Strona 1 z 2
Są kwintesencją kobiecości i źródłem seksualnych apetytów. Droga wysokich obcasów na kobiece stopy była długa i wiodła przez męskie nogi.
Skandal! – krzyczały nagłówki na pierwszych stronach wszystkich tabloidów Ameryki. Zamieszczona na stronie obok (u góry) fotografia przed- stawiała Lady Gagę, zasiadającą w jury amerykańskiej wersji telewizyjnego show „Idol”. Ubrana w czarne obcisłe wdzianko i siwo-czarną perukę, piosenkarka siedziała na wysokim barowym stołku. Tym razem jednak wzrok widzów przykuwały nie ekstrawagancki ubiór i fryzura, lecz buty Lady Gagi. Konkretnie: czarne skórzane szpilki z obcasami w kształcie… penisów. „Idol” nadawany był na żywo, nie było więc mowy o zamazaniu nieprzystojnego obuwia. W końcu stacja telewizyjna Fox umiejętnie przysłoniła butki logo programu. Następnego dnia gazety miały o czym pisać – nie dość, że afera z seksualnym podtekstem, to jeszcze próba jej ocenzurowania.
Kobieta na piedestale
Wysokie obcasy nie budziły równie dużych kontrowersji od XVI wieku, kiedy to powracający z Dalekiego Wschodu kupcy po raz pierwszy przywieźli je na włoski but. Tak zwane chopines, czyli patynki, w niczym nie przypominały współczesnych szpilek – były to wsuwane na stopę butki na wysokich, drewnianych platformach, ściętych w klepsydrę. Pozwalało to na chodzenie po błotnistych ulicach bez ubrudzenia sukni. Poza praktycznym zastosowaniem, patynki miały też wymiar symboliczny – dodawały nie tylko wzrostu, ale też powagi – im wyższe koturny, tym wyższa pozycja społeczna.
reklama
W Europie podeszwo-obcas szybko zyskał monstrualną, nawet 50-centymetrową wysokość, zaś modna dama potrzebowała przynajmniej dwóch służących, by przejść się na choćby krótki spacer. Chopines stały się ulubionym obuwiem weneckich kurtyzan, ponieważ już wtedy zauważono, że obcas dodaje centymetrów oraz wysmukla całą sylwetkę. Drewniany „podest” pokrywano haftowanym jedwabiem lub inną tkaniną. Arystokratki ukochały sobie buty w kolorze białym, co sugerowało, że ich właścicielka nie musi wychodzić z domu i tym samym brudzić obuwia.
Co ciekawe, moda na patynki z trudem przyjmowała się poza krajami śródziemnomorskimi. Były bowiem niepraktyczne i niewygodne, zatem olbrzymią platformę zastąpiono o wiele mniejszą, podnoszącą tylko nieco piętę. Takie właśnie buty w 1533 roku włożyła na swój ślub Katarzyna Medycejska. Podobno specjalnie dla niej zaprojektować miał je sam Leonardo da Vinci. Jednak to tylko plotka, ponieważ wynalazca zmarł 19 dni po narodzinach Katarzyny.
Emancypacja damskiego butaWłaściwie do końca XVII wieku but męski niewiele różnił się od damskiego. Modele kobiece były tylko nieco węższe w pięcie. Teraz nastąpił wyraźny podział: kobiety wkładały pantofelki na wąskim obcasie i z noskiem w szpic, mężczyźni woleli zaś obcas szerszy i niższy, dzięki czemu nie tylko zadawali szyku, ale też mogli lepiej utrzymywać się w siodle. Damska moda baroku wymagała, żeby sylwetka była wysoka i smukła, więc modnisie nosiły wysokie fryzury i równie wysokie obcasy. Uszyty z drogich materiałów, zdobiony haftami i szlachetnymi kamieniami but stał się równocześnie wyszukanym narzędziem tortur. A to dlatego, że coraz wyż-szy obcas montowano bliżej śródstopia niż pięty, w podeszwie bucika zaś nie było znanej z dzisiejszych szpilek metalowej blaszki, która pomaga dobrze rozłożyć ciężar ciała. W efekcie cały ciężar, również stroju i biżuterii, opierał się na niewielkim kawałku ciała. To po prostu musiało boleć, zatem i damy były nieskore do pieszych wędrówek.
W 1745 roku pani Pompadour, kochanka Ludwika XV, wprowadziła drobną zmianę do obuwniczej mody – obcasy damskich bucików stały się węższe i sięgnęły wysokości nawet 10 centymetrów. Wysokie obcasy fascynowały najsławniejszego kochanka wszech czasów – Casanovę. Podobało mu się, że ich noszenie „podnosiło” nieco kobiece suknie, dzięki czemu można było czasem zobaczyć kostkę albo nawet kawałek łydki. Purytańscy Anglicy mieli zgoła odmienne zdanie.
W 1770 roku angielski parlament ogłosił, że można bez konsekwencji unieważnić małżeństwo, jeśli mężczyzna został podstępem uwiedziony za pomocą „różów, pudrów, szminek i wysokich obcasów”. Era wysokich obcasów skończyła się wraz z nadejściem rewolucji francuskiej. Cała moda uległa uproszczeniu, modne damulki zafascynowały się światem antyku. Noszono proste trzewiki i smukłe płaskie pantofelki. Świat bez obcasów wytrwał ledwie pół wieku. W połowie XIX stulecia powróciły w wygiętych bucikach, zapinanych z boku na drobne guziczki. Były nieco wygodniejsze, bo w podeszwie montowano już sprężyny wzmacniające konstrukcję i rozkładające na całą stopę napięcie, które do tej pory skupiało się na… pięcie. Z drugiej jednak strony wraz z gorsetem i krynoliną takie buty odciskały piętno na kobiecej sylwetce.
Szpilki i seks W ciągu roku stawiamy nawet dwa miliony kroków. Do 50. roku życia przemierzamy średnio 120 tys. km – twierdzą współcześni ortopedzi. Nie na darmo więc stare żurnale mody ostrzegły, że wysoki obcas powoduje „skurcze mięśni i nagniotki, może okulawić, a także zmniejsza łydkę, przez co noga staje się asymetryczna”. Co bardziej zacietrzewieni wrogowie obcasów krzyczeli wprost, że to „najniebezpieczniejsza rzecz pod słońcem” i wiedzie do wielu dolegliwości, ze ślepotą i obłędem włącznie.
Problemy medyczne związane z noszeniem obcasów absorbowały całe pokolenia naukowców. W czasopismach dla pań z początku ubiegłego wieku można było przeczytać artykuły lekarzy, niektóre ilustrowane zdjęciami z najnowszego wynalazku – aparatu rentgenowskiego. Dzięki cudownym promieniom od razu było widać, że niski obcas o wiele lepiej służy stopie. „Zdrowotne” dyskusje nie milkną do dziś. Oto niejaki doktor Jarl Flensmark opublikował artykuł dowodzący XIX-wiecznej tezy o obłędzie powodowanym właśnie przez szpilki. Wedle badacza wszędzie tam, gdzie rozwijało się mieszczaństwo, a wraz z nim moda na wysokie obcasy, pojawiało się coraz więcej przypadków schizofrenii. Jarl Flensmark uważa, że ma to związek z uciskiem stopy, który z kolei wpływa na funkcjonowanie mózgu, powstrzymując wydzielanie odpowiedzialnej za dobre samopoczucie dopaminy. Ile jest w tym wszystkim prawdy – trudno powiedzieć, sprawa wymagałaby zapewne kolejnych długoletnich badań.
Są jednak i dobre wieści dla miłośniczek obcasów – ich noszenie pozytywnie wpływa na życie seksualne. I nie chodzi bynajmniej o to, że większość facetów ślini się na widok dziewczyny w seksownych szpilkach. Dr Maria Cerruto przeprowadziła badania pokazujące, że noszenie wysokich obcasów korzystnie wpływa na mięśnie dna miednicy. A ich prawidłowe funkcjonowanie z kolei zwiększa seksualną przyjemność kobiety.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.