Sprzątać? Tak, ale nie ulegać telewizyjnej magii perfekcji. No i dać rodzinie korepetycje z latania na szmacie.
Lśniący dom. Błyszczące łazienki. Na kratkach wentylacyjnych ani grama kurzu. Pachnący pies. Sterylny kot. No i my. W pełnym makijażu, szpilkach i oczywiście w białych rękawiczkach. Idziemy na imprezę? A gdzie tam, lecimy szorować wannę! Mimo że wybiła druga w nocy, my wciąż sprzątamy dla domowników, bo ich kochamy!
Takie hasło ukuła dla żeńskiej połowy społeczeństwa Perfekcyjna Pani Domu. I może nawet byłby w tym jakiś sens, gdyby nie ten jeden wyraz: perfekcja. W tym pozornie obiecującym słowie kryje się początek choroby psychicznej, na którą niechybnie zapadniemy, jeśli tylko damy sobie wmówić, że wszystko musimy robić perfekcyjnie. Rzecz w tym, że wcale nie musimy.
Same, we własnym domu, ustalamy granice kurzu i nikt nam się tu nie będzie pchał z rękawiczką! A z perfekcją jest jak z ideałem. Wiecznie się za nim goni, a potem się okazuje, że ten ideał nosi podróbki, ma doczepiane włosy, a na koncie debet. Niech nam nie wciskają kitu, że perfekcyjność jest zaletą. Wtedy dąży się do ustalonego wzorca, myśli zaś wyłącznie w kategorii celów i wartości. Takie nastawienie jest do chrzanu, bo życie ma być świetną zabawą: nielogiczną i nieprzewidywalną!
Drań z kokardkami
Dorota mało się z powodu tego programu nie rozwiodła! Otóż jej mąż obejrzał przy piwku kilka odcinków, a potem wymagał, żeby ręczniki prasowała, układała majtki pod kolor i wiązała na konfiturach kokardki! A na czym ona, bidula, miała wiązać, kiedy konfitury kupuje w sklepie „Jan i synowie” i one są od razu w ozdobnym papierku? Wykonywania pozostałych czynności zdecydowanie odmówiła. Wtedy Sławek palnął, że Perfekcyjna nie dość, że ma dom jak spod igły, to jeszcze sama wygląda jak z okładki. – Gdybyś więcej zarabiał w tej swojej hurtowni, to może i ja bym tak wyglądała! – rzuciła mu w twarz pół ironicznie, pół płaczliwie i pobiegła do adwokata.
reklama
Życie rozwiązało sytuację. Dorota wyprowadziła się do siostry, a Sławek przez ten czas sam sobie musiał prasować ręczniki. Tak się w tym zapamiętał, że po tygodniu kuchnia wyglądała jak wysypisko śmieci pod Delhi. Wtedy pojął, że sprzątanie to nie kaszka z mleczkiem, i na kolanach błagał Dorotę, żeby wróciła. Zgodziła się triumfalnie, ale chłodno. I postawiła warunki: sprzątanie tylko wspólne, żadnych kokardek na słoiczkach i trzy zabiegi exilis na twarz. Zgodził się na wszystko. Szach i mat!
My, kobiety, intuicyjnie czujemy, że jak się posprząta na półkach, pozbędzie starych ciuchów, wyczyści kąty i wpuści do domu świeżość, to i w głowie się poukłada i lżej na duszy zrobi.
Chłopy jak przedszkolaki – Ale czemu sama mam harować? – Magda uśmiecha się chytrze i zdradza przepis na lśniącą łazienkę: – Bierzesz jednego chłopa – opowiada, przegryzając słone orzeszki – i się łasisz. Mówisz mu, że on taki duży, tyle umie, jest we wszystkim świetny. Kiedy zmięknie, jak kolana przed maturą, to prowadzisz go, niby przypadkiem, do łazienki, celem, no wiecie, czego – mruga do nas figlarnie – a potem wołasz: „Ojejku, jaki tu brud! A ta wanna taka wielka, a ja taka mała. I co ja teraz zrobię?”, kończysz bezradnie. Pamiętajcie: bezradnie! – powtarza, wsypując do ust resztę soli z puszki. – Każdy się na to złapie – wzrusza ramionami. – Oni są trochę jak wyrośnięte przedszkolaki. Przysięgam!
Tak czy owak, samej nie ma się co porywać na sprzątanie, bo tylko się człowiek naharuje, a i tak zaraz wszyscy zapaskudzą podłogę. Trzeba domowników zmusić do wysiłku, niech pojeżdżą na szmacie. Kiedy poczują, jak im pot spływa po kręgosłupie, następnym razem zdejmą buty jeszcze przed progiem!
– Ale jak to zrobić? – Anka wzdycha, bo jej wyrośnięte dryblasy zalegają na kanapach z laptopami, a wstają tylko po to, żeby sobie dorobić popkornu. – Ja moim odłączyłam router – pochwaliła się Zuzka. – Bez internetu są jak bez ręki. Zanim nie odgruzują, nie mają łączności ze światem. Ostatnio sprzątali 12 i pół minuty, tak się spieszyli, żeby wejść na facebooka.
Gośka, jak nie zdąży posprzątać, a goście już walą do drzwi, to zbiera majdan jedną ręką i wrzuca do schowka… A potem przeciera stół, rozpyla zapach, a do piekarnika wstawia, wyjęte z zamrażarki, rożki francuskie. Zapach perfum i pieczonego ciasta wywołuje zawsze ten sam komentarz: „O, jak tu u ciebie pięknie pachnie. I jak tu czysto!”. To kolejny dowód, że oczy może i widzą, ale to podświadomość rządzi!
Sprytne porządki w stylu eko
- Szafki i blaty kuchenne – tłusty osad zniknie z nich po przetarciu roztworem soli (łyżeczka na litr wody). Natomiast papka z sody i wody rozsmarowana na poplamionych blatach (a także metalowych i emaliowanych kuchenkach, zlewach i wannach) wyczyści je, zdezynfekuje i nabłyszczy. Na koniec wystarczy umyć wszystko czystą wodą. Jeśli chcemy się uporać ze sporym brudem, trzeba powierzchnię pokryć sodową miksturą na kilkanaście minut (w przypadku przypalonego piekarnika – na całą noc) przed myciem.
- Kuchenka mikrofalowa zabrudziła się w środku resztkami jedzenia? Wstaw do niej naczynie z ciepłą wodą i kawałkiem cytryny. Gotuj, aż powstanie para. Wtedy wyłącz, a jak przestygnie, przetrzyj wnętrze wilgotną ściereczką.
- Baterie przy wannie i umywalkach szybko obrastają kamieniem. Spokojnie, nie musisz go skuwać! Obłóż baterię wacikami kosmetycznymi nasączonymi octem. Godzinę później po żółtych, chropowatych zaciekach nie będzie śladu. Jak usunąć kamień, który zebrał się u wylotu kranu? Weź foliowy woreczek, napełnij go octem i umocuj tak, by końcówka kranu była w nim zanurzona. Pozostaw na noc. Rano kamienia nie będzie.
- Fugi łatwo wyczyścisz proszkiem do pieczenia. Zmieszaj go z wodą, żeby powstała gęsta pasta. Wysmaruj nią przestrzenie między płytkami i zostaw na kilka godzin – „wyciągnie” brud i rozjaśni fugi.
- Szyby i lustra dobrze się myją preparatem, na który składa się ocet i woda, w proporcjach: 2 łyżki octu i 4 litry wody. Całość przelewamy do butelki z dozownikiem i rozpylamy na szyby. Wycieramy i polerujemy.
- Meble można za jednym zamachem oczyścić z brudu, zabezpieczyć przed wilgocią i odmłodzić. Tak robiły nasze babcie. Wymieszaj 2 szklanki oleju roślinnego z sokiem z 1 cytryny. Przecieraj płynem drewniane powierzchnie, aż odzyskają blask. Lakierowanym stołom czy komodom wystarczy szmatka zamoczona w wodzie mydlanej (szklanka płatków na litr wody) z dodatkiem kilku kropel amoniaku. Potem wytrzyj do sucha.
- Dywany łatwo pochłaniają brzydkie zapachy. Aby je odświeżyć, posyp na noc sodą oczyszczoną, a następnego dnia zbierz ją odkurzaczem.
- Srebra najlepiej zanurzyć na pół godziny w kwaśnym mleku – doskonale usunie śniedź. Bardziej oporne ciemne plamy puszczą, gdy potraktujemy je pastą do zębów.
Agnieszka Gruss
fot. shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.