Boskie niejedzenie

Nie jedzą, nie piją, a chodzą i żyją. Potrafią obyć się bez jedzenia miesiąc, rok, a nawet 70 lat. Twierdzą,  że energię potrzebną do życia czerpią z powietrza i światła. Nauka jest wobec tego fenomenu bezradna.

Boskie niejedzeniePo 50. roku życia Szwajcarka Anne G. postanowiła zmienić swoje życie. W filmie dokumentalnym „Na początku było światło” usłyszała o cudownej diecie. Zdrowiej i taniej, bo polegającej na niejedzeniu. W ustach Michaela Wernera, doktora antropologii i magistra chemii w jednej osobie, zastąpienie w jadłospisie pokarmów i płynów energią czerpaną z powietrza i światła słonecznego wydawało się proste.

Na początku tego roku Anne G. przeczytała książkę „Pokarm bogów. Żywienie światłem” i postanowiła spróbować. Okazała się jednak tylko człowiekiem. Pod koniec kwietnia dzieci, które przyjechały do niej w odwiedziny, znalazły ją martwą. Rezygnacja z jedzenia i picia podobno nie zawsze kończy się tragicznie...

Nie jedz na zdrowie
Dla większości adeptów niejedzenia impulsem do wyrzeczenia się pokarmów jest 83-letni jogin Prahlad „Mataji” Jani. Choć nie je od 70 lat, jest okazem zdrowia. Niezwykle szczupły, lecz nie wychudzony, wcale nie sprawia wrażenia anemicznego, porusza się bardzo żwawo. Hindusi wierzą, że jest inkarnacją bogini Amby, i padają przed nim na kolana.

– Gdy miałem 7 lat, o północy ósmego dnia święta Navratri objawiły mi się trzy boginie: Ma Kali, Ma Lakszmi i Ma Saraswati, i kazały pójść ze sobą – mówi, a każde słowo wypowiada z takim namaszczeniem, jakby cytował święte sutry. – Zgodziłem się, ale zapytałem: „Co będę jadł?”. Wtedy kolejno, jedna po drugiej, położyły mi palec na ustach i powiedziały: „Już nigdy nie będziesz musiał martwić się o jedzenie”. Od tamtej pory nic nie jadłem ani nie piłem.

reklama

Jogina poddano badaniom medycznym 9 lat temu. – Gdy do nas trafił, pomyślałem, że kłamie, i eksperyment nie potrwa dłużej niż 24 godziny – mówi dr Urman Dhur, szef oddziału neurologicznego w szpitalu miejskim w Ahmedabad. Tymczasem poddany całodobowemu monitoringowi kilku kamer i szpitalnego personelu staruszek przez 10 dni nie tknął jedzenia ani picia. Mało tego, nie wydalał ani stolca, ani moczu, co dla lekarzy brzmi jak herezja, bo zdrowy mężczyzna powinien to zrobić w czasie 10-dniowego pobytu w szpitalu przynajmniej 10 razy.

– Pewnego dnia podczas badania zobaczyłem na ekranie USG, że Jani miał w pęcherzu pół litra płynu, ale nagle zaczął znikać. Zupełnie jakby organizm sam go wchłaniał. A przecież to niemożliwe – opowiada dr Mehta. Badania potwierdziły, że pod względem morfologicznym wszystkie narządy jogina są w stanie idealnym. – Żaden z nas nie widział czegoś takiego – przyznaje dr Dhur. – Według współczesnej wiedzy medycznej po 10-dniowej głodówce wątroba, śledziona, nerki i serce powinny dawać wyraźne oznaki wyczerpania.

Głodno i bosko
Niemal wszystkie tradycje religijne odnotowują przypadki radykalnego postu, związanego z praktykami duchowymi, doświadczeniami mistycznymi lub świadectwami przetrwania w wyjątkowo ciężkich warunkach. Mahatma Gandhi, duchowy i polityczny przywódca Indii, nazywał post „najszczerszą modlitwą”. Jeszcze większą wagę do niejedzenia przywiązywał Mahomet, który twierdził, że „modlitwa to połowa drogi do raju, post doprowadzi cię na sam jego próg”.

Głodował też Jezus Chrystus. Przygotowując się do ogłoszenia światu swojej nauki i poniesienia ofiary na krzyżu, udał się na pustynię i tam przez 40 dni i nocy nie przyjmował żadnych pokarmów, odpierając w tym czasie trzykrotnie kuszenie szatana. Na początku IV w. dla uczczenia tego wydarzenia Kościół ustanowił Wielki Post.

W kulturach plemiennych niemal w każdym zakątku globu: od amerykańskich Indian, przez Aborygenów i ludy afrykańskie, po Syberię, post jest elementem obrzędów inicjacyjnych i żałobnych. Szamani powstrzymują się od jedzenia, bo wierzą, że głodówka pomaga osiągnąć ekstatyczny trans, w którym mogą uzdrawiać, komunikować się ze zmarłymi albo przewidywać przyszłość.

Zasadnicza różnica między postem a niejedzeniem w ogóle polega na tym, że post zawsze się kiedyś kończy, a niejedzenie wiąże się z nieprzyjmowaniem pokarmów do końca życia. Jego sekretem jest nie tyle nieprzyjmowanie konwencjonalnych pokarmów i płynów, co zastąpienie ich praną. To sanskryckie słowo przetłumaczyć można jako „powietrze życia” lub „energię życiową”. Pojęcie to znane jest nie tylko w Indiach. Chińczycy i Polinezyjczycy na określenie siły podtrzymującej życie mają własne słowa: chi i mana.

– Potrzebujemy światła do życia, tak samo jak każda roślina. Odżywiamy się nim od chwili poczęcia do chwili śmierci. Jeśli nie ma światła, nie ma życia – mówi Joachim Werdin, Polak, który od lat żywi się światłem i autor książki „Styl życia bez jedzenia”. Aby jednak posilić się światłem, nie wystarczy powygrzewać się w słońcu. Inedia, czyli umiejętność życia przez długi czas zupełnie bez jedzenia, a często także picia, zachowując właściwie funkcjonujące ciało, to coś więcej. 

Źródło: Wróżka nr 6/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl