Niby jaki jest, każdy widzi. Czy aby na pewno? Stworzony przez diabła, bywał posłańcem bogów, ulubieńcem bohaterów, a nawet… wróżbitą.
W kulturze popularnej najczęściej pojawia się o zachodzie słońca na brzegu morza. Z reguły dosiada go piękna dziewczyna lub jakiś prawdziwy twardziel – kowboj, rycerz albo nasz polski ułan. Występuje również bez siodła. Galopujące po stepie stado dzikich rumaków, nawet tych małych – Przewalskiego, symbolizuje niczym nieskrępowaną wolność. Ale może być też symbolem krzepy i tężyzny fizycznej, wszak mówi się o końskim zdrowiu albo o tym, że ktoś jest silny jak koń.
W mitologiach różnych części świata szczególne znaczenie mają końska szybkość, siła i uroda. Samo zwierzę zaś jest symbolem młodości, witalności, mocy, odwagi i dumy. Budzi skojarzenia z płodnością i seksem – zwłaszcza ogier, któremu przypisuje się szczególną jurność. Dlatego też w słowiańskich pieśniach weselnych koń jest atrybutem pana młodego – a im bardziej jest rozbrykany, tym większe pożądanie przypisuje się jego właścicielowi. Erotyczny podtekst ma nawet, wydawałoby się, niewinna prośba o napojenie rumaka i uważa się ją za zawoalowaną propozycję seksualną.
Niezwykle żywotny, koń ma również silne związki z zaświatami. Jego powiązania z płodnością i śmiercią widać na przykład w greckim wyobrażeniu Demeter jako kobiety z końską głową albo celtyckiej Epony, władczyni rumaków, ale też bogini płodności i dostatku, oraz pani krainy zmarłych, mitycznego Avalonu. Z tych właśnie przyczyn koni dosiadały Śmierć, demony i Jeźdźcy Apokalipsy oraz wszelkie zarazy. W Estonii, na przykład, jeździła na nim febra.
reklama
W ludowych wierzeniach w konie wcielały się istoty nieczyste, zresztą demony były szczególnie zainteresowane tymi zwierzętami – potrafiły je w nocy zajeździć do upadłego, ale też chętnie wyczesywały im grzywy i ogony albo zaplatały na nich warkoczyki. W „Mistrzu i Małgorzacie” Michaiła Bułhakowa na mknących w powietrzu rumakach opuściła Moskwę demoniczna świta Wolanda.
W wielu kulturach konie były uważane za przewodników dusz w zaświaty, stąd być może tak często chowano je wraz ze zmarłymi. Widać to zarówno w pamiętnym „Bema pamięci żałobnym rapsodzie” Cypriana Kamila Norwida, jak i podczas ceremonii pogrzebowych Józefa Piłsudskiego w 1935 roku, kiedy to za trumną kroczyła klacz Mera. Okrytego kirem konia żałobnicy powszechnie uznali za ukochaną Kasztankę Marszałka (choć nie żyła już ona od ośmiu lat).
U Greków i u Skandynawów konie ciągnęły po niebie boskie zaprzęgi Heliosa i Thora. Na Litwie służyły Perkunowi, na Słowiańszczyźnie zaś były zwierzętami bojowymi Światowida. Ze względu na boskie koneksje, a także związki z zaświatami i płodnością, w wielu kulturach koń był zwierzęciem ofiarnym. Rytualne zabicie go podczas świąt wiosennych sprzyjało otwarciu nowego cyklu wegetacyjnego. Mieszkańcy Rodos raz do roku składali w darze Słońcu kwadrygę wraz z czwórką koni, zrzucając ją w odmęty. W Indiach zwierzę ofiarne zabijał zwycięski król. W starożytnym Rzymie w połowie października, po wyścigu rydwanów, zabijano na Polu Marsowym zwycięskiego konia, a następnie ofiarowywano go bogu wojny. Z kolei na Słowiańszczyźnie zwierzę to było tradycyjną ofiarą zakładzinową, składaną przy rozpoczęciu każdej budowy, dlatego archeolodzy do dziś znajdują w fundamentach końskie czaszki.
Wierzchowce miały też duże talenty wróżbiarskie. Według legendy koń swoim rżeniem przepowiedział Dariuszowi I, że ten zostanie perskim królem. Potem hippomancję kultywowali Rzymianie, Germanowie i Słowianie, którzy na podstawie parskania i rżenia wierzchowców przewidywali przyszłość, a w zależności od tego, którą nogą koń przekroczył leżącą na ziemi włócznię, wyrokowali o powodzeniu bądź niepowodzeniu rozpoczynanych przez siebie wojen.
W polskiej kulturze koń zajmuje ważne miejsce. W kulturze ludowej uchodzi za zwierzę demoniczne. W jednym z ludowych apokryfów u początku świata odbywał się pojedynek między Bogiem a diabłem – na każdy akt boskiej kreacji szatan odpowiadał swoim dziełem. I tak gdy Bóg stworzył owcę, diabeł kozę, gdy zaś Bóg stworzył wołu – diabeł konia. Z drugiej strony w kulturze szlacheckiej etos rycerski, przekształcony w mit husarii, a później ułanów, uczynił z konia przyjaciela mężczyzny i jego najwierniejszego towarzysza w walce. Nawet nierównej. W 1808 roku polscy szwoleżorowie szarżowali na artylerię w wąwozie Somosierra, a podczas wojny obronnej w 1939 roku z szablami szturmowali niemieckie czołgi.
Koń był istotnym atrybutem polskich bohaterów w ich heroicznych i awanturniczych wyczynach – książę Józef Poniatowski rzucił się konno w nurt Elstery, generał Wieniawa-Długoszowski wjechał wierzchem do restauracji „Adria”, a na białym koniu (czyli zwycięsko) miał powrócić z emigracji generał Anders. Do dziś koń jest istotnym elementem polskiego mitu patriotycznego.
Zuzanna Grębecka
dla zalogowanych użytkowników serwisu.