Trochę marzyciel, trochę romantyk. Życie, a zwłaszcza praca, z zodiakalnym Rakiem, to jednak nie bajka, ale praca. I to ciężka. Aktorzy grający z Marcinem Dorocińskim przekonywali się o tym wielokrotnie.
Garderobiana plotka z warszawskiego Teatru Dramatycznego głosi, że Dorociński tak mocno angażował się w pracę, że jeśli reżyser narzucał mu sposób grania, z którym aktor się nie zgadzał, wybuchała awantura. Zodiakalne Raki, choć są ucieleśnieniem pracowitości, nie przepadają bowiem za zwierzchnikami, którzy lekceważą opinię pracowników i władają za pomocą terroru. I to do tego stopnia, że choć spór był natury artystycznej, to Dorociński w ferworze podobno zaproponował, by rozstrzygnąć go… na pięści.
Bo kiedy gra, nie ma zmiłuj. Ojciec wpoił mu, że nie wolno nic robić po łebkach. Że nic mu się od życia nie należy. Że na wszystko musi sam bardzo ciężko zapracować. I że wszystko można zrobić lepiej. Ziarno padło na podatny grunt, bo Raki pracę traktują co najmniej serio. Pod warunkiem jednak, że kochają to, co robią. Właśnie dlatego Marcin nigdy nie pracuje równocześnie nad więcej niż jednym filmem. Jak tłumaczy, ma ten komfort, że nie robi tego tylko dla pieniędzy. – Nie chcę się rozpraszać – tłumaczy – tylko całkowicie oddać się jednej produkcji. Tak, żeby tą rolą oddychać, myśleć, jeść z nią, kłaść się spać.
Kiedy aktor się zaangażuje, widz od razu wyczuwa różnicę. Najlepszą recenzję swojej pracy Dorociński usłyszał, grając w zwariowanym komediowym przedstawieniu. Wygłupiał się na scenie, śpiewając jakąś absurdalną piosenkę, publika wyła ze śmiechu i wtedy nagle ktoś zawołał: „Przestań człowieku, bo się ze*ram!”. Dla takiej chwili można znieść wiele…
reklama
Nigdy nie poprzestaje na wyuczeniu się na blachę scenariusza. Żeby jak najlepiej wcielić się w graną postać, tyje 15 kilogramów („Boisko bezdomnych”), chudnie („Rozmowy nocą”) albo strzyże się i spiłowuje górną jedynkę („Pitbull”). Tu trzeba zaznaczyć, że gdy pojawił się na castingu do tego ostatniego filmu, miał długie włosy i nie wyglądał na policjanta-twardziela.
Raki mają bardzo rozwiniętą wyobraźnię, stąd też znakomicie sprawdzają się w profesjach, które jej wymagają: lekarza, pielęgniarki czy kucharza. Marcina Dorocińskiego te zawody akurat nigdy nie pociągały. Co innego strażak albo piłkarz. Aktor wychował się w Kłudzienku, 40 km od Warszawy, i już w wieku lat 10 należał do OSP i wodził rej na boisku. Jego karierę sportową wkrótce przerwała kontuzja. Ojciec pragnął, by poszedł w jego ślady i został… kowalem. Ale okazało się, że syn ma do tej roboty dwie lewe ręce. Koniec końców, podobnie jak jego trzej bracia, Dorociński wylądował w technikum obróbki skrawaniem w Grodzisku Mazowieckim.
Kiedy już się wydawało, że jego życie będzie się kręcić wokół obrabiarki, w ostatniej klasie nauczycielka historii przypadkowo odkryła w nim talent aktorski. Postanowił więc zdawać na PWST w Warszawie. Po latach przyznał się, że ze strachu przed porażką równocześnie złożył papiery na geodezję oraz do Państwowej Wyższej Szkoły Pożarnictwa. Taka
lękliwość jest częsta u Raków: miewają wahania nastrojów, choć z natury są silni. Jednak po chwilowym kryzysie są jeszcze bardziej zmotywowani do pracy.
Aby utrzymać się w czasie studiów, niedoszły kowal i strażak imał się wszystkiego. Sortował grzyby w przetwórni owocowo-warzywnej, reklamował czekoladę i maszynki do golenia, był bileterem i kelnerem. Jak sam twierdzi, niezbyt dobrym. Sama praca nawet mu się podobała, ale szybko zorientował się, że się do niej nie nadaje. Pewnego razu popełnił kardynalny błąd – zaczął poganiać kucharza, aby wcześniej przygotował zamówione dania. – Nagle obok mojej głowy przeleciał wielki kuchenny nóż i wbił się w drzwi – wspominał.
Po szkole aktorskiej przez lata nie dostał żadnej ciekawej roli, a występy w reklamach wywoływały w nim zażenowanie i poczucie wstydu. Myślał nawet o wyjeździe do Australii i przekwalifikowaniu się na kierowcę ciężarówki... Kilka tygodni później został Desperem. Choć przez lata pracował w teatrze, to właśnie rola w „Pitbullu” ukształtowała go jako aktora. – Wygrzebałem tę postać gdzieś z własnego wnętrza – wspomina. – I poszedłem na całość. Osiągnąłem totalne skupienie i od tej pory w pracy zawsze staram się powracać do tego stanu.
Dziesiątemu domowi Raka, który rządzi karierą, patronuje związany z Marsem Baran. To sprawia, że urodzony w tym znaku jest aktywny i nieobliczalny. Żadnej pracy się nie boi, niestraszne mu wyrzeczenia. Jeśli scenariusz tego wymaga, Marcin Dorociński będzie przed kamerą paradował golusieńki jak to miało miejsce w erotycznym thrilerze „Kobieta, która pragnęła mężczyzny”. Co na to jego żona, scenografka Monika Sudół? Ten jeden jedyny raz aktorstwo męża nie rzuciło jej na kolana…
Praca jest ważna, ale
solą życia jest dla Raka rodzina. Bo choć realizuje się on w pracy, właśnie
w domu, centrum swojego świata, szuka motywacji i ładuje akumulatory. A także próbuje uciec przed granymi przez siebie postaciami. Nie zawsze bowiem z pracy wraca Marcin, bywa, że czasem do domu przychodzi Despero z „Pittbula” albo ubek z „Rewersu”. Monika zawsze rozpoznaje, kiedy jej mąż jest sobą, a kiedy „wlecze się za nim ktoś jeszcze”. I umie sprowadzić go na ziemię. Dlatego po skończeniu zdjęć do „Róży” siedział w domu przez bite cztery miesiące. Nie miał innego wyjścia, skoro córka kiedyś na widok Roberta Downeya Juniora w telewizji zawołała „tata!”.
– Jestem optymistą – mówi aktor. – Lubię życie i codzienne drobiazgi, które nam przelatują, a które są bardzo ważne. I właśnie o to chodzi w życiu Rakowi. Praca jest tylko i aż po to, by mógł się nimi cieszyć. Dlatego jego plan to nie mieć planów. Dzięki temu nie napina się na nic.
Kiedy szefem jest Rak... •
Ma ciągle zmartwioną minę. Nie znaczy to wcale, że coś robisz źle ani że firma jest na granicy bankructwa. On martwi się na zapas.
•
To konserwatysta. Do nowoczesnych technologii podchodzi nieufnie. Rób wszystko tak, jak w tej firmie robi się od lat.
•
Daj mu odczuć, że nie jesteś tylko dobrym pracownikiem, ale także wrażliwym człowiekiem. Bądź miła i koleżeńska, pomagaj innym.
•
Spojrzy na ciebie cieplej, gdy na biurku postawisz zdjęcia męża i dzieci. Możesz też zagrać tą kartą podczas rozmowy o podwyżce.
•
Jest wrażliwy na uczucia innych. Wzruszy się rzewną historią, a gdy ujrzy łzy, zmięknie jak plastelina.
•
Pamiętaj, że intuicją bije na głowę inne znaki i gdy traci do kogoś zaufanie, to raz na zawsze.
Stanisław Gieżyński
fot. Anna Grzelewska
dla zalogowanych użytkowników serwisu.