Strona 1 z 2
Nie ma nic lepszego dla nóg niż chodzenie boso. Pomaga rozwijać mięśnie, pozwala skórze swobodnie oddychać, a całemu ciału mocno stanąć na ziemi.
Chodzenie boso można porównać do uprawiania jogi. Po czterech miesiącach 30-minutowych spacerów, trzy razy w tygodniu, w sposób naturalny obniża się ciśnienie krwi.
Pamiętamy to z dzieciństwa i zawsze chcemy do tego wrócić, kiedy zaczynają się wakacje. Zdjąć wreszcie buty i gołą stopą wyjść na łąkę, plażę, wejść do strumyka. Poczuć rozgrzany słońcem piasek, łaskotanie trawy, chłód wody. Co z tego, że czasem poczujemy także nieprzyjemne ukłucie patyka czy kamyka. Czy to podświadomość – która przypomina nam o czasach, kiedy nasi przodkowie boso przemierzali świat – pozwala zresetować na chwilę głowę?
A może to potrzeba wolności każe nam zdjąć dyby, w które zakuła nas cywilizacja (krępujące stopę, za gorące i uniemożliwiające naturalne ruchy), kiedy możemy robić, na co tylko mamy ochotę. To cywilizacja zastawiła na nas tę pułapkę. W całkiem nieodległej przeszłości nasi przodkowie osłaniali stopy tylko w razie potrzeby i zazwyczaj na krótko.
Wyjdź z buta przed spacerem
Chodzenie w butach nie jest ani normalne, ani naturalne. Dziś ta opinia nie brzmi już jak wyznanie wiary szalonego ekologa i podpisuje się pod nią coraz więcej ortopedów. I to pomimo twierdzenia wielu naukowców, że w przeszłości człowiek nigdy nie był taki wysoki ani taki ciężki. I że do czasów bez butów powrotu już nie ma.
Chodzenie boso jest bardzo korzystne dla zdrowia. Stajemy się wtedy bardziej świadomi swoich ruchów i ciała. Wzmacniają się nam mięśnie pleców, poprawia postawa. Odżywają także tysiące zakończeń nerwowych, które stymuluje, tak jak przez tysiące lat, zmieniająca się temperatura i zróżnicowane podłoże. A ile zyskuje sama stopa!
reklama
Rozwijają się jej mięśnie i ścięgna, zwiększa wytrzymałość łuku stopy. W znaczącym stopniu poprawia się propriocepcja (zmysł orientacji ułożenia części własnego ciała, dzięki receptorom ulokowanym w mięśniach i ścięgnach; to dzięki niemu nie musimy patrzeć i kontrolować, jak podczas ruchu układają się nasze kończyny). Większą też uwagę zwracamy na to, jak chodzimy i po czym.
Pamiętam moje wakacje u ciotki w Sandomierzu. Kiedy tylko przyjeżdżałam, zrzucałam pantofle, w których noga zdążyła mi się już zaparzyć podczas kilkugodzinnej podróży autobusem z Warszawy i szłam na pierwszy spacer. Najpierw rozgrzaną żwirową ścieżką pośród grządek z warzywami, która urywała się gdzieś w niekoszonej stumetrowej łące.
Za nią wspinał się po skarpie – a ja razem z nim – sad jabłoni, grusz i moreli. Tak przez nogi i masowane przez trawę stopy docierało do mnie, że przez najbliższe dwa tygodnie nic nie muszę. Bo wolność stóp udziela się ciału i umysłowi. Od razu wraca ochota do życia i ubywa lat. Czegoś takiego nigdy nie poczujemy w butach, nawet najbardziej luksusowych czy wygodnych. I zawsze wtedy podejmuję postanowienie: więcej będę chodzić boso. Nie tylko w wakacje.
Spa dla stopy Sprzyja temu moda. W Niemczech i Wielkiej Brytanii powstają specjalne spa, zwykle w wielkich parkach przy dawnych arystokratycznych posiadłościach, w których zachęca się do chodzenia po specjalnie przygotowanych ścieżkach zdrowia dla stóp. Co ciekawe, najwięcej kuracjuszy odwiedza je w kwietniu i październiku, kiedy w naszej strefie klimatycznej już tylko desperaci dają się namówić na chodzenie boso. A chodzi się wiele kilometrów przez pokryte igliwiem leśne ścieżki, po drewnianych pomostach, łąkach, piasku, ceglanych murkach, kamieniach, ale też w strumykach i wypełnionych specjalnie skomponowanymi błotami basenach.
Dla zdrowia nasze stopy poddawane są prawdziwym torturom. A wszystko to zgodnie z zaleceniami Sebastiana Kneippa, bawarskiego księdza, który w XIX wieku propagował zdrowy styl życia i hydroterapię. Był on wielkim zwolennikiem właśnie chodzenia boso i dostarczania stopom naturalnych bodźców.
Wieczorem po takim dniu naprawdę czujemy, że odzyskaliśmy stopy. Ale ból jest wpisany w zyski z terapii. Po wymoczeniu ich w ciepłej wodzie ze specjalnymi mieszankami ziół i olejków jest już fantastycznie. Według wyników badań opublikowanych przez Amerykańskie Stowarzyszenie Geriatrii takie 30-minutowe sesje spacerowe trzy razy w tygodniu po czterech miesiącach pozwalają w sposób naturalny obniżyć ciśnienie krwi i poprawić ogólny stan zdrowia. A ich efekty dają się porównać do regularnego uprawiania jogi czy brania masaży.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.