Spec od wielkich dokonań, nigdy nie porywa się z motyką na słońce, czasem daje się ponieść fantazji i traci kontakt z rzeczywistością.
Święty Maurycy był dowódcą Legii tebańskiej – liczącego 6000 żołnierzy oddziału wojska podległego Cesarstwu Rzymskiemu. Wyjątkowość Legii polegała na tym, że należący do niej żołnierze byli co do jednego chrześcijanami. I to w czasach, kiedy Cesarstwem współrządzili Dioklecjan i Maksymilian Herkules, szeroko znani z nienawiści do wyznawców nauk Jezusa.
Ów morderczy duet miał już na sumieniu całe zastępy męczenników (choć Dioklecjan nie zdążył jeszcze wydać słynnych edyktów przeciw chrześcijanom, po których nastąpiły największe prześladowania), kiedy jego uwagę zaprzątnęli podwładni świętego Maurycego. A było to tak: pewnego razu Maksymilian zarządził masowe składanie ofiar rzymskim bóstwom w intencji szybkiego zwycięstwa. Z całej wielkiej armii tylko Tebańczycy odważyli się odmówić wykonania rozkazu.
Stwierdzili, że za ojczyznę będą się bić, kiedy tylko zajdzie potrzeba, i do Boga o zwycięstwo też mają zamiar się modlić, ale o składaniu ofiar bożkom nie ma mowy, bo to bałwochwalstwo i straszliwy grzech. „Chcemy dać cesarzowi, co cesarskie i Bogu, co boskie”. Oburzony taką samowolą Maksymilian rozkazał zabić co dziesiątego Tebańczyka, ale podwładni św. Maurycego ani myśleli zmieniać zdania. Wtedy urażona duma wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem i cesarz kazał zamordować całe 6000 własnych żołnierzy, czyli jakbyśmy to dziś powiedzieli, „strzelił sobie w stopę”.
W ten sposób, około roku 290, zginął święty Maurycy. Na miejscu egzekucji zbudowano w 515 roku klasztor, który cieszył się takim powodzeniem, że w latach świetności zamieszkiwało go jednocześnie 900 mnichów! Największą czcią otoczyli świętego Maurycego obywatele Cesarstwa Niemieckiego. Włócznia świętego, w której grocie znajduje się ponoć gwóźdź z krzyża, na którym umarł Chrystus, została uznana za symbol władzy cesarskiej. Bez niej nie mogła się odbyć żadna koronacja, a jej kopie dawano w podarunku najważniejszym sojusznikom. W tym Bolesławowi Chrobremu w roku 1000.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.