Wszyscy znamy ten charakterystyczny, orzeźwiający zapach powietrza po burzy. Tak właśnie pachnie ozon. Może działać zbawiennie na nasz organizm, ale w nadmiarze bywa groźny.
Ze spacerami w tak odświeżonym piorunami powietrzu nie należy jednak przesadzać. Ozon, czyli odmiana tlenu zbudowana z trzech jego atomów (tritlen), powstaje na wysokości około 30 km od powierzchni ziemi, na skutek działania promieni ultrafioletowych na tlen. A także z tlenu atmosferycznego, podczas wyładowań elektrycznych, chociażby podczas burzy.
Jest w gruncie rzeczy gazem toksycznym i mocno drażniącym. Dłuższe przebywanie w środowisku zawierającym jego większe ilości powoduje kaszel, drapanie w gardle, bóle głowy. Bardzo duże stężenia prowadzą nawet do obrzęku płuc i śmierci.
Ale przecież wiele substancji w nadmiarze szkodzi, więc najlepiej stosować się do porzekadła: co za dużo, to niezdrowo. Dlatego ozon do celów medycznych wytwarzany jest w specjalnych generatorach, gdzie bardzo się przestrzega, aby jego stężenie było optymalne.
Ozonem, a właściwie mieszanką tlenowo-ozonową można leczyć, i to skutecznie, nawet oporne na inne terapie schorzenia. Choć pierwsze sukcesy ozonoterapii odnotowano jeszcze w XIX wieku, dzisiaj jest ona prawnie dopuszczona jako procedura medyczna w zaledwie 20 krajach świata, w tym w zaskakująco niewielu europejskich. W innych wciąż traktowana jest jako metoda medycyny alternatywnej.
W Polsce ozonoterapia uznawana jest nawet w oficjalnej medycynie, co jednak nie znaczy, że stosuje się ją powszechnie. Wykorzystywana jest w bardzo niewielu przychodniach czy ośrodkach szpitalnych. Natomiast rosną jak grzyby po deszczu komercyjne centra ozonoterapii, naturoterapii czy medycyny naturalnej. Można się w nich poddać leczeniu ozonem, także w wersji najbardziej inwazyjnej, tj. autohemotransfuzji. Niektórzy lekarze przed nimi przestrzegają. Z kolei wielu pacjentów twierdzi, że dopiero tam wyleczono ich ze schorzeń, z którymi medycyna konwencjonalna nie potrafiła sobie poradzić.
reklama
Pewne jest, że ozon to prawdziwy postrach drobnoustrojów, jeden z najskuteczniejszych znanych obecnie środków dezynfekujących. Zabija bakterie, grzyby, pleśnie i wirusy. Co ciekawe, okazało się, że drobnoustroje chorobotwórcze nie potrafią tworzyć mutacji odpornych na ozon, co czyni go jeszcze cenniejszym sprzymierzeńcem w walce z groźnymi dla zdrowia i życia zakażeniami.
Zdaniem większości lekarzy ozonoterapia sprawdza się doskonale w terapiach bakteriobójczych i grzybobójczych. Także w leczeniu przewlekłych ran i owrzodzeń tkanek miękkich, w leczeniu zapalenia otrzewnej, ropnych zapaleń w obrębie miednicy małej i grzybiczych zakażeń w ginekologii. Sprawdza się ponadto w stomatologii do leczenia próchnicy w fazie początkowej oraz zakażeń miazgi zęba. Brak natomiast przekonujących klinicznych dowodów na to, że przydaje się w leczeniu miażdżycy, nowotworów, choroby zwyrodnieniowej stawów oraz w dyskopatiach.
Którędy do organizmuIstnieje wiele sposobów wykonywania terapii ozonowej, począwszy od zewnętrznych, jak przemywanie ran naozonowanym roztworem wodnym, stosowanie maści ozonowych czy suche i mokre kąpiele ozonowe, aż po techniki inwazyjne. Te ostatnie polegają na wprowadzaniu mieszaniny tlenowo-ozonowej do organizmu i może je wykonywać tylko lekarz. Wspomnianą mieszaninę podaje się w postaci zastrzyków dotętniczych, domięśniowych lub podskórnych. Albo do jam ciała, np. otrzewnej, opłucnej, pęcherza, macicy, zatok, ucha, a także doodbytniczo bądź do płynu mózgowo-rdzeniowego.
Techniką wysoce inwazyjną, która powinna być wykonywana przez lekarza, lecz często zajmuje się tym jedynie przeszkolony personel w centrach medycyny niekonwencjonalnej, jest tzw. autohemotransfuzja, czyli ozonowanie krwi żylnej. Zabieg polega na pobraniu krwi z dużej żyły, zwykle w ilości 200-300 ml, do jałowej butelki z konserwantem. Następnie ozonuje się tę krew, wytwarzając mieszaninę tlenowo-ozonową o żądanym stężeniu ozonu, w zależności od sposobu leczenia. Potem krew podawana jest z powrotem do żyły.
Autohemotransfuzja jest powszechnie stosowana w rozmaitych centrach ozonoterapii i reklamowana jako bardzo skuteczne narzędzie w walce z wieloma chorobami cywilizacyjnymi. Ma poprawiać metabolizm komórkowy przez zwiększenie dostarczenia tlenu do komórek, a przez to skutecznie leczyć np. miażdżycę.
Obietnice czy fakty?Według centrów medycyny naturalnej ozonoterapia poprawia dotlenienie tkanek i mikrokrążenie, zwiększa odporność, stymulując układ immunologiczny i produkcję limfocytów, regeneruje chrząstkę stawową, usuwa procesy zapalne i zapobiega rozrostowi komórek rakowych.
Choć medycyna akademicka bardzo ostrożnie wypowiada się na temat skuteczności terapii ozonem, to jednak rośnie liczba osób, które utrzymują, że wyleczyły się na przykład z – oficjalnie nieuleczalnej – boreliozy, uratowały stopę cukrzycową zakwalifikowaną już do amputacji, pozbyły się mocno zaawansowanego niedosłuchu czy nieustannie nawracających przeziębień.
Czy zatem ozonoterapia okaże się medycyną XXI wieku? Niewykluczone, jeśli pojawiłby się kolejny lekarz wizjoner na miarę profesora Zygmunta Antoszewskiego i dał jej szansę.
Polak pionierem w ozonoterapiiTo u nas, po raz pierwszy na świecie, podano mieszaninę tlenowo-ozonową do bocznej komory mózgu u noworodków z powikłaniem zakaźnym, po wszczepieniu zastawki. Wyprodukowano także krople ozonowe do leczenia ciężkich stanów chorobowych oczu. I również po raz pierwszy na świecie zastosowano ozonoterapię dożylną w leczeniu chorych na stwardnienie rozsiane.
Te wszystkie osiągnięcia były dziełem profesora Zygmunta Antoszewskiego z Centralnego Szpitala Górniczego w Katowicach, wybitnego chirurga i anestezjologa, twórcy pierwszego polskiego sztucznego płucoserca. Po raz pierwszy zastosował ozonoterapię w 1986 roku i był entuzjastą tej metody aż do swojej śmierci w 2007 roku. Z powodzeniem leczył nią ciężkie zakażenia beztlenowcami. Zgromadził największy na świecie materiał dotyczący setek pacjentów leczonych tą metodą. Dziś w Polsce, a dokładnie w Ciechocinku, prowadzone są badania w zastosowaniu ozonu, w balneologii i fizykoterapii.
Ewa Dereńfot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.