W organizmie człowieka nie umierają tylko komórki rakowe. Profesor Jerzy Nowak próbuje przeszczepić tę zdolność komórkom zdrowym. Jeśli poznańskiemu naukowcowi powiedzie się, będzie to milowy krok w leczeniu chorób i sposób na przedłużenie życia.
Znajomi żony twierdzą, że ja już dawno odkryłem eliksir młodości i że na niej go testuję, bo tak młodo wygląda - mówi z uśmiechem profesor Jerzy Nowak, dyrektor Zakładu Genetyki Człowieka w Poznaniu. - Tak naprawdę, poszukujemy najbardziej efektywnego sposobu wykrywania komórek rakowych w organizmie. A przy okazji próbujemy wydrzeć naturze tajemnicę nieśmiertelności.
Jak przyroda zakpiła z człowieka
Komórki ludzkie hodowane w probówkach dzielą się 80-90 razy, u staruszków tylko 20-30 razy. Końcowe odcinki ich chromosomów, zwane telomerami, w miarę upływu czasu stają się coraz krótsze. Efektem jest ograniczona liczba podziałów; po około pięćdziesięciu nie da się już zmusić ludzkich komórek do dalszej aktywności. Skracające się telomery to swoista "bomba zegarowa". W konsekwencji doprowadza do śmierci komórkę i cały organizm. Na szczęście jest telomeraza - gen powodujący, że telomery po każdym podziale zostają odbudowane i komórka "zapomina, jak się umiera". Może się więc dzielić bez końca.
Niestety, przyroda zakpiła sobie z nas okrutnie i w telomerazę wyposażyła głównie komórki nowotworowe. Profesor Jerzy Nowak pracuje nad wprowadzeniem tego enzymu do komórek zdrowych.
- Nie sądziłem, że się pokuszę o próbę oszukania śmierci. A to, nad czym pracujemy, w pewnym sensie właśnie służy temu celowi - mówi profesor.
Jerzy Nowak po ukończeniu AM szybko obronił doktorat. Tytuł profesora zdobył, kiedy miał 38 lat. Kilka lat później zrezygnował z pracy w poznańskiej Klinice Pediatrii i przeniósł się do Zakładu Genetyki.
reklama
Niepoprawny fantasta Jeszcze w latach 80. uważano za futurologię i mrzonki to, nad czym pracował. Zajmował się wtedy "hodowlą" krwi z komórek macierzystych.
- Udało mi się w warunkach "in vitro" z komórek zarodkowych kurczęcia uzyskać sporą ilość czerwonych krwinek - wspomina. - W praktyce mogłoby to oznaczać zastąpienie stacji krwiodawstwa swoistymi fabrykami krwi. Mimo znaczących postępów badań, próba opublikowania prac opisujących osiągnięcia skończyła się fiaskiem. Odpowiadano mi, że poważne pisma medyczne nie mogą wpuszczać na swoje łamy fantastyki. Na szczęście według obecnego stanu wiedzy, wieczne życie może dać człowiekowi jego własny gen.
Kilka lat temu zelektryzowała go wiadomość o wprowadzeniu specyficznego genu do ludzkich komórek. Sprawił, że stały się one nieśmiertelne.
- Nazywam go "zegarem życia" - mówi profesor Nowak. - Znajduje się między innymi w komórkach rozrodczych, a te najdłużej zachowują młodość. Są równie aktywne u 75-latka, jak i 18-latka. Postanowiłem sprawdzić, czy telomeraza występuje też w innych komórkach.
Okazało się, że najwięcej jest jej w komórkach nowotworowych. One są nieśmiertelne. Wysysają z człowieka całe życie i nawet gdy on umiera, wciąż są aktywne. Same mogą trwać bez końca, przeniesione do hodowli. Nawet dziesiątki lat po śmierci chorego wciąż są żywotne.
Jak na przykład szczep He-La, wywodzący się z komórek raka jajnika, pobranych od pacjentki zmarłej w 1952 roku. Wciąż służy do eksperymentów. Gdyby przeszczepić człowiekowi komórki zawierające najwięcej telomerazy, byłby on jednym wielkim rakiem. Trzeba więc oszukać naturę.
Źródło życia czy śmierci? Jeśli pozbawi się komórki rakowe genu telomerazy i przeniesie go do komórek zdrowych, ludzie przestaną umierać na nowotwory. Mogą dożywać co najmniej 150 lat. Oczywiście do tego jeszcze droga daleka. Mimo wszystko, bardziej się skupiamy na doskonaleniu niezwykle czułych testów, które znajdą w organizmie nawet niewielką grupę komórek nowotworowych, na wiele lat przed wytworzeniem się z nich guza. Na przedłużanie młodości można spojrzeć jak na swoistą fanaberię, ale można też popatrzeć przez pryzmat problemów zdrowotnych.
Wiele chorób wieku starszego jest wynikiem degeneracji pewnych tkanek, nieuchronnej wraz z upływem czasu. Ich "odmłodzenie" mogłoby zapobiec na przykład dystrofiom mięśniowym czy uszkodzeniom siatkówki, prowadzącym czasem do ślepoty. Dziś nikt nie może jednak zagwarantować bezpieczeństwa tego rodzaju kuracji. I źródło młodości może stać się źródłem śmierci.
Paweł Ratajczak
dla zalogowanych użytkowników serwisu.