Usta – symbol seksu. Wyraziste i koniecznie czerwone. Bo przecież czerwień to ogień, namiętność, pożądanie. To jedna z najbardziej erogennych części ciała.
U kobiet stanowią one zamiennik warg sromowych, uważa brytyjski zoolog Desmond Morris, autor znanej książki „Naga małpa. Ludzkie zoo. Zachowania intymne". Mówi też o imitacji zasłoniętej waginy. Podobny kształt, podobne nawilżenie i ukrwienie zmieniające się w zależności od stopnia podniecenia. Im bardziej kobieta jest pobudzona erotycznie, tym bardziej obrzmiałe i purpurowe stają się jej wargi. I jedne, i drugie.
W tych miejscach skóra jest bardzo cienka i bogato unaczyniona. Dlatego też, jeśli pod wpływem pieszczot naczynia te się rozszerzają, buzująca w nich krew jest dużo bardziej widoczna i stąd wrażenie nasyconej czerwieni. To daje również efekt gorących warg. U kobiet, które mają cienkie, wąskie usta, w chwilach podniecenia mogą one znacznie zwiększyć swoją objętość.
– Usta, podobnie jak wargi sromowe, czerwienieją i nabrzmiewają pod wpływem podniecenia seksualnego i, podobnie jak one, otaczają centralnie usytuowany otwór – podkreśla swoją teorię Morris. Uważa także, że kobiece usta nie bez powodu stanowią imitację ich warg sromowych. Tak ukształtowała je ewolucja. Przed tysiącami lat prakobiety miały wydatne pupy i sekretne miejsca, które niczym niezasłonięte miały przyciągać samców. I pokazywać, że ich posiadaczki są zdrowe, płodne.
Z czasem te nagie obfitości zmniejszały się. Wreszcie zostały schowane. Zamiast gołych pup kobiety zaczęły eksponować piersi. A rolę kuszącej cipki zajęły kuszące usta. – Usta pozwalają kobietom przekazywać podstawowe komunikaty seksualne przy zakrytych genitaliach – przekonuje brytyjski uczony.
Jego teoria wzbudziła wiele wątpliwości. Przede wszystkim kontrowersyjna wydaje się sprawa kształtu warg. Mężczyźni mają podobne do kobiecych, podobnie pulsujące czerwienią pod wpływem podniecenia. A w ich przypadku nie można mówić o zamienniku.
reklama
Desmond Morris na te zarzuty ma jedną odpowiedź: męskie usta też mogą być seksowne, ale tylko u kobiet ze względu na podobieństwo górnych i dolnych warg, są one aż tak bardzo seksowne – właśnie z uwagi na takie skojarzenie.
Ust zmysłowa czerwień Wyraziste i koniecznie czerwone – takie wyglądają najbardziej podniecająco. Cóż, to oczywiste, przecież czerwień to ogień, namiętność, pożądanie. Czerwony z natury jest pomidor, z francuskiego nazywany owocem miłości. Czerwona jest truskawka, która zanurzona w szampanie rozpala zmysły. Kobiety, których usta nie były wystarczająco czerwone, już tysiące lat temu podkreślały je sztucznymi barwnikami.
Najstarsza szminka (rzecz jasna, czerwona), pochodząca sprzed 4,5 tysiąca lat, została znaleziona na terenie Iraku. W 1991 r. w Jaskini Blombos w RPA naukowcy znaleźli przedmiot, który jednoznacznie określili jako kobieca szminka. Pierwsze szminki to były pałeczki nasączone rozmaitymi barwiącymi substancjami.
Starożytni Grecy używali do tego celu barwników roślinnych, potu owiec, ludzkiej śliny i... łajna krokodyla. Starożytne Egipcjanki, które chciały uwodzić bardziej wyrafinowanym kolorem – purpurą mieniącą się fioletem – stosowały mieszaninę jodu i bromu. Niestety, to połączenie było bardzo niebezpieczne, niejedna kobieta straciła przez to życie. Dlatego taką szminkę nazwano pocałunkiem śmierci.
Usta podkreślone czerwienią, jako wodzące na pokuszenie, nie mogły zyskać aprobaty księży zwalczających wszelkie przejawy seksualności. I tak w XVII w. wymusili oni w Anglii uchwalenie prawa, zakazujące kobietom malowania ust. Ale sprytne białogłowy znalazły sposób, by je obejść. Ssały patyczki nasączone grenadyną lub po prostu przed spotkaniem z kochankiem szczypały bądź przygryzały mocno wargi, by nabrzmiały czerwienią. Albo wcierały w wargi trochę pieprzu. Tyle że taki pieprzowy pocałunek nie każdemu odpowiadał.
Ognista czerwień tradycyjnie przypisana jest do Francuzek. Hiszpanki wolą odcień bardziej brązowy, Włoszki kładą na usta szminkę zbliżoną do pomarańczu, a Angielki róż. To jednak zdaje się nie mieć żadnego znaczenia, bo jak twierdzi Desmond Morris: „Choć kolor szminki zmienia się w zależności od mody, w końcu zawsze wraca do kolejnego odcienia czerwieni. Bo nie ma bardziej seksownego koloru niż czerwień".
Doskonale wiedzieli o tym artyści, np. Salvador Dali, który w 1938 r. zaprojektował sofę w kształcie ust słynnej aktorki Mae West czy Andy'ego Warhola, który w latach 60. ubiegłego wieku na swoich pracach z lubością powielał odciski krwistych ust.
Do ssania, komunikowania, całowania Jerzy Adam Kowalski w swojej książce „Homo eroticus" podkreśla nie tyle seksualną, co społeczną rolę ust. Twierdzi, że bez względu na płeć czy wiek ich posiadacza mogły one być sygnałem odgrywającym ważną rolę w życiu zbiorowym. Na przykład wywinięte wargi dobrze imitują uśmiech, uwydatnione, o eliptycznym obrysie stwarzają wrażenie uśmiechu i sugerują łagodne usposobienie. Sprzyjały więc nawiązywaniu przyjaznych relacji i dlatego natura poddawała je ewolucji.
Ale jedno wydaje się pewne: usta służą przede wszystkim do całowania. To pocałunek decyduje o tym, czy będzie ciąg dalszy. I faceci powinni zdawać sobie z tego sprawę. Już Owidiusz mawiał: „Kto zdobywszy pocałunek, nie sięgnął po nic więcej, z pewnością jest niegodny i tego, co otrzymał".
Niestety, mało jest mężczyzn, którzy potrafią całować tak, żeby ziemia się pod ukochaną zatrzęsła. Robią to zbyt krótko i zbyt agresywnie atakują językiem. Całowanie jest ważne dla panów, lecz panie nie mogą się bez tego obejść. – Ja podczas namiętnego pocałunku muszę czuć, jak mój kochanek wnika w moje wnętrze – powiedziała amerykańska seksuolog Virginia Johnson. I byłoby cudownie, gdyby każda z nas mogła tak powiedzieć.
„Usta twoje się snują, usta twe się wodzą, Jak dwa ptaki różowe, po mnie lekko chodzą, Jak dwa światła natchnione, oczu dotykają, Usta twe mnie zabrały, usta twe mnie mają" (Kazimierz Wierzyński „Usta twoje całując") „Czerwone usta chcę całować, bo od tego one są; Czerwone usta całowałbym przez cały dzień i całą noc"(słowa piosenki) „Całować nie jest grzech, Sam Pan Bóg nam to rzekł, Po to nam usta dał, By każdy je całował"(słowa piosenki) Bożena Stasiakfot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.