Wbrew plotkom, Richard Gere nie zrobił kariery dzięki ładnej buzi ani odżywce do włosów, ale dzięki pracowitości i sumienności, na które skazał go Merkury.
W życiu wyszło mu wszystko poza włosami i Oscarem. Białosrebrzyste fale wciąż są na swoim miejscu, a statuetka, o której zdobyciu marzy od lat, jest na wyciągnięcie ręki. We wrześniu na ekrany amerykańskich kin wejdzie najnowszy film z jego udziałem: „Arbitraż” (w Polsce w grudniu). 63-latek tym razem plecie misterną sieć kłamstw i kłamstewek, by obściskiwać asystentkę. Gdy jednak samochód bohatera uderza w drzewo, sprawy wymykają się spod kontroli.
Na szczęście dla Gere’a to pole do aktorskich popisów. Podobno Najseksowniejszy Mężczyzna Naszych Czasów (według tygodnika „People”) zagrał tak, jakby miał zamiar wreszcie spełnić swoje marzenie. Dla Gere’a rola multimilionera, który próbuje wyplątać się z finansowego skandalu, a jednocześnie obyczajowa opowieść o facecie, zaniedbanej rodzinie i kochance, jest powrotem do korzeni.
Swoją karierę aktor budował na rolach czarujących łobuzów w dobrych garniturach. Grał ich już przed „Amerykańskim żigolakiem” i „Pretty Woman”. W 1977 r. w najpopularniejszych amerykańskich pismach kobiecych, „Vogue” i „Mademoiselle” ukazało się czarno-białe zdjęcie. W tle krążownik szos na podnośniku i droga ze słupami elektrycznymi po horyzont, a na pierwszym planie przystojny młodziak w dżinsach odgarnia włosy i bezczelnie spogląda w obiektyw.
Z kącika ust zwisa mu wypalony do połowy papieros. To Richard Gere. Trzy miesiące później na ekrany trafił jego debiut: „W poszukiwaniu idealnego kochanka”. Chłopak z okładki zagrał drugoplanową rolę. Dziś śmieje się, że sukces zawdzięcza wspomnianej fotografii. – On jest za ładny – mówił reżyser Michael Caton-Jones, który pracował z Gere’em przy „Szakalu”. Jednak nie wszyscy postrzegają go jak Pannę z siwą głową. W maju prezydent Albanii Bamir Topi, w dowód wdzięczności za zaangażowanie aktora w zaprowadzanie pokoju w Kosowie, odznaczył go Orderem Wdzięczności.
reklama
Merkury obdarował Richarda Gere’a umysłem ostrym jak brzytwa. Dlatego ma silne (i uzasadnione) przekonanie o własnej wartości i precyzyjnie planuje karierę. Starannie dobiera role: przebojowe komedie romantyczne przeplata filmami ambitniejszymi. Jak przystało na zodiakalną Pannę, jest przy tym drobiazgowy i długo się waha. Można powiedzieć, że nawet kaprysi, bo odrzucił m.in. role w „Szklanej pułapce” i „Wall Street”, które potem dały bogactwo i sławę Bruce’owi Willisowi i Michaelowi Douglasowi. W „Szakalu” też początkowo nie chciał zagrać, ale reżyser nie zniechęcił się oficjalnym faksem od menedżera. Zaprosił aktora na kolację do dobrej restauracji i tam między daniem głównym a kawą przekonał do udziału w projekcie, choć w innej roli (pierwotnie miał grać tytułowego terrorystę).
Dziesiąty dom Panny, który odpowiada za życie zawodowe, związany jest z Bliźniętami. Podobnie jak Pannie, patronuje im Merkury. Ta mieszanka daje prężny umysł i wieczną ciekawość. Panna dobrze się sprawdza w roli kierownika i przewodnika. A jako że lubi pomagać, bywa znakomitym lekarzem (w „Panu T. i kobietach” Gere zagrał ginekologa) czy prawnikiem („Fatalna namiętność”). Pierwszą szansę od hollywoodzkiej fabryki snów aktor dostał po świetnie przyjętym występie w wystawianym na West Endzie musicalu „Grease” (potem, już w innej obsadzie, spektakl trafił na duży ekran).
Jego filmowy debiut nosił tytuł „Raport dla komisarza”. Reżyser powierzył mu rólkę portorykańskiego alfonsa. Wszystkie sceny z udziałem Richarda zrealizowano w czasie dwóch dni zdjęciowych. Ale zodiakalna Panna niczego nie robi na pół gwizdka. Toteż młody aktor starannie przygotowywał się do roli i równo przez miesiąc włóczył się nocami po zakazanych rewirach Nowego Jorku, podglądając życie prostytutek i ich „opiekunów”. Od tamtej pory
zawsze stara się „wejść w rolę”. Gdy w „Sezonie na słówka” scenariusz wymagał od niego gry na skrzypcach, postanowił, że w trzy miesiące opanuje tę sztukę. A do „Zatańcz ze mną” nauczył się tańczyć.
Gdy zobaczył swoje pierwsze próbne nagranie, złapał się za głowę. Tymczasem w recenzjach przyrównywano go do Freda Astaire’a. Taneczne umiejętności przydały mu się później w przebojowym „Chicago”. Choć i tak na naukę stepowania potrzebował aż pięciu miesięcy. – To były tortury – wspomina. – To była najtrudniejsza robota w moim życiu. A imał się już różnych prac. Jako profesjonalny pianista i kompozytor, sam stworzył i zagrał motyw fortepianowy w filmie „Pretty Woman”.
Jak przystało na urodzonych na przełomie lata i jesieni, Richard Gere jest człowiekiem zorganizowanym. Precyzyjnie ustala swoje cele i dąży do ich realizacji. Nie zawsze mu to jednak wychodzi. Wprawdzie pracowitość i obowiązkowość Panien budzi szacunek, ale nie są one łatwe we współżyciu. Lubią bowiem czasami walnąć komuś prawdę między oczy. Kiedy w 1993 r. poproszono Gere’a o gościnne przemówienie podczas ceremonii wręczania Oscarów, nie przeczytał zaplanowanego tekstu. Wygłosił improwizowaną mowę krytykującą chiński rząd za politykę wobec Tybetu. Ambasador przełknął gorzką pigułkę z przyklejonym uśmiechem. Ale przycinki, jakie Gere wygłasza pod adresem kolegów, nie przysparzają mu przyjaciół.
Przygotowując się do roli, długo o niej rozmyśla, ale jeszcze chętniej o niej śni! – Gdy umysł uwalnia się od okowów codzienności, widzę wszystko w innym świetle – opowiada. Pomaga mu w tym medytacja, którą uprawia dłużej niż aktorstwo.
Zainteresował się buddyzmem jako młody chłopak, bo czuł się wypalony. Po latach opowiadał, że sensem tej religii jest szczera ocena samego siebie i wyznaczenie celu. W takich zadaniach Panny wprost brylują. Gere wyruszył do Indii, by poznać Dalajlamę i to spotkanie odmieniło jego życie.
Drugi raz przeżył taką rewolucję, gdy poznał swoją drugą żonę, aktorkę Carey Lowell. Dała mu to, czego nie zapewniła pierwsza żona, supermodelka Cindy Crawford – miłość i syna Homera. Dziś praca nie jest już najważniejsza w jego życiu. – Zmieniłem się. Pogadanie z synem i pocałowanie żony na dobranoc są dla mnie ważniejsze niż kręcenie filmu, choćby nawet miałby on zgarnąć na Oscarach wszystkie statuetki – mówi.
Podstawowym warunkiem, pod jakim Gere przyjmuje dziś role, jest gwarancja, że żona i syn mogą towarzyszyć mu na planie. Zresztą, kiedy ich nie ma, aktor wplątuje się w tarapaty... Kilka lat temu, podczas ulicznej akcji w New Delhi, propagującej walkę z AIDS, spontanicznie pocałował bollywoodzką aktorkę Shilpę Shetty. Indyjski sąd potraktował to jako obrazę moralności i nakazał Gere’a aresztować. Na szczęcie żona nie okazała zazdrości i wpłaciła kaucję.
Kiedy Panna rozdaje karty... •
Nie spóźniaj się! Panna stoi z zegarkiem w drzwiach i rozlicza cię z każdej sekundy. Zapomnij o przerwie na kawę czy papierosa.
•
To perfekcjonistka i tego samego wymaga od innych. U niej trzeba rozliczać się z każdego grosza, a literówka może kosztować posadę...
• Do wszystkiego
możesz ją przekonać, o ile masz argumenty i rzeczowo je przedstawisz. Panny kierują się żelazną logiką.
•
Dbaj o porządek w miejscu pracy – bałagan doprowadza Panny do apopleksji. Ścieraj kurz z monitora, papiery układaj pod linijkę.
•
Ubieraj się schludnie, ale bez ekstrawagancji. Zbyt mocny makijaż albo przykrótka spódniczka mogą okazać się samobójstwem.
Stanisław Gieżyński
fot. East News, shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.