Kto nie jest ciekawy przyszłości? Naprawdę niewielu. Większość ludzi chciałaby wiedzieć, co przyniesie im los, ale pozostają przy stwierdzeniu: na nic nie mam wpływu, co ma być, to będzie. Wielu jednak w taki czy inny sposób stara się poznać tajemnice jutra.
Ci właśnie są otwarci na to, czego nie da się wytłumaczyć naukowo, zdają się też wierzyć w jakieś ponadczasowe, uniwersalne prawa czy zasady, w tym w zasadę równowagi. Jeśli szczerze kochają, to podświadomie oczekują, że ich uczucie zostanie prędzej czy później odwzajemnione; jeśli dobrze pracują, to nie tracą nadziei, że w końcu zostanie to docenione i nagrodzone; jeśli pomagają, spodziewają się, że im także ktoś przyjdzie z pomocą. Czasem tylko czekają na tę wzajemność zbyt długo...
Tak było w przypadku Agnieszki. Ta młoda pani architekt przyszła do mnie pewnego deszczowego popołudnia. Z kart wynikało, i ona to potwierdziła, że jest mężatką i że... nie jest szczęśliwa. Zadawała mi mnóstwo pytań o swoją przyszłość. – W nowym roku dostanie pani propozycję pracy, o którą od dawna pani zabiegała. Wygląda na to, że wreszcie zostaną docenione pani osiągnięcia – zaczęłam od końca.
– Dostałam niedawno nagrodę w międzynarodowym konkursie za projekt sieci restauracji – pochwaliła się. – Bez związku z tą nową pracą za jakiś czas spotka pani mężczyznę, który może wiele zmienić w pani życiu. On myśli o pani równie często, jak pani o nim, chociaż się nie znacie... – W moim życiu wszystko trzeba zmienić – przerwała mi. – Tylko jak to zrobić?
– Trzeba przestać uciekać przed przeszłością – poradziłam, a zabrzmiało to jak magiczne zaklęcie.
Zdenerwowała się. Pomyślałam, że tak zakończy się spotkanie, ona jednak zdecydowała się opowiedzieć swoją historię. Po obronie dyplomu Agnieszka pojechała do swojej przyjaciółki Zośki. Mimo kiepskiej pogody dziewczyny postanowiły popływać w jeziorze. Zośka kupiła sobie bajerancki kostium i chciała go „zamoczyć". – Zrób mi w nim zdjęcie – poprosiła Agnieszkę. – Będziesz miała po mnie pamiątkę.
– Wolę ciebie na żywo – obruszyła się Agnieszka, ale zrobiła zdjęcie komórką. Od tamtego dnia, kiedy to wypłynęły zbyt daleko i nagle Zośka zniknęła pod wodą, Agnieszka nie dotknęła już swojej komórki. Nie mogłaby spojrzeć roześmianej przyjaciółce w oczy. Poczuwała się do winy, choć nikt jej nie obwiniał. Sama ledwie uszła z życiem. Na pomoc jej skoczył do wody mężczyzna, który łowił ryby nad brzegiem jeziora.
Anna Złotowska
fot.shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.