koc, zaczęłam zastanawiać się nad dobrymi stronami takiej sytuacji. I znalazłam je! Po pierwsze, delikatne, ciepłe światło świec idealnie wygładza zmarszczki, tworzy intymną atmosferę i zapewnia anonimowość wszystkim niedoskonałościom figury. Nasze przodkinie wiedziały, co robią, stawiając przy łożach jedynie skromne lichtarze i dyskretnie zdmuchując świece, kiedy już wreszcie pojawiał się ewentualny posiadacz męskiego ciała. W świetle świec jego ciało znów staje się prężne i wysmukłe, a nasz biust krągły i strzelisty.

Po drugie, kiedy nie ma łączności telefonicznej ani internetowej – można wrócić do nienachlanego komunikowania się ze światem: pisania listów (Matko Boska, jak te klawiatury zmieniają charakter pisma i odzwyczajają od ręcznego pisania!) albo ambitniejszego kreślenia wspomnień czy beletrystyki. A jeśli nie chcemy od razu pisać książek, to może przynajmniej wrócić do ich czytania, ale takich zwykłych, w okładkach, zastąpionych onegdaj przez e-booki i witryny internetowe? Przy latarce i świecy można się nieźle naczytać, zapewniam was.

Po trzecie, brak telewizji oddaje nam kilka godzin życia dziennie oraz ratuje wzajemne relacje. Wiem, że to trudne, ale nagle okazuje się, że stały domownik jest ciekawy, kiedy zamiast siedzieć obok niego z pilotem w ręku, zaczniemy z nim rozmawiać, patrząc mu w oczy, a nie na ekran TV. Może okazać się ciekawym człowiekiem, o czym byśmy się nie przekonali, gdybyśmy nie odzyskali dla niego czasu.

Po czwarte, mamy wreszcie święty spokój od naszego szefa. Powiadomiliśmy go przez umyślnego, że nie możemy wyjechać samochodem do pracy, bo bramy: garażowa oraz wjazdowa są na prąd. On nie może nas telefonicznie ochrzanić, bo nie jest w stanie się do nas dodzwonić.

Po piąte wreszcie (!) – ileż związków odradza się w ciemności! Kiedy już się ludzie z sobą nagadają, zjedzą zimną kolację (bo trzeba wyjeść zapasy z lodówki, zanim się rozmrozi) i zapragną rozgrzewki w wyziębionym domu, nadchodzi czas na dawno zapomniany, radosny, wielogodzinny seks! Nie przerywany niczym, ani dzwonkiem do drzwi (nie działa), ani telefonem. Po ciemnej ulicy nie jeżdżą już tak licznie samochody, wszyscy w domach wreszcie mają czas dla siebie.

Piszę to do ciebie, Danusiu, ręcznie i przy świecy, ciesząc się na długi wieczór, który jest przede mną i licząc na to, że co najmniej do rana tego prądu nam nie włączą.

Twoja Zofia

Wiele zależy od tego, jak patrzymy na świat, ludzi, siebie. Niektórzy przejmują się drobiazgami, innych nie ruszy nawet życiowy kataklizm. Psychologowie zachęcają, by dystansować się do rzeczy, na które nie mamy wpływu, nawet jeżeli to jest tak ważna sprawa, jak wierność męża. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić. Umiecie szukać pozytywnych aspektów w trudnościach? Podacie nam przykład, jak pozytywne myślenie pomogło wam przejść przez kłopoty? 

Napiszcie, czekamy! Nasz adres: 

02-612 Warszawa, ul. Malczewskiego 19 albo danka@tejot.com.pl 

Źródło: Wróżka nr 8/2017
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl