Wokół ludzi i zwierząt, roślin, wody, minerałów, a nawet całej Ziemi istnieje kolorowa otoczka. To aura, energetyczne halo, a w przypadku istot żywych zapis emocji i stanu organizmu.
Od wieków gołym okiem zauważali ją jedynie wybrańcy, szamani i wróżbici. Ale podobno każdy może ją zobaczyć, jeśli potrenuje. Zwierzętom jest łatwiej – nawet jeśli, jak psy, nie widzą kolorów, to w jakiś sposób odbierają częstotliwości energetyczne aury i od razu wiedzą, z kim mają do czynienia – z osobą dobrą i ciepłą, czy agresywną, o złych zamiarach. Potrafią też wyczuć chorobę i zbliżającą się śmierć. Podobnie reagują małe dzieci, choć nie wiadomo, czy naprawdę widzą aurę. Naukowcy słysząc słowo „aura”, nieco się jeżą, jednak od czasu, gdy Walenty Kirlianow skonstruował urządzenie, które potrafi uchwycić na kliszy energetyczną otoczkę wokół ludzi, roślin, a nawet minerałów (są to tzw. fotografie kirlianowskie), protestują nieco ciszej.
Niektórzy badacze aury uważają, że jest ona częścią tzw. pola morfogenetycznego, którego ideę rozpropagował biolog Rupert Sheldrake. Według niego pole to, o bliżej niesprecyzowanej naturze fizycznej, wypełnia przestrzeń, nadając organizmom żywym odpowiednią formę, będąc czymś w rodzaju dodatkowego czynnika genetycznego, takiego energetycznego DNA. Pole to wpływa na zachowanie organizmów żywych oraz na ich interakcje z innymi organizmami. Znawcy tematu twierdzą, że analizując barwy aury człowieka, można określić jego osobowość, wykryć schorzenia. Faktem jest, że aura często się zmienia w zależności od stanu emocjonalnego i zdrowotnego człowieka i że można na nią oddziaływać z zewnątrz. Wykonanie zdjęcia aury przed i po działaniu bioenergoterapeuty może udowodnić skuteczność jego działania!
Za tydzień opiszę znaczenia kolorów występujących w aurze, a w następnych odcinkach m.in. jak nauczyć się widzieć aurę.
Beata Markowska
dla zalogowanych użytkowników serwisu.