Swoich pacjentów pyta, pod jakim urodzili się znakiem. Udowadnia, że od tego zależą cechy osobowości człowieka. Kobieta, u której ciąża rozpoczęła się w marcu, więc trwała przez większość dni długich a nocy krótkich, urodzi dziecko o zupełnie innych cechach charakteru niż ta, która nosiła je zimą. To na skutek różnych ilości melatoniny produkowanej przez szyszynkę tylko wtedy, gdy zapadają ciemności.
Prof. dr nauk medycznych Andrzej Brodziak kierownik V Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych Śląskiej Akademii Medycznej w Bytomiu, specjalista chorób wewnętrznych, urodził się 14 grudnia, pod znakiem Strzelca. Dokładnie w tym samym dniu co francuski szesnastowieczny lekarz, astronom i wielki wizjoner Nostradamus. Na pytanie, czy to coś oznacza, odpowiada: - Nie potrafię tego dokładnie wyjaśnić, ale już dawno zauważyłem, że urodzeni pod znakiem Strzelca mają szczególne umiejętności przewidywania przyszłości.
Sądzę, że ma to większy związek ze zdolnościami do chłodnej kalkulacji niż z jakimiś wpływami nadprzyrodzonymi. Ale zaobserwowałem też, że ja sam najsprawniejszy intelektualnie jestem podczas sztormów geomagnetycznych. Podobnie jest z chorobami. Są wynikiem nie tylko uwarunkowań genetycznych, wpływów świata zewnętrznego - skażonego powietrza, żywności czy wirusów, ale również tego, co się dzieje w Kosmosie.
Między Słońcem a Ziemią
- Na temat wpływu gwiazd na różne aspekty życia człowieka napisano ostatnio wiele prac psychologicznych, socjologicznych i ściśle medycznych - opowiada profesor. - Najwięcej badań przeprowadzili Rosjanie. Zajęli się przede wszystkim wpływem aktywności słonecznej na przestępstwa seryjne. Gdy dwa lata temu po raz pierwszy rozmawiałam z profesorem Brodziakiem zapytał mnie - Czy zauważyła pani, że ostatnio wszyscy jesteśmy apatyczni, nic się nam nie chce, na nic nie mamy siły? Przyznałam rację.
- Dzieje się tak, ponieważ jesteśmy w dołku, w najniższym punkcie cyklu aktywności słonecznej - tłumaczył. - Bo w jej szczytowym momencie mają miejsce ważne zdarzenia. Przykłady? Polski październik 1957, szaleństwo antysemityzmu w 1968 roku we Francji i w Polsce, wybór polskiego papieża, powstanie Solidarności, stan wojenny, obalenie komunizmu.
Jest rok 1999. W ubiegłym roku rozpoczęliśmy wychodzenie z dołka, bo nadeszła faza wzrostu aktywności słonecznej. Teraz łatwiej będzie poderwać ludzi do działania. W książce pt. "Nadchodzi sztorm słoneczny" profesor namawia, aby wszelkie przemiany społeczne rozpoczynać właśnie w takim momencie. On wie, że proponowanie jakichkolwiek zmian tuż przed "dołkiem", to strata czasu. Najwyżej przyspieszy się rozpad jakiegoś układu. Tego właśnie doświadczył generał Jaruzelski w 1982 roku.
reklama
Gwiazdy i Ty Dwa miesiące temu w Śląskiej Akademii Medycznej została obroniona praca doktorska pt. "Predyspozycje chorobowe w wieku dorosłym w zależności od czasu urodzenia". Oglądana ze wszystkich stron i weryfikowana doczekała się w końcu pozytywnej recenzji.
- Nie znalazłem błędu w metodzie - powiedział jeden z recenzentów, wybitny naukowiec.
I jej autor, Damian Kaszuba, otrzymał tytuł doktora nauk medycznych.
- Czego ta praca dowodzi? - pytam profesora Brodziaka.
- Tego, że gwiazdy mają wpływ na losy człowieka. Ale gdyby to stwierdzenie znalazło się w tytule doktoratu, nigdy nie udało by się go obronić.
Magia na co dzień Profesor Brodziak namawia swoich pacjentów przede wszystkim do profilaktyki.
- To zabrzmi jak banał - mówi - ale to prawda, że 50 procent naszego zdrowia uzależnione jest od dziedzictwa genetycznego, z jakim przychodzimy na świat, a drugie 50 od pogody ducha i "siły ciągnącej nas do góry". Sprawia ona, że osoba nastawiona optymistycznie widzi swoją przyszłość w różowym kolorze i podobnie ocenia przeszłość. Terapia profesora różni się od zaleceń, które zazwyczaj słyszymy w gabinetach lekarskich. Namawia w niej np. byśmy szukali na niebie swoich gwiazd. To doskonale robi psychice.
- Trzeba się tego koniecznie nauczyć. Spoglądaj w gwiazdy, a zostaniesz "uleczony" z wielu przypadłości - wyjaśnia. - Z gwiazd czerpać można nieprzebrane pokłady energii.
Profesor namawia także by każdy, co pewien czas, raz dziennie albo raz w tygodniu, otarł się o coś, co go zaintryguje, albo stanowi tajemnicę, ale jest optymistyczne.
- Chodzi o to, by w naszym życiu koniecznie zaistniał element magii - przekonuje.
Więc co konkretnie należy robić?
W weekendy na przykład zwiedzajmy miejsca, których piękno nas porazi, albo w których ogarnie nas zdumienie lub dowiemy się czegoś, o czym nigdy dotąd nie słyszeliśmy, obejrzyjmy coś, czego do tej pory nie oglądaliśmy... I jeszcze jedno, może najważniejsze. - Dbajmy, by nie było w nas deficytu sensu, bo to jest najgroźniejsze - zaleca profesor.
- Obecnie naszą kondycję psychiczną, ukrytą za maską zabawnego stylu rozmowy, cechują brak sensu życia i stan "spokojnej desperacji".
Właśnie dlatego dzisiejszy dwudziestolatek dziesięciokrotnie częściej niż jego rówieśnik w latach 50. cierpi na depresję. To z braku sensu życia przybierają rozmiary epidemii uzależnienia, zaburzenia nawyków żywieniowych, poczucie niezadowolenia, przegranej, próby samobójcze. Bo sens jest niezbędny dla zdrowia.
Podróże terapeutyczne - Jest pan bardziej lekarzem czy szamanem - zapytałam.
- Oczywiście lekarzem, ale chciałbym posiadać też umiejętności, którymi dysponowali szamani. Być może niektóre mam?
Ostatnio prof. Andrzej Brodziak umieścił w Internecie list adresowany do różnych grup dyskusyjnych, pod takim oto dość skomplikowanym tytułem: "Miejsca ukazań się - czy mają one niezwykłą charakterystykę co do rejestrowanych tam drgań elektromagnetycznych i czy istniejąca tam zawsze woda źródlana nie ma specjalnych właściwości fizykochemicznych?"
Na dwóch stronach zawarł tam hipotezę, że zapewne tak jest. Odpowiedzi już nadchodzą. Z całego świata. A profesor, od czasu do czasu, udaje się w "podróż terapeutyczną" do magicznych miejsc w naszym kraju, które poruszają duszę i leczą ciało. Jednym z nich jest Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski Szczyrk-Górka, na niebieskim szlaku ze Szczyrku na Klimczok. Melatonina jest hormonem, wytwarzanym przez szyszynkę - gruczoł wielkości ziarna fasoli, znajdujący się u podstawy mózgu. Szyszynka reaguje na ilość światła, jakie otrzymuje za pośrednictwem oka i najmniej melatoniny wydziela w słoneczny dzień. Nocą, zwłaszcza około 2-3 nad ranem, jej stężenie wzrasta nawet od 5 do 10 razy.
Hormon ten reguluje rytm biologiczny organizmu. Jest skuteczny w leczeniu zaburzeń snu, minimalizuje objawy związane ze zmianą stref czasowych podczas dalekich podróży. Ale może też negatywnie wpływać na nasz organizm. Nadmiar melatoniny bywa winowajcą jesienno-zimowych depresji, na jakie część z nas zapada podczas krótkich, pochmurnych dni. Niektórzy naukowcy są zdania, że opóźnia procesy starzenia się, chroni przed rakiem, zmniejsza ryzyko zawału serca i wzmacnia odporność organizmu, lecz nie jest to do końca udokumentowane badaniami.
Barbara Jagiełło
Fot. Z. Madejski
dla zalogowanych użytkowników serwisu.