Alchemia damskiej zdrady

Głęboko w pniu mózgu, najstarszej części naszego centralnego układu nerwowego, każda kobieta nosi swoisty "zapalnik" zdrady. Jest nim zakodowana biologicznie potrzeba zapewnienia swojemu potomstwu jak najlepszych genów.

Alchemia damskiej zdrady Nie zamaskowana społecznymi normami, najlepiej uwidacznia się u dalekich kuzynów - małp człekokształtnych. W zbiorowiskach pawianów samica nie bacząc na swojego partnera, kiedy tylko on na chwilę spuści ją z oka, kocha się na prawo i lewo z innymi samcami. Resztę zostawia naturze. Najsilniejsze geny zwyciężą.

W wielu dziko żyjących plemionach do dziś dnia zdrada stałego partnera nie budzi większych emocji. Ciężarna kobieta z plemienia Canela staje na środku wioski i publicznie ogłasza, z iloma wojownikami odbyła stosunek i którzy z nich mogą być potencjalnymi ojcami. Panowie nie mają o to pretensji. Ani do siebie, ani do kobiety. Wszyscy uważają, iżzapłodnienie jest sprawą zbyt poważną, by powierzyć ją jednemu mężczyźnie.

Naturalny odruch kobiety, by zapewnić swojemu potomstwu jak największy "wybór" genów jest tak silny, iż nie potrafiła go zabić żadna cywilizacja. I choć normy społeczne w różnych kulturach wyraźnie ograniczyły swobodę seksualną, do dziś - w mniej lub bardziej zakamuflowany sposób - kwitnie ona nawet w ucywilizowanej Europie. Prawnicy z londyńskiego Instytutu Badań Sądowych, analizując sprawy o ustalenie ojcostwa, przekonali się, że aż w trzydziestu pięciu procentach przypadków stały partner kobiety nie jest "sprawcą" jej ciąży!

Z całą pewnością natomiast "sprawcą" całego zamieszania jest wydzielana w dużej ilości przez mózg kobiety substancja zwana fenyloetyloaminą. Substancja ta działa jak amfetamina, a w okresie płodnych dni kobiety staje się szczególnie aktywna. Powoduje swoisty stan podświadomego uniesienia i skłania kobietę do przychylnego odzewu na zaloty mężczyzny. Bez względu na to, czy kobieta jest w danym momencie ze stałym partnerem, czy nie. Mało tego! Prawdziwą sensacją są wyniki badań mówiące o tym, iż co dwa lata organizm kobiety "uodparnia się" na partnera.

By zmusić go do działań prokreacyjnych, trzeba szukać nowego samca! To dlatego każdy związek osób odmiennej płci po dwóch pierwszych latach przechodzi kryzys. Cykl ten w miarę upływu czasu wydłuża się, ale dochodzi do niego zawsze. W okresie jego trwania kobieta, nasilając wydzielanie feromonów, przekazuje napotkanym mężczyznom sygnał gotowości do zdrady. Tak silny, że większość z nich ulega mu. A potem wszystko zaczyna się od początku... Procesy chemiczne tak dalece zdominowały pracę ludzkiego mózgu, że kobieta - co naukowo udowodniono - jest w stanie wyselekcjonować z tłumu mężczyznę o układzie immunologicznym najbardziej odpowiadającym jej własnemu! Zderzenie odwiecznej potrzeby mężczyzn do rozsiewania nasienia i przymusu kobiet do zapewnienia swojemu potomstwu jak najlepszych genów jest tak silne, że gdyby nie normy społeczne, wszyscy kochaliby się ze wszystkimi.

Teoretycznie. Mózg mężczyzny bowiem, by zapewnić sobie przychylność jak największej liczby kobiet, wykształcił instynkt wyczuwania (dzieje się to podświadomie) okresów, kiedy są one gotowe do miłości. Wówczas - często zadziwiając samego siebie - mężczyzna staje się wobec pań troskliwszy niż zazwyczaj, komplementuje, nadskakuje, usilnie zabiega o względy swojej partnerki. Ta gra - czy tego chcemy, czy nie - trwa bezustannie i zdaje się nie mieć końca. Gra, w której tak naprawdę uczestniczą nie ludzie, ale związki chemiczne buzujące w naszych mózgach, nasze geny i hormony. Gra, w której prawdziwym zwycięzcą zawsze pozostaje ewolucja!


Jerzy Gracz

reklama


Messalina (około 25-48)


Stała się symbolem wyuzdania i rozpusty bez granic. Lecz czy można się dziwić młodej kobiecie, której kulawy mąż, jąkała i przygłup - bo za takiego uważano cesarza Klaudiusza - zamiast zachwycać się w łożu jej ciałem, wolał przesiadywać w bibliotece lub... toalecie, gdyż męczyła go ciągła biegunka. Messalina cierpiała zaś na inną niezwykłą chorobę - niepohamowany apetyt na seks. Brała więc kogo się dało, od niewolnika po senatorów. Wymykała się ponoć nocami do rzymskich burdeli, by doznać w końcu zaspokojenia. Na wszystko to mąż, szczerze ją kochający, przymykał oczy. Ale gdy, nie rozwodząc się z Klaudiuszem, poślubiła aktora, cesarz kazał udusić oboje nowożeńców.

Lukrecja Borgia (1480-1519)


Córka papieża Aleksandra VI i rzymskiej kurtyzany. Jej bujne życie erotyczne przeplatało się z politycznymi intrygami, których ofiarą padł między innymi - uduszony we własnej sypialni - drugi z jej trzech oficjalnych mężów. Potajemnie Lukrecja miała jakoby poślubić własnego ojca-papieża, któremu podobno w dodatku urodziła dziecko, i swego brata Cezara. Jej liczni kochankowie, jeśli tylko okazali się niewierni lub niewygodni, ginęli w odmętach Tybru lub przepadali bez wieści.

Caryca Katarzyna II (1729-1796)


Podobno była tak nienasycona, że próbowano jej nawet w celu seksualnych igraszek, na specjalnej maszynie, przysposobić konia. Plotki przypisują jej 300 kochanków, jak jednak wtedy znalazłaby czas, by rządzić potężną Rosją? Naprawdę w wieku 17 lat wydano ją za Piotra III - szaleńca, który zamiast spłodzić następcę tronu, wolał musztrować żołnierzy. Pierwszego kochanka podsunęła Katarzynie jego matka. Potem przyszli następni - w ciągu swojego życia miała jedenastu oficjalnych faworytów, w tym przyszłego polskiego króla, Stanisława Augusta Poniatowskiego, który obdarzył ją córką. Burzliwe uczucie łączyło Katarzynę z Potiomkinem, który - odsunięty od łoża - wybierał swej byłej kochance kolejnych, coraz młodszych chłopców "do zabawy".

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (1891-1945)


Poetka, znana z wierszy o miłości, nazywała siebie "pogodnym więźniem własnego serca". Była nieustannie w kimś zakochana. Po pierwszym, nieudanym małżeństwie z Władysławem Bzowskim, poślubiła badacza Podhala, Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Ich wielkie uczucie i późniejsze rozstanie przeżyła bardzo mocno. Cierpiała, ale poezja, która przy tym powstała, zapewniła "magicznej Lilce" nieśmiertelność. W latach 30. wyszła za mąż za dużo młodszego od siebie lotnika, Stefana Jasnorzewskiego, który troskliwie opiekował się nią aż do śmierci.

Elizabeth Taylor (ur. 1932)


Wciąż pełna nadziei na nowe uczucie, 70-letnia dziś gwiazda słynie z licznych małżeństw. Miała ośmiu mężów, a wścibskie pytania dziennikarzy kwitowała słowami: - A co mam zrobić? Spać sama? Najburzliwszy był jej związek z piątym z kolei mężem, Richardem Burtonem, sławnym aktorem, którego poznała na planie "Kleopatry" w 1963 roku. Oboje wybuchowi, kłócili się bez przerwy, po to, by znów się pogodzić. Burton nie mógł przeżyć dnia bez butelki whisky. Liz także lubiła sobie wypić, co wypominałĘjej siódmy z kolei mąż, senator. Ósmego męża, młodszego o 20 lat Larry'ego, poznała w klinice odwykowej.

Joan Collins (ur. 1934)


Demoniczna Alexis z serialu "Dynastia" w lutym tego roku wyszła za mąż po raz piąty, za młodszego od siebie o 33 lata Percy'ego Gibsona. Po rozwodzie z jego poprzednikiem, szwedzkim piosenkarzem, którego nazywała "wiecznie pijanym, tłustym impotentem", przysięgała, że za nic nie poślubi już nikogo. Jednak miłość do Percy'ego zwyciężyła. Dwaj pierwsi mężowie Joan, aktorzy, już nie żyją, a najdłużej - 11 lat - trwał jej związek z producentem muzycznym i filmowym, Ronem Kassem.

Hanna Bakuła


Ta znana z bezkompromisowych wypowiedzi malarka, zapytana, czy umiałaby żyć bez mężczyzn, odparła: - Nigdy nie próbowałam, zawsze się jakiś pętał w pobliżu. Pierwsze, krótkotrwałe małżeństwo zawarła na studiach. Następnie poślubiła Amerykanina, którego miłe dla ucha nazwisko przyjął później jej kolejny mąż, warszawski dentysta. Jednak i ten mariaż nie przetrwał długo, a najświeższa plotka głosi, że artystka związała się z pewnym profesorem arabistyki. Jest poza tym paru panów, którzy przysięgają, że wprawdzie Bakuła nie wyszła za nich za mąż, ale była tego bliska...

Źródło: Wróżka nr 12/2002
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl