Każdy marzy, by los się do niego uśmiechnął. Niewielu jednak wie, że jedna z twarzy Fortuny ma ośmioro oczu i bardzo demoniczny wyszczerz...
Czy pająk na suficie stoi, czy wisi? – zapytał mnie kiedyś znajomy fizyk. Okazało się, że trochę tak, a trochę tak. Bo pająk jest zwierzęciem wyjątkowym. Żyjącym wbrew fizyce i estetyce, trochę jakby nie z tego świata. Dlatego jednocześnie fascynuje i budzi lęk.
Nasze babcie zaprzęgły szkaradę do pracy. Chcąc pozbyć się kokluszu, zamykały pająka w łupinie orzecha lub otaczały okręgiem z masła i rodzynek, a gdy stworzenie zdychało, wraz z nim znikała też choroba. Na Żmudzi żywy pająk noszony w woreczku na szyi miał „pożerać” ból zębów. Należało jednak uważać, by podczas kuracji nie zostać pokąsanym. Bo choć pajęczy jad zazwyczaj nie jest śmiertelny dla ludzi (a nawet – jak twierdzą amerykańscy naukowcy – to remedium na raka płuc), ugryzienia bywają bolesne.
Włosi mają na nie własny sposób – tańczą. Nie tango czy sambę, ale specjalny, transowy taniec. Nazywa się tarantela i przypomina skrzyżowanie kujawiaka z tańcem św. Wita. Jego nazwa nie ma nic wspólnego z groźnym gatunkiem ptasznika, lecz z żyjącym w okolicy miasta Tarent pająkiem z rodziny pogońcowatych (nie budują sieci).
Mieszkańcy Włoch od średniowiecza wierzą, że kąsając, śpiewa piosenkę, więc działanie jego jadu może zneutralizować tylko muzyka i taniec. Aby „leczenie” przyniosło skutek, trzeba znać kolor pająka i miejsce ugryzienia i dopiero wtedy można dobrać skuteczną melodię.
reklama
Oświeceniowa nauka uznała tę terapię za zabobon, lecz jej skuteczność robiła wrażenie. I to na tyle duże, że księża z włoskiego miasta Galatina zaczęli stosować tarantelę do egzorcyzmów. W chrześcijańskiej wizji świata pająk – jako wyzyskiwacz (wysysający krew „ubogich”, tj. małych owadów) – służył „ciemnej stronie mocy”. Ale już wcześniej – ze względu na pajęczą drapieżność i jadowitość, a także nocny tryb życia – kojarzono go z zaświatami i uważano za podstępnego okrutnika. Dawni Grecy wierzyli nawet, że pajęcze potomstwo pożera własnych rodziców. Potem poglądy te nieco zmodyfikowano i uznano, że kanibalami są pajęczyce, które podobnie jak modliszki zjadają swoich partnerów seksualnych. I choć przekonanie to odnosiło się wyłącznie do kilku gatunków, w kulturze japońskiej przybrało postać powabnej Jorōgumo – kobiety-pajęczycy, która swoimi wdziękami i dźwiękami lutni uwodzi samurajów, a potem ich pożera.
Muzułmanie mają lepsze wyobrażenie o pająku. Wierzą, że ocalił on życie Mahometa, który uciekając z Mekki do Medyny, schronił się w jaskini. Ledwie prorok w niej zniknął, u jej wejścia pojawił się stawonogi posłannik Mahometa i w mgnieniu oka uplótł pajęczynę. Gdy chwilę potem nadbiegli prześladowcy i zobaczyli sieć, to pomyśleli, że od dawna nikt nie wchodził do jaskini, i popędzili dalej (co ciekawe, podobne legendy krążą również o Jezusie i Władysławie Łokietku).
Ale pająk czasem działał też w mniej dosłowny sposób. Ponoć cesarzowi Fryderykowi II Wielkiemu uratował życie, wpadając do filiżanki z gorącą czekoladą. Zobaczywszy to, władca zawołał, by przyniesiono mu nową czekoladę. Chwilę potem w kuchni rozległ się strzał. To przekupiony kucharz dosypał do filiżanki trucizny i, myśląc, że wszystko się wydało, palnął sobie w łeb.
Biblijna Księga Przysłów rzecze, że „pająk na pracy rąk się wspiera, a przecież mieszka też w pałacach królewskich”. W Afryce do dziś żyją plemiona, które uznają go za najstarsze stworzenie na świecie (Anansi to Pan Pająk). Północnoamerykańscy Indianie z kolei czczą go jako boginię i utrzymują, że zawdzięczają pająkowi podział na cztery strony świata i umiejętność tkania sieci zarówno rybackich, jak i w magicznym łapaczu snów. Właśnie to niezmordowane snucie pajęczyn w legendach i baśniach czyni z pająka największego rywala mrówki – chodzi o miano najpracowitszego spośród stworzeń.
Według starego porzekadła pająk widziany z rana zapowiada radość, w południe – dobrą nowinę, a wieczorem – nieszczęście. Nie bez znaczenia jest miejsce spotkania, bo pająk znaleziony w domu lub na ubraniu wróży szczęście. Zabicie go natomiast grozi niepogodą i, jak stwierdzili biolodzy po tegorocznym lecie, plagą... komarów.
Zuzanna Grębecka
fot. shutterstock.comŚniło mi się, że…
Przyszłam do pracy i zobaczyłam, że nad moim biurkiem pająk rozpiął ogromną pajęczynę. Zniszczyłam ją, a pająka wyrzuciłam za okno.
Katarzyna
Katarzyna stara się o awans, wypełniając swoje obowiązki tak pracowicie jak pająk tkający sieć. Ma jednak wrażenie, że te wysiłki idą na marne. Cienka pajęczyna to niewidzialna sieć powiązań i zależności, którą Katarzyna wyczuwa. Dopóki ta pajęczyna istnieje, dopóty nie ma szans na awans.
Znajdowałam w łazience pająki, które wychodziły spod ziemi. Były przerażające. Próbowałam je zabijać, ale uciekały za szafkę. Znalazłam tam całe gniazdo! Pryskałam na nie trucizną w spreju, ale nic to nie dało.
Beata
Sen dzieje się w łazience – miejscu, gdzie przebywamy sami i załatwiamy intymne sprawy. Dotyczy więc czegoś, co śniąca próbuje ukryć. Pająki wychodzą spod ziemi, czyli z głębi podświadomości. Są niebezpieczne – może Beata, która stara się być zawsze miła dla innych, dusi w sobie negatywne emocje. Ale nie da się ich zniszczyć, bo uczucia nie znikają tylko dlatego, że się je neguje. Wręcz przeciwnie – kumulują się (co we śnie symbolizuje gniazdo). Jedynym wyjściem jest zaakceptować tę mroczną stronę własnej duszy i nauczyć się rozładowywać złe emocje tak, by nie szkodzić innym.
Śnij z "Wróżką"! Chcesz wiedzieć, co podpowiada ci twoja podświadomość? Opisz swój sen, wyjaśnimy jego znaczenie.
Na listy czekamy pod adresami:
listy@wrozka.com.pl lub
ul. Malczewskiego 19, 02-612 Warszawa zdopiskiem "Sen"
dla zalogowanych użytkowników serwisu.