Wszyscy poszukujemy cudownego eliksiru młodości i zdrowia, a on – choć niewidoczny – jest z nami przez cały czas. To oddech. Pora zacząć z niego korzystać!
Nos jest bramą, przez którą powietrze powinno dostawać się do płuc – mówią mistrzowie jogi do swoich uczniów. „Oddychać przez usta to biec ku śmierci”. I jest w tym sporo racji. Z badań naukowych wynika, że aż 85 proc. kurzu, bakterii i wirusów, pochłoniętych w czasie oddychania, jest zatrzymywanych i niszczonych właśnie w nosie (od tego są błony śluzowe z rzęskami, włoski). Tam powietrze jest filtrowane, a dodatkowo nawilżane i ogrzewane. Jeśli mamy wiecznie zapchany nos albo nawyk oddychania przez usta, sami prosimy się o przeziębienia, anginy, zapalenia oskrzeli, a także choroby jelit czy zakażenia gronkowcem.
Nie ma nic bardziej magicznego od oddechu. Służy podtrzymaniu życia tak samo jak picie i jedzenie, ale spróbuj zacisnąć płuca i odmówić sobie tlenu – nie da rady! Słowa z Biblii sprawdziły się niemal dosłownie – w chwili narodzin otrzymujemy „tchnienie życia”. Pierwszy haust powietrza łapiemy z trudem, lecz potem jest już łatwo, wszystko toczy się samo. Nie musimy troszczyć się o dostawę tlenu, tak jak o pokarm czy wodę. Właściwie możemy o tym zapomnieć. Ale czy na pewno?
Niezwykłość oddychania polega także na tym, że choć dzieje się automatycznie i mimowolnie, to jednak mamy wpływ na jego przebieg. Możemy oddychać głęboko lub płytko, miarowo lub nieregularnie, wolno lub szybko. A to przekłada się wprost na zdrowie i samopoczucie. Każda nasza komórka potrzebuje przecież krwi nasyconej tlenem. Jeśli wdychamy powietrze na pół gwizdka, organizm jest wiecznie niedotleniony i wyczerpany. Z kolei przy słabym wydechu będzie jak zaczadzony – dwutlenkiem węgla i innymi toksynami, z których nie zdołał się oczyścić. Od nas zależy, jak wykorzystamy dar otrzymany od matki natury. Co wolisz – nauczyć się dobrze oddychać i żyć pełną piersią czy nie robić nic i dać się zdusić przez byle stres albo chorobę?
dla zalogowanych użytkowników serwisu.