Nasze wróżby się spełniają!
Wiosną 1997 roku na łamach "Wróżki" ukazał się artykuł "Minister od pomagania", o prywatnym życiu Katarzyny M. Piekarskiej, która od niedawna pełniła funkcję wiceministra spraw wewnętrznych i administracji. Do artykułu dołączyliśmy jej horoskop. Minęły trzy lata i pani Katarzyna mówi: - Jak dotąd, prawie wszystkie przepowiednie się sprawdziły.
Była więc wiosna, a gwiazdy zapowiadały zmiany w pracy już na jesień, bo Mars utworzy kwadraturę do ascendentu pani Katarzyny w znaku Lwa. No i co? Jej partia przegrała wybory i trzeba było złożyć dymisję. A Los chciał, by odnalazła miłość swojego życia. Horoskop wtórował Losowi: W październiku tranzytujący Mars dołączy do Plutona i obie planety utworzą koniunkcję z Marsem w horoskopie urodzeniowym, co może pogłębić zmiany w jej życiu osobistym...
No właśnie: nadszedł październik i te kochane zmiany osobiste... Ale po kolei. Była wtedy panną. Los już wybrał dla niej mężczyznę i kilkakrotnie go jej "podsyłał". Najpierw, gdy kazał Leszkowi Kwiatkowi wykładać język francuski na wydziale prawa, a ona tam akurat studiowała. Niestety, nawet się nie zauważyli.
Przeznaczenie przystąpiło więc do rzeczy po raz drugi. Tak się złożyło, że Leszek Kwiatek jedne wakacje spędzał na Mazurach, przez płot z domkiem rodziców Katarzyny. I znów się nie zauważyli. Wtedy Los powiedział: Zrobię cię ministrem, dziewczyno! Bo pan Leszek już pracował w tym ministerstwie. Ale przecież ona była ministrem, a on, starszy - wiekiem i stażem - jej podwładnym. To nie są warunki dobre dla miłości. Nawet przez myśl im nie przeszło, żeby popatrzeć na siebie inaczej, tak po męsko-babsku. On bardzo jej pomagał - sumienny, poważny, nigdy się nie podlizywał. Zaprzyjaźnili się, nic więcej. Wtedy Los machnął ręką - widocznie tak było najlepiej.
Po wyborach wszyscy z barw przegranego ugrupowania złożyli dymisję. Z rozpędu spotykali się jeszcze prywatnie po kawiarniach. I wtedy dopiero Katarzyna spojrzała na Leszka, popatrzyła jeszcze raz, uważniej... A potem on popatrzył na nią... I wreszcie się zauważyli. Teraz trzeba było powalczyć o miejsce w sercu. Każde z nich robiło to inaczej. On romantycznie: proponował jej spacery po łąkach, a na spotkania przynosił w prezencie tomiki poezji. Sam napisał dla niej wiersz. No i kwiatami obsypywał.
Do kwiatów przyzwyczaił ją ojciec; od urodzenia dostawała co tydzień, w niedzielę, jedną różę. Najpierw kładł jej kwiat w łóżeczku, potem w wózeczku, a gdy dorosła - sama sięgała po różę. I tak już zostało: mężczyzna, który nie daje kwiatów, jest jakiś byle jaki.
reklama
Było więc jak w naszym horoskopie:
Wenus w znaku Lwa nastraja ją do romantycznych schadzek, nietuzinkowych męskich zalotów, czule szeptanych wyznań i ekscentrycznych podniet. Lubi być tak zdobywana. Leszek adorował ją i kochał się w niej po cichutku. Może nigdy by się nie odważył wyznać miłości, bo jest nieśmiały. Ale znowu gwiazdy pomogły 'obdarzając ją niezwykłą energią i siłą woli'. - Wzięłam inicjatywę w swoje ręce - mówi Katarzyna - a on się nie bronił.
Niebo miało zaciągnąć się chmurami tamtej pamiętnej zimy. Końcówka roku nie zapowiada się najlepiej. Wenus w kwinkunksie do Marsa przyniesie kłopoty uczuciowe. Narodzinom miłości często towarzyszą burze. Pokłócili się z Leszkiem i rozstali. To była ich pierwsza i ostatnia wielka awantura.
Pobrali się w sierpniu 1998 roku. - On zaspokaja moją potrzebę bycia królewną - mówi pani poseł. - Każda kobieta chce być tą najważniejszą dla swojego mężczyzny, tą, którą nosi się na rękach. I on to robi, co widać na zdjęciach. Horoskop mówi, że ona oczekuje uwielbienia i opiekuńczości, ceni zacisze domowe i spokój. To wszystko wnosi w jej życie mąż. Wciąż romantyczny. Ten poważny człowiek, który bardzo dużo wymaga od siebie i od innych, nagle wieczorem bierze gitarę i zaczyna śpiewać ballady ogniskowe.
Bywa, że zaskakuje ją kulinarnie. Na przykład zdarzają się wieczory, gdy Kasia już śpi, a on piecze ciasto z bakaliami i rano ją budzi na słodkie śniadanie. Przynosi do domu różne drobiazgi i do dziś nie zapomina o kwiatach, bez okazji. - On okazuje uczucia, widać po nim, że kocha, ale nie umie o tym mówić - myśli na głos Katarzyna. - A ja odwrotnie, częściej mówię o uczuciach niż je udowadniam.
I znowu horoskop:
Najtrudniejszy czas szykuje się jej w 1999 roku; kiedy Saturn będzie tranzytował jej urodzeniowy Księżyc, a Mars stworzy kwadraturę do Wenus, posypie się zdrowie. Sprawdziło się. W tym roku nosiła już w sobie Kacperka, który przyszedł na świat pod koniec września. Bardzo chciała pogodzić ciążę z obowiązkami zawodowymi. Miała problemy z ciążą, leżała nawet w szpitalu. Jednak pracowała do końca. Pewnego dnia wybrała się na badania do szpitala i już została, bo rodziła. Mąż okazał się również świetnym ojcem. Kąpie małego, chodzi z nim na spacery, robi zdjęcia i filmuje, dokumentuje jego rozwój. Nic dziwnego, że pierwsze słowo małego brzmiało: tata.
Kasia sama nasiąkała w dzieciństwie ogromem miłości, nie tylko rodziców, ale i dziadków. Babcia Wacia karmiła ją miodem, pszczelim mleczkiem i pyłkiem, zbierała z dziewczynką płatki leśnych róż na konfitury i opowiadała wciąż o wielkiej, niespełnionej miłości do Sergiusza. A dziadek Józef, legionista, śpiewał jej - frywolne żołnierskie piosenki.
Teraz, na otwarcie jej biura poselskiego na rogu Alej Niepodległości i Odyńca w Warszawie, oprócz kolegów partyjnych, poselskich i prasy, przyjechał wózek dziecinny z Kacprem. Oczywiście przybyli dziadkowie i ojciec. Kilkumiesięczne poślątko było najważniejszą osobą na tej oficjalnej imprezie. Pani Kasia może spokojnie godzić macierzyństwo z pracą, bo nie brakuje ludzi do opiekowania się małym. Teraz jej ojciec śpiewa mu frywolne piosenki. Kolejne pokolenie w tej rodzinie odbiera sporą porcję miłości, by ją potem w życiu dorosłym oddać. Jak Katarzyna, która społecznie zajmuje się pokrzywdzonymi dziećmi i zwierzętami.
A co przed nią? Według gwiazd:
Drzemiące w niej zdolności paranormalne (Neptun w III domu) być może rozbudzą się na tyle, że w 2043 roku będzie znana światu jako wybitna bioterapeutka i okultystka. Sporo jeszcze lat do tego, a póki co, jej zdolności przycichły. Przed urodzeniem dziecka wyraźnie je czuła, przewidywała wypadki, raz nawet zdecydowała się nie jechać w podróż z powodu wyjątkowo silnego niepokoju.
Tamten samochód rzeczywiście uległ wypadkowi, wszyscy pasażerowie zginęli. Jednak natura chyba wie, co robi, kiedy u młodych matek przytłumia ten specjalny dar. Matka nie może bujać w obłokach, musi twardo chodzić po ziemi, żeby wychować dziecko. Jej dar osłabł: do końca była przekonana, że urodzi dziewczynkę.
Jest też coś w niespełnionej jeszcze części horoskopu, co bardzo niepokoi jej męża. Otóż: W roku 2003 pisana jest jej wielka, prawdziwa miłość, uwieńczona prawdopodobnie macierzyństwem. Katarzyna nie przejmuje się tą przepowiednią. Mąż jest jej największą i najprawdziwszą miłością, więc gwiazdy na pewno mają jego na myśli. A cóż to znaczy dla gwiazd pomylić się o pięć lat? Nic. Zwłaszcza że Kacperek będzie jedynakiem, bo więcej dzieci nie chcą. Więc miłość uwieńczona macierzyństwem? To tylko ta, która jest.
Agata Bleja
Fot. Piotr Tołwiński
dla zalogowanych użytkowników serwisu.