Strona 1 z 2
Tylko słuchając opowieści przodków w kręgu, możemy przywrócić życiu harmonię, przekonują Babcie, indiańskie uzdrowicielki, i Dziadek, Keya Wright.
Keya Wright z plemienia Czirokezów, właściwie Mani Wakan Wicasa Keya, znany także jako Dziadek Keya, przybył do Polski 12 lat temu. Najpierw odgarnął ręką śnieg, po czym uklęknął i pocałował ziemię. Już wtedy przeczuwał, że dotarł do kraju, w którym odciśnie swój ślad.
Ślad, który może wszystko zmienić
Każdy ślad ma wielkie znaczenie. Nawet ten najmniejszy. Keya doskonale zapamiętał lekcję, jaką otrzymał od ojca, gdy miał siedem lat. Kiedyś wracali wczesnym rankiem z połowu. Gdy ich łódź dopływała do portu, Keya wziął w ręce ster i zwolnił. W pewnej chwili poczuł na ramieniu dłoń ojca i usłyszał jego głos: – Chłopcze, spójrz za siebie. Przyjrzyj się fali, jaką zostawia za sobą nasza łódź. Musisz bardziej zwolnić, by zmniejszyć jej wysokość o połowę. Zauważ, synu, że nadal jest ona zbyt duża. Ktoś, kto nocował na swojej łodzi, mógł przez nią wylać na siebie poranną kawę i się poparzyć. Fala, z jaką wpływamy do portu, musi być delikatna. Tak, żeby ci, którzy jeszcze się nie obudzili, tylko przewrócili się na drugi bok i dalej śnili swoje piękne sny.
Najsilniejszym jednak wspomnieniem Keya z tamtych czasów jest harmonia dźwięków, które do niego docierały, gdy zasypiał zawinięty w kocyk na plaży nad Atlantykiem. Szumowi fal oceanu towarzyszyła muzyka i pieśni Starszych z jego plemienia. Gromadzili się oni po zmierzchu przy ogniskach, w kręgach tworzonych od wielu pokoleń. To właśnie w kręgach ludzie się łączą, otwierają się ich serca i głowy. I w kręgach też słyszy się pradawne opowieści, przypominane plemieniu przez jego Starszyznę.
reklama
– Te opowieści były i wciąż są drogowskazami, dzięki którym odnajdujemy najlepszą drogę do świata – wyjaśnia Keya. Z czasem sam wyruszył w drogę. Miał być tym, który przekaże indiańskie opowieści innym światom. Tak zdecydowali Starsi. Dlatego, że sam pochodził z dwóch światów. Urodził się jako syn Indianina i Portugalki, miał niebieskie oczy i skórę jaśniejszą niż jego plemienni bracia. To go na zawsze naznaczyło. Tak jak i to, że do siódmego roku życia wychowywały go kobiety (matka, ale też babcie, ciocie), i to one przekazywały mu wiedzę przodków i ich umiejętności. Także zdolność uzdrawiania innych. Uzdrawiania ich dusz i serc w kręgach – indiańskie plemiona wierzą bowiem, że kręgi mają terapeutyczną moc. A osoby takie jak Keya nazywają Pow Waw, czyli Świętymi Mędrcami.
Uzdrowicielski duch przodków Ze swoimi opowieściami, wiedzą, z kręgami ruszył Keya najpierw w Amerykę. Gdy miał 17 lat, wstąpił do wojska. Jako żołnierz chronił m.in. prezydenta USA, Johna F. Kennedy’ego do czasu tragicznego zamachu w Dallas. Zaangażował się także w ruch obrony praw człowieka Martina Luthera Kinga. Wspierał Afroamerykanów, zamykanych w gettach, poddawanych segregacji rasowej. Zapraszał ich do kręgów, wraz z rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami. Pokazywał, że siła, która pozwoli im przetrwać trudne chwile, tkwi w świadomości wspólnoty. Że to dzięki niej mogą się wspierać, nawzajem sobie ufać.
Zdarzało mu się być również uzdrowicielem złamanych serc i przeżywających kryzysy związków. Większość problemów, które rodzą się w relacjach kobiet i mężczyzn, wynika – jego zdaniem – z tego, że światy męski i żeński istnieją dziś w oderwaniu od siebie. Że kobiety i mężczyźni po prostu się nie znają. On o przemianach, jakie w życiu przechodzą kobiety, o ich potrzebach i pragnieniach dowiedział się jeszcze jako mały chłopiec. Bo to one wprowadzały go w życie, to one pierwsze pokazywały mu świat.
Przez wiele lat Keya pływał po morzach, był nawigatorem i rybakiem. Gdy przeszedł na emeryturę, przeniósł się do Nowego Meksyku. Ponad dziesięć lat temu właśnie w Nowym Meksyku, w kręgu, spotkała Keya młoda Polka, Kasia Emilia Bogdan, która przybyła do Stanów, by wziąć udział w indiańskich ceremoniach. Chciała się przekonać, czy prawdą jest, że nad tymi, którzy gromadzą się przy ogniu i nie zapomnieli o swoich starych obrzędach i ceremoniach, unosi się uzdrowicielski duch przodków. Kasia opowiedziała Keyowi o Polsce. A on ujrzał Polskę w jej oczach. – Ja zaś ujrzałam w jego oczach światło – mówi Kasia.
I tak Keya przyjechał do kraju nad Wisłą, który z czasem stał się jego drugim domem. Dziś mieszka jedną nogą w Krakowie, drugą w Ameryce. W Stanach założył niedawno Radę 28 Dziadków – indiańskich mędrców z wielu plemion, wybranych wcześniej przez swoje wspólnoty do klanowej Rady Starszych. Ludzi pełnych gromadzonej od pokoleń wiedzy i mądrości, którzy wiedzieli, jak zachować pokój i zdrowie (większość Dziadków to także uzdrowiciele i zielarze).
– Przesłanie Rady 28 Dziadków mówi, że ludzie w każdym zakątku ziemi powinni tworzyć dla siebie lepszy świat – tłumaczy Keya. – A drogą do niego są przodkowie. Ci, którzy darzyli cały kosmos i naturę miłością, szanowali przyrodę, swoje tradycje i rodziny. Doświadczenia, umiejętności, obrzędy i wartości przekazywali z pokolenia na pokolenie. Jakie to wartości?
– Współodczuwanie, zaufanie, prawdomówność, szacunek dla innych, honor – dopowiada Keya. – Wszystko, co tworzy dobre i niezwykle mocne więzi, które dają ludziom szczęście. Wszystko, co pozwala nam odpowiedzieć na pytania, które dziś sobie stawiamy. Możemy je odnaleźć w dawnych opowieściach, o których ludzie Zachodu już zapomnieli. Także dlatego, że przestali poważać swoich Starszych.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.