Strona 1 z 2
Porno w sieci przestało być tylko dla mężczyzn. Ogląda je także co trzecia kobieta. W internecie znajdują to, czego nie doświadczyły w życiu.
Irena o mało nie umarła ze wstydu, kiedy mąż nakrył ją przy komputerze. Czekała na niego z uroczystą kolacją, kiedy zadzwonił, że się spóźni. Wyłączyła kurczaka i wśliznęła się do gabinetu. – Pomyślałam, że zrobię sobie rozgrzewkę przed nieuniknionym tego wieczoru małżeńskim seksem. Ot, niewinne pięć minut na necie. I wtedy wszedł on… – opowiada kryjąc twarz w dłoniach.
Przez następne 10 minut tłumaczyła się, co robiła z palcami w majtkach, oglądając hard porno. Próbowała się bronić, że kontrolowała syna, który przy komputerze spędzał całe popołudnia. Mariusz nie chciał wierzyć. Bukiet krwawoczerwonych róż wylądował na podłodze, a zimny kurczak doczekał weekendowego obiadu. Mąż był wstrząśnięty, oburzony i naburmuszony przez tydzień. Nie mógł pojąć, że ona też lubi te… świńskie kawałki, które on przegląda prawie co noc.
Czarny, wielki i brutalny
– Normalny facet by się podniecił na widok masturbującej się kobiety – tak powiedział mi znajomy psycholog. Ale Mariusz nie jest normalnym facetem, tylko sztywnym maminsynkiem, uszytym z zakazów i kompleksów – mówi Irena o mężu. Ale przyznaje też, że jest jej najlepszym przyjacielem. – Bóg dał mu wszystko oprócz spontaniczności i samokrytycyzmu. Teraz uznał, że skoro podnieca mnie porno, to on już mi nie wystarcza i marzę o innym facecie. Czarnym, wielkim i brutalnym, jak na filmie...
reklama
Jeszcze trzy miesiące temu nie potrafiła nawet myśleć o tamtym upokorzeniu. Przez pierwszy tydzień unikała męża. Potem rozmawiali tylko o rachunkach i dzieciach. Aż którejś nocy znów zebrało mu się na seks i próbował zrobić to wbrew jej woli. – Kłóciliśmy się do czwartej rano. Usłyszałam, że skoro oglądam porno w internecie, na pewno pieprzę się na prawo i lewo. Że jestem wyuzdana i nie zasługuję na to, by wychowywać naszych synów, wreszcie – że takie zboczenia należy leczyć. I wtedy wszystko mi puściło. Powiedziałam mu, że robiłam sobie dobrze, bo po latach już mnie nie podnieca. Aż przysiadł ze zdziwienia – opowiada Irena.
Pozew rozwodowy zastąpili terapią małżeńską. Na początku chodzili razem, potem Mariusz przestał mieć czas „na głupoty”. Jedyne, co udało jej się wywalczyć, to grę wstępną i urozmaicenie w postaci gadżetów. Ich życie seksualne odżyło – mąż wyraźnie polubił eksperymenty. Ona mniej, ale nie ma siły walczyć o satysfakcję.
– Psycholog uświadomiła mi, że skoro orgazm pochwowy jest dla mnie nieosiągalny, a mąż nie potrafi mnie zaspokoić, muszę to zrobić sama – mówi. Psycholog nie widziała nic zdrożnego w oglądaniu pornografii. Proponowała nawet, żeby Mariusz towarzyszył w tym żonie, ale on tylko zacisnął usta. – To obleśna rozrywka dla impotentów – skwitował.
„Obleśna rozrywka” nie jest czymś, do czego Irena przyznałaby się nawet przed przyjaciółką. Ale teraz już nie wstydzi się sama przed sobą. – Lubię porno, bo daje mi to, czego nie znajduję u męża – mówi. – Do komputera siadam, kiedy dzieci już śpią, a Mariusz jest w pracy. W zaciszu sypialni, a czasem nawet w wannie, przeżywa upojne chwile z atletycznym Murzynem, a czasem dwoma naraz. Biorą ją władczo, bez gry wstępnej i męczą do ostatniej kropli potu. Brutalni, ciągną za włosy i miętoszą piersi. Nigdy nie mają dosyć.
– Kiedy oglądam seksfilmy, wchodzę w rolę bohaterki, dlatego szukam podobnych do mnie drobnych brunetek. Utożsamiam się z nimi do tego stopnia, że niemal czuję każde pchnięcie. Gdyby nie samokontrola, krzyczałabym głośniej niż one. Dziesięć minut i opadam na poduszkę, z pulsującymi skroniami, sercem walącym jak oszalałe. Czuję później cudowną pustkę. Chyba tego doświadcza mężczyzna po orgazmie – opisuje Irena.
Sekret mój i komputeraUlubiona strona Ireny? – Amerykańska, na tamtejszym serwerze. Boję się, że te polskie mogą zawirusować komputer. Poza tym, klikając na stronę tworzoną na innym kontynencie, czuję się bardziej anonimowa, nienamierzalna – wyznaje Irena. Mimo że o swoim „sekrecie” rozmawia z psycholożką i zgodziła się opowiedzieć mnie, w towarzystwie za nic nie przyznałaby się, że ogląda porno. Nawet najlepszym koleżankom. Gdyby jednak Irena zaryzykowała takie zwierzenie, a jej rozmówczynie zdobyły się na szczerość, mogłoby się okazać, że porno jest ważne nie tylko w jej życiu seksualnym.
Zgodnie z szacunkami amerykańskich naukowców, co trzecia osoba, która wchodzi na strony pornograficzne, to kobieta. Do internetowej aktywności seksualnej (Online Sexual Activity, w skrócie OSA), czyli do oglądania porno, kupowania seksualnych gadżetów, cyberseksu i poszukiwania partnerów przyznaje się 30 procent kobiet. Ich liczba stale rośnie od 10 lat, czyli od czasu, kiedy internet na dobre zagościł w amerykańskich domach.
W Polsce OSA pierwszy zajął się Michał Pozdał, specjalista profilaktyki społecznej ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, w książce „Tabu seksuologii”, wydanej w 2008 r. – Ludzie wchodzą na porno-strony, bo są one łatwo dostępne i dają poczucie anonimowości. Oczywiście złudnej, bo każdy komputer zostawia ślad w postaci swojego IP, ale z tego mało kto zdaje sobie sprawę – mówi Michał Pozdał.
Podobnie jak wielu polskich seksuologów, był zaskoczony skalą aktywności seksualnej kobiet w internecie. Nastoletnie uczestniczki warsztatów Strefa Młodzieży SWPS, które prowadzi z dr Małgorzatą Ohme, przyznały w anonimowej ankiecie, że regularnie oglądają seks-filmy w sieci. A część dodała, że czasami się wtedy onanizuje.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.