Anna, z zawodu chirurg, długo cieszyła się świetnym zdrowiem. Wszystko zmieniło się dwa lata temu, gdy zrezygnowała z dotychczasowej pracy i została ordynatorem prywatnej kliniki. Nieustanny stres związany z odpowiedzialnością powodował bolesne napięcia w karku, w dolnej części kręgosłupa i w biodrach. Często bolała ją głowa. Organizm był tak osłabiony, że raz na kwartał obowiązkowo zapadała na grypę albo anginę.
Wymarzona praca stała się katorgą. Na szczęście pewnego dnia Anna znalazła sposób na pozbycie się przykrych dolegliwości.
– Pomyślałam, że skoro przyczyną moich chorób jest napięcie, to muszę jakoś się wyluzować – tłumaczy. – Postanowiłam, że po każdym męczącym dyżurze poświęcę parę minut na totalne odstresowanie. Ale pracując głową, a nie mięśniami.
Co robi Anna? Najpierw rozluźnia całe ciało, a potem w myślach inicjuje podróż w głąb ziemi. Gdy zejdzie już bardzo głęboko, wyobraża sobie, że z jej pleców spada pancerz, z głowy – metalowa opaska, a z bioder – stalowe szczęki. Kupa żelastwa.
Po takim seansie dokuczliwe bóle znikają jak ręką odjął. Anna czuje się jak młody bóg. Jest spokojna, szczęśliwa, pełna energii i chęci do życia.
Zalety wizualizacji poznała też Ewa Foley, doradca rozwoju osobistego i autorka książek na temat świadomego życia. Kilkanaście lat temu wróciła na stałe do Polski z Australii, gdzie prowadziła klinikę terapii naturalnych. W naszym kraju postanowiła wydawać kasety relaksacyjno-medytacyjne.
Jednak zanim do tego doszło, przez wiele miesięcy wyobrażała sobie, jak kasety powstają, jak je nagrywa, jakie mają okładki (z błękitnym delfinem), jak ludzie je kupują i jak się z nich cieszą. – Stało się dokładnie tak, jak sobie wymyśliłam – mówi Ewa.
Amerykańska nauczycielka duchowa Shakti Gawain, autorka takich bestsellerów, jak „Twórcza wizualizacja” i „Za głosem intuicji”, twierdzi, że niemal wszystko, co dzieje się w jej życiu, najpierw szczegółowo sobie wyobraża. Jej zdaniem można w ten sposób osiągnąć prawie każdy cel.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.