Nikt nie wie, ilu członków Legionu Chrystusa i ruchu Regnum Christi obojga płci padło ofiarą rozwiązłego kapłana.
Założone przez Marciala Maciela zgromadzenie katolickie zajmowało się krzewieniem chrześcijaństwa. On sam bardziej był zainteresowany uwodzeniem kolejnych kobiet i namawianiem ich, by oddały mu swoje pieniądze. Nie była to jedyna niegodziwość, jakiej się dopuszczał.
Konserwatywne zgromadzenie katolickie o nazwie Legion Chrystusa powstało w 1941 roku. Jego założycielem był meksykański ksiądz Marcial Maciel Degollado. Był to czas wojny, Watykan miał wtedy mnóstwo problemów, a idea stworzenia nowego zgromadzenia oraz świeckiej katolickiej organizacji o nazwie Królestwo Chrystusa (Regnum Christi) wydawała się szczytna. Hierarchowie przymknęli więc oko na nieco dziwnie brzmiące oświadczenia księdza Degollado (twierdził on uporczywie, że pomysł stworzenia Legionu przekazał mu sam Duch Święty w bezpośredniej rozmowie) i zaakceptowali jego pomysł. Legion rozpoczął działalność w piwnicy jednej z kamienic w mieście Meksyk i liczył sobie wtedy 14 członków. Po zaledwie trzech latach organizacja miała już blisko 15 tysięcy zwolenników, a kiedy w 1946 roku siedziba zgromadzenia została przeniesiona do Hiszpanii, szeregi obu zgromadzeń – zakonnego i świeckiego – zaczęły się rozrastać w jeszcze szybszym tempie.
12 czerwca 1946 roku Marcial odwiedził papieża Piusa XII i opowiedział mu o planach, jakie miał dla swojego zgromadzenia. Wyjawił, że chce, by jego podopieczni zajęli się krzewieniem wiary katolickiej na obszarach całego świata. Piusowi XII bardzo się projekty młodego kapłana spodobały, pobłogosławił więc nowe zgromadzenie, a księdzu Degollado oddał we władanie Papieski Uniwersytet Comillas.
reklama
To był zaledwie początek – pod koniec lat 50. Legion Chrystusa prowadził już 17 instytutów naukowych i 214 centrów formacyjnych dla ludzi świeckich. Ksiądz Marcial Maciel Degollado stał się sławny, a watykańscy hierarchowie byli zachwyceni jego działalnością i rozmachem, z jakim ją prowadził. Nikomu nie przyszło do głowy, że człowiek tak bogobojny i zasłużony dla sprawy Kościoła może wieść podwójne życie. Były, co prawda, pewne sygnały, że Degollado nie jest ideałem, ale uznano je za plotki. W 1956 roku był na przykład podejrzany o zażywanie narkotyków, ale pobieżne śledztwo przeprowadzone przez wysłannika Watykanu tych podejrzeń nie potwierdziło. Marcial tłumaczył, że morfina znaleziona w jego pokoju to lek na ostre bóle wątroby. Wysłannik Watykanu uznał to wyjaśnienie za wystarczające i nie interesował się więcej prywatnym życiem księdza.
A szkoda, bo jak się miało później okazać, Marcial już wtedy romansował z absolwentkami Papieskiego Uniwersytetu Comillas. Uwodził także bogate kobiety, a następnie namawiał je, by przekazały swoje majątki na jego rzecz. Być może gdyby ograniczył się tylko do tego, cała sprawa nie wyszłaby na jaw. Księdza Marciala Maciela Degollado interesowały jednak nie tylko kobiety, ale i młodzi księża. Bez skrupułów wykorzystywał swoją pozycję, by skłonić wielu z nich do kontaktów seksualnych, twierdząc przy tym, że na taki rodzaj „braterstwa” ma specjalne przyzwolenie papieża, co sprawia, że uprawianie z nim seksu nie jest grzechem. Musiał być przekonujący, skoro doliczono się blisko 100 kapłanów i studentów teologii, którzy ulegli jego namowom.
Plotki o twórcy Legionu Chrystusa znów zaniepokoiły Watykan. Postanowiono raz jeszcze, tym razem już w tajemnicy przed Marcialem, przyjrzeć się życiu księdza. Wyniki nieoficjalnego śledztwa doprowadziły do tego, że wszczęto kolejne dochodzenie – tym razem jak najbardziej oficjalne. Nadzorował je kardynał Joseph Ratzinger -– przyszły papież Benedykt XVI. Wyników śledztwa nigdy nie upubliczniono, ale w jego efekcie zmuszono Marciala, by przestał kierować Legionem. W styczniu 2005 roku złożył on więc rezygnację. Oficjalnie podano, że ze względu na podeszły wiek, bo miał już wtedy 85 lat, jednak rok później Benedykt XVI kazał mu zaprzestać sprawowania posługi i spędzić resztę dni na modlitwie i pokucie.
Wszystko to nie mogło oczywiście ujść uwadze prasy i to, czego nie opublikował Watykan, ujawnili dziennikarze. W lutym 2009 roku świat obiegła wiadomość, oficjalnie potwierdzona przez rzecznika zakonu Paola Scafaroniego, że ojciec założyciel potajemnie utrzymywał regularne stosunki seksualne z kobietą, która w 1987 roku urodziła mu córkę. Norma Hilda Banos, która nawiązała romans z księdzem, kiedy miała 26 lat, żyje dziś z 23-letnią córką w Madrycie w „skromnym” mieszkanku o powierzchni 327 metrów, kupionym za pieniądze Legionu.
Córka innej z wykorzystanych kobiet, Flora Garza, twierdzi, że jej matka uwiedziona przez księdza dała mu 50 milionów dolarów. A trzeba wiedzieć, że to wszystko to tylko czubek góry lodowej. Niedawno, kiedy ogłoszono, że Marcial pozostawił po sobie majątek wart kilkanaście miliardów dolarów, zdecydowali się ujawnić trzej synowie księdza mieszkający w Meksyku. Mówi się, że Maciel miał jeszcze syna w Wielkiej Brytanii i córkę we Francji.
Udowodniono mu także ponad 30 gwałtów na podległych mu klerykach. Nikt nie wie, ilu tak naprawdę członków Legionu i ruchu Regnum Christi obojga płci padło ofiarą rozwiązłego kapłana. Wiadomo jednak, że było tych ofiar na tyle dużo, iż sądy świeckie rozpoczęły przygotowania do wytoczenia mu procesów. Założyciel Legionu zmarł jednak, zanim przygotowano akty oskarżenia.
Jerzy Gracz
dla zalogowanych użytkowników serwisu.