Święty Emilian Dacyjski (IV wiek) był męczennikiem „politycznym”. Wieść o jego egzekucji odbiła się szerokim echem w całej Europie i stała ważnym elementem przetargowym w sporze na linii Kościół – cesarz.
Wszystko zaczęło się od tego, że młody Emilian, wówczas jeszcze legionista cesarskich wojsk stacjonujących w Dacji (a dokładnie w mieście Durostorum), postanowił przekazać mieszkańcom tej prowincji Dobrą Nowinę. Nie musiał się kryć ze swoimi zamiarami – chrześcijanie już od kilkudziesięciu lat cieszyli się wolnością wyznania w całym cesarstwie. Zaczął więc wygłaszać płomienne kazania, rozmawiać i udzielać światłych rad. Musiał odznaczać się ogromną charyzmą, skoro po kilku latach mieszkańcy Durostorum wybrali go na swojego biskupa.
Niestety, los chciał, że właśnie wtedy cesarzem został Julian zwany Apostatą (odstępcą), który za punkt honoru postawił sobie ograniczenie wpływów Kościoła i przywrócenie dawnych wierzeń rzymskich do rangi religii państwowej. Oprócz tego że był wrogiem chrześcijaństwa jako siły politycznej, Julian był inteligentnym, niezwykle sprawnym władcą, dbającym o swoich poddanych. Wiedział dobrze, że krwawe prześladowania tylko wzmocnią Kościół, więc unikał ich jak ognia.
Zamiast tego zafundował chrześcijanom prześladowania polityczne – usunął ich z armii, zabronił wykładać w publicznych szkołach. Jednak nigdy nie skazał nikogo na śmierć tylko za to, że był chrześcijaninem. Dlatego, jak mówi legenda, aby „legalnie” pozbyć się niewygodnego świętego, trzeba było uciec się do podstępu. Święty Emilian został więc wrobiony w... świętokradztwo. Oskarżono go o to, że wtargnął do pogańskiej świątyni, a następnie zniszczył posąg jednego z bogów. Nigdy nie dowiemy się, czy zarzuty były sfabrykowane, czy Emilian rzeczywiście zdobył się na ten samobójczy akt wandalizmu. Skazano go na chłostę i karę śmierci, którą niezwłocznie wykonano.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.